Koło Kresowian upomina się o kresowe nazwy ulic na osiedlu powstającym w rejonie ul. Jerzmanickiej. „Spełnianie kaprysu jednostki przez podeptanie oczekiwań licznie reprezentowanych mieszkańców Kresów i ich spadkobierców kulturowych oraz sympatyków wpisuje się w niesprawiedliwość społeczną” – czytamy w piśmie skierowanym do burmistrza Złotoryi i nawiązującym do ostatnich dyskusji na forum rady miejskiej.
Pismo podpisała Danuta Sosa, przewodnicząca Koła Kresowian przy Towarzystwie Miłośników Ziemi Złotoryjskiej. Znana działaczka społeczna zauważa, że do Złotoryi przybyło wielu osadników z kresowym rodowodem, którzy na Kresach zostawili domy rodzinne, majątki i groby bliskich, a miejsce urodzenia wciąż noszą w sercu.
„Wielu z nich budowało złotoryjską rzeczywistość, najpierw odgruzowując miasto, potem pracując zawodowo i społecznie. Odnajdziemy ich w każdej gałęzi życia miasta. Są solą tej ziemi, którą przyszło im przyjąć za swoją i pokochać. I tak się stało. Upamiętnienie tych mieszkańców naszego miasta przez nadanie kilku ulicom nazw kresowych byłoby podziękowaniem i hołdem im złożonym, na który pracowicie zasłużyli” – tłumaczy Danuta Sosa.
Złotoryjscy kresowianie powołują się przy tym na przykład Legnicy, w której udało się nadać ulicom takie nazwy jak m.in. Lwowska, Tarnopolska, Stanisławowska czy Wileńska – czyli te same, przed którymi są opory w naszym mieście.
„Prosimy (…) o tę daninę pamięci o złotoryjanach z kresowymi korzeniami” – tak kończy się pismo.
Apel adresowany jest do burmistrza, ale to rada miejska zdecyduje o nazwach ulic. Czy radni zadośćuczynią prośbie Koła Kresowian? Na piątek 11 września zaplanowana jest komisja gospodarcza, która ma być poświęcona w całości nazewnictwu ulic. To już trzecie podejście miejskich rajców do tematu – dyskutują od czerwca. I nie potrafią przełamać impasu.
W piątkowym spotkaniu mają wziąć udział przedstawiciele firmy Urbex, która stawia osiedle budynków wielorodzinnych za ciepłownią, a także członkowie komisji opiniodawczej ds. nazewnictwa ulic w Złotoryi. To ona ponad 2 lata temu zaproponowała, by nazwy ulic na nowym złotoryjskim osiedlu nawiązywały do Kresów II Rzeczypospolitej, tzn. pochodziły od większych miast i krain geograficznych na wschodnim pograniczu Polski w kształcie przed II wojną światową – najlepiej tych, na których złotoryjanie mieszkali przed przesiedleniem. Działki budowlane w rejonie ul. Jerzmanickiej zaczęły więc funkcjonować w świadomości mieszkańców jako Osiedle Kresowe.
Jednak wiosną tego roku deweloper, któremu akcenty kresowe nie bardzo pasowały do koncepcji kompleksu mieszkaniowego nazwanego Złotą 9, złożył inną propozycję: by nazwy ulic nawiązywały do kamieni szlachetnych. Chodziło o skojarzenie złota, które jest ściśle związane z historią i tradycją Złotoryi, z kamieniami używanymi do wykonywania wyrobów jubilerskich z tego cennego kruszcu. I tak zamiast Lwowskiej, Tarnopolskiej, Stanisławowskiej czy Wileńskiej pojawiły się ulice Rubinowa, Szmaragdowa, Diamentowa i Szafirowa.
Każda z tych propozycji ma swoich gorących zwolenników i przeciwników w radzie miejskiej. Orędowniczką elementów kresowych jest Barbara Zwierzyńska, która krytykuje nazwy „jubilerskie” jako brzmiące zbyt jarmarcznie. Z kolei Eugeniusz Pożar oponuje przeciw nazewnictwa kresowemu, uważając takie podejście do tematu za sentymentalne „dziwactwo”. Nie wiemy, ilu radnych mają za sobą Zwierzyńska i Pożar.
Przypomnijmy jednak, że jest też kompromisowa propozycja burmistrza Roberta Pawłowskiego, zmierzająca do tego, by część osiedla (wielorodzinna) nazywała się zgodnie z sugestią dewelopera, a pozostałe ulice, przy których staną domki jednorodzinne – po kresowemu.
Czy w najbliższy piątek radni dojdą w końcu do jakiegoś konsensusu? Będziemy o tym informować.
Więcej o konflikcie wokół nazewnictwa ulic można przeczytać TUTAJ.