Wielką atrakcją okazały się zabytkowe samochody, które zajechały w poniedziałek do Złotoryi z okazji święta miasta. Wiekowe auta zaparkowały w Rynku niczym eksponaty w muzeum, a wiele osób robiło sobie zdjęcia na ich tle, zaglądało do środka i podziwiało wysiłek, jaki ich właściciele włożyli w odrestaurowanie swych maszyn.
Po południu na złotoryjskiej starówce pojawiło się 20 samochodów liczących sobie co najmniej 25 lat. Niektóre z nich to prawdziwe motoryzacyjne cacka. Wzrok przykuwał zwłaszcza ogromny cadillac eldorado z 1967 r. czy wymuskany biały „garbus”, również w wersji ze składanym dachem i charakterystyczną skórzaną walizką na bagażniku.
Amerykański kabriolet nie był jedynym oldtimerem zza oceanu, który zaparkował w Święto Wojska Polskiego w Złotoryi – obok w słońcu mieniły się dwa inne, nieco młodsze, ale równie majestatyczne cadillaki. Sentymentalne wspomnienia u starszych złotoryjan mogły wywołać dwie skody 100 czy trabant – samochody z „demoludów”, których niemało było na naszych drogach w poprzedniej epoce.
Na pokazie nie zabrakło też synonimu niemieckiej solidności w motoryzacji, czyli zabytkowych mercedesów, w tym liczącego ponad pół wieku model 180 W120. Perełkę stanowiła jednak osobowa IFA F9, czyli poprzednik wartburga, wyprodukowana jeszcze w latach 50. ubiegłego stulecia.
Samochodami przyjechali członkowie IzeroKarkonoskiego Klubu Aut Retro IKAR, w którym zarejestrowanych jest ok. 60 zabytkowych pojazdów. Klub co roku organizuje m.in. międzynarodowy rajd z udziałem załóg z Czech i Niemiec, w którym uczestniczą pojazdy wyprodukowane nawet przed II wojną światową.
– Chcielibyśmy jeszcze tutaj wrócić na kolejne mistrzostwa w płukaniu złota i zrobić motoryzacyjne show, ale w dużo większym składzie. Być może Złotoryja mogłaby stać się etapem na trasie naszego międzynarodowego rajdu. Będziemy do tego namawiali władze miasta – zapowiada Mieczysław Antoszczak, wiceprezes IKAR-a i właściciel pięknego cadillaca „cabrio”.