Paweł Maciejewski, Barbara Zwierzyńska-Doskocz, Paweł Kulig i Waldemar Wilczyński – te 4 osoby powalczą o urząd burmistrza Złotoryi w wyborach 7 kwietnia. Wszyscy są w podobnym wieku (liczą od 42 do 50 lat) i wszyscy związani są ze złotoryjskim samorządem, nikt z nich jednak nie był dotąd burmistrzem. Zostanie ten, kto zdobędzie ponad 50 proc. głosów.
Najwcześniej start w wyborach ogłosił Paweł Maciejewski. Już 11 lutego zamieścił krótki film na ten temat na Facebooku.
Razem możemy stworzyć miasto otwarte na potrzeby mieszkańców. Pomyślmy już dziś, co możemy zrobić, żeby Złotoryja była przyjaznym i atrakcyjnym miejscem do pracy i życia. Jeśli mi zaufacie, obiecuję, że zrobię wszystko, żeby hasło, z którym idziemy do wyborów: „Burmistrz dla mieszkańców”, stało się rzeczywistością – słyszymy na filmiku.
Inauguracja kampanii wyborczej okazała się jednak falstartem, a nagranie po kilkunastu godzinach zniknęło z sieci, gdy okazało się, że niemal od razu polubiło je ponad 600 osób z… Azji (pisaliśmy o tym TUTAJ). Ani kandydat ani jego sztab nie wydali w tej sprawie oświadczenia. Post z filmikiem wrócił do internetu dopiero na drugi dzień, już bez podejrzanych „lajków”.
Maciejewski w ostatnich latach zyskał na popularności przede wszystkim akcjami społecznymi, które organizował w Złotoryi, m.in. festynem z okazji Dnia Dziecka czy wizytą mikołaja w Rynku. Ma też doświadczenie samorządowe – od 2018 r. jest radnym miejskim, szefuje komisji gospodarczej. Dostał się do rady, zdobywając 29 proc. głosów w swoim okręgu wyborczym. Poparło go 151 osób. W mijającej kadencji był jedynym przedstawicielem Prawa i Sprawiedliwości w radzie miejskiej.
Był, bo w PiS-ie już nie jest. Wypisał się z partii w grudniu zeszłego roku, po przegranych przez ugrupowanie Kaczyńskiego wyborach parlamentarnych, gdy straciło ono władzę w kraju.
Nie jestem już od jakiegoś czasu członkiem PiS-u, ponieważ wiem, że partyjna przynależność bardzo dzieli ludzi. Uważam więc, że burmistrz powinien skupić się na integracji mieszkańców, dlatego powinien być niezależny i wolnych od partyjnych ograniczeń – tak Maciejewski tłumaczył się na początku stycznia tego roku w wywiadzie dla portalu złotoryjanie.pl.
Ile jest w tym prawdy, a ile politycznej kalkulacji – nie wiemy. Fakty są jednak takie, że pod szyldem partyjnym, zwłaszcza tym związanym z Prawem i Sprawiedliwością, niezwykle trudno jest wygrać walkę o fotel burmistrza Złotoryi. Wskazują na to wyniki poprzednich wyborów. W 2014 r. reprezentująca PiS Anna Melska zajęła w pierwszej turze głosowania ostatnie miejsce, zdobywając raptem 8 proc. głosów. Ten wynik powtórzyła 4 lata jej partyjna koleżanka później Agnieszka Markiewicz, na którą głosowało 13 proc. złotoryjan. To może tłumaczyć, dlaczego Maciejewskiemu przestało być po drodze z PiS-em i ratował się ucieczką w bezpartyjność.
Nieoficjalnie mówi się, że PiS do Maciejewskiego sympatii nie stracił i po cichu nadal zamierza go wspierać – a przynajmniej mu nie przeszkadzać, o czym miałby świadczyć fakt, że partia po raz pierwszy od wielu lat nie wystawiła swojego kandydata na burmistrza Złotoryi. Nie potwierdza tego jednak Jacek Karwan, szef struktur PiS-u w powiecie złotoryjskim. – Nie popieramy żadnego kandydata na burmistrza Złotoryi, bo żaden się do nas z taką prośbą nie zwrócił – ucina.
Kilka dni po Maciejewskim swój start, pod hasłem „Działajmy razem”, ogłosiła Barbara Zwierzyńska-Doskocz, prezeska Stowarzyszenia Nasze Rio.
Decyzja podjęta: będę startować w wyborach na burmistrza naszego miasta. Nie będą was karmić słodyczami i nie będę obiecywać złotych gór. Spotkajmy się, rozmawiajmy, działajmy razem dla Złotoryi. Razem stworzymy miasto otwarte i przyjazne dla wszystkich trzech pokoleń – mówi kandydatka na nagraniu zamieszczonym w internecie.
Zwierzyńska-Doskocz jako jedyna z osób kandydujących w tym roku na burmistrza ma za sobą doświadczenie w walce o ten urząd. Ponad 5 lat temu, w 2018 r., z niewielką przewagą głosów wygrała I turę głosowania (poparło ją prawie 31 proc. wyborców). W drugiej zmierzyła się z urzędującym burmistrzem Robertem Pawłowskim i przegrała – dostała o 323 głosów mniej (47 proc.).
W wyborach w 2018 r. Zwierzyńska-Doskocz była kandydatką niezależną, otwarcie poparł ją jednak poseł Robert Kropiwnicki z Platformy Obywatelskiej (napisał wtedy o tym portal e-legnickie.pl). Miał to być dla niej „pocałunek śmierci”, który pozbawił ją szans na zwycięstwo w wyścigu o fotel burmistrza. Kropiwnicki gościł w minioną sobotę na konwencji wyborczej Koalicji Obywatelskiej w ZOK-u (którą opisywaliśmy TUTAJ), tym razem jednak nie zdobył się już na tak otwartą deklarację jak 5 lat temu. W kuluarach politycy partii rządzącej nie ukrywali jednak swoich sympatii i poparcia dla Zwierzyńskiej-Doskocz, która pojawiła się także na spotkaniu. Zapytaliśmy ją, czy tym razem wsparcie od będącej na topie Platformy (której twarzą w Złotoryi jest m.in. Ryszard Raszkiewicz, startujący z 1. miejsca na liście do rady powiatu) pomoże jej w wygraniu wyborów na burmistrza czy też może zaszkodzi? Nie odpowiedziała nam wprost.
– Nie idę do wyborów z żadnego partyjnego namaszczenia. Uważam, że samorząd powinien być odpolityczniony, a burmistrz to nie jest funkcja polityczna. Powinien reprezentować wszystkich mieszkańców, o różnych poglądach. Oczywiście sam również może mieć swoje poglądy i prywatnie popierać kogo chce, ale powinien być gotowy do współpracy ze wszystkimi, którzy mogą pomóc w rozwoju miasta. Jeśli PiS zorganizuje podobne spotkanie jak Koalicja Obywatelska, też przyjdę posłuchać, co mają do powiedzenia – usłyszeliśmy.
W 2018 r. nie udało się w wyborach na burmistrza, ale Zwierzyńska-Doskocz wywalczyła wtedy mandat w radzie miejskiej, uzyskując w swoim okręgu 180 głosów (blisko 42 proc.). Jest obecnie przewodniczącą komisji skarg, wniosków i petycji.
Trzecim kandydatem, i najmłodszym ze wszystkich, jest Paweł Kulig. Swój start pod hasłem „Inwestujmy w przyszłość” ogłosił 1 marca – oficjalnie, bo już kilka tygodnie wcześniej burmistrz Pawłowski, który z kandydowania zrezygnował, zapowiedział wyborczy debiut swojego zastępcy. Kulig jest bowiem jedynym kandydatem, który dotąd nie miał okazji zmierzyć się w walce o głosy wyborców. Nigdy nie był radnym, ale nie można mu odmówić doświadczenia samorządowego. Od 2019 r. jest zastępcą burmistrza, a w Urzędzie Miejskim pracuje od 20 lat. Kierował m.in. miejską oświatą. Był też szefem złotoryjskiego sztabu WOŚP podczas rekordowych finałów w dwóch ostatnich latach. Nie jest kojarzony z żadną partią polityczną.
Chcę, aby nasze miasto było nowoczesne, otwarte, zielone i ekologiczne, przyjazne przedsiębiorcom, dbające o zdrowie i potrzeby seniorów. Aby było najlepszym miejscem do zamieszkania dla ludzi młodych i założenia rodziny. Właśnie dlatego postanowiłem w nadchodzących wyborach samorządowych ubiegać się o urząd burmistrza miasta Złotoryja – tłumaczy Kulig na nagraniu opublikowanym w sieci.
Najdłużej z ogłoszeniem startu w wyborach czekał Waldemar Wilczyński. Jako jedyny z kandydatów idzie pod szyldem partyjnym. Wystawiła go złotoryjska Lewica, z hasłem wyborczym: „Bądźmy dumni ze Złotoryi”
Wilczyński jest najstarszym z tych, którzy ubiegają się w tym roku o urząd burmistrza, ma też najdłuższy staż samorządowy. W radzie miejskiej zasiada nieprzerwanie od 1998 r., choć w 2014 r. dostał się do samorządu dopiero w powtórzonym głosowaniu. W ostatnich wyborach, w których mandat uzyskał z komitetu Barbary Zwierzyńskiej-Doskocz i po których został przewodniczącym rady, zdobył w swoim okręgu 135 głosów (39 proc.). Co ciekawe, pokonał wtedy m.in. byłego burmistrza Ireneusza Żurawskiego.
Swoją wiedzą i doświadczeniem zapewniam rozsądne i konsekwentne działania oraz życzliwość władz miejskich. Oddając na mnie swój głos, możesz być pewny realizacji przedstawionych przeze mnie zmian – pisze na Facebooku przewodniczący rady (jako jedyny z kandydatów nie wypuścił do internetu filmiku).
A kto, zdaniem naszych czytelników, powinien zostać burmistrzem Złotoryi? Zachęcamy do udziału w sondzie, której wyników absolutnie nie należy traktować jako sondażu wyborczego, lecz bardziej jako zabawę na weekend. Głosować można do środy 20 marca.