W poniedziałek wchodzą w życie nowe opłaty za odbiór odpadów komunalnych. Wzrost cen bardziej odczują złotoryjanie z budynków wielolokalowych niż właściciele domków jednorodzinnych. Z wyliczeń wynika, że podwyżek nie da się uniknąć, jeśli system gospodarki odpadami ma się bilansować. A zgodnie z zasadami – powinien. Podwyżkami nie przejmuje się ponad 3 tys. osób, które unikają płacenia za swoje śmieci, bo mieszkają np. w wynajętych mieszkaniach. Radni naciskają na urzędników miejskich, aby włożyli więcej starań w ich wyłapywanie. I apelują o egzekwowanie obowiązku segregacji za pomocą kar finansowych.
Od sierpnia za gospodarowanie odpadami zapłacimy 36 zł i 12 gr od osoby. Nie będzie już dwóch różnych stawek dla posesji jednorodzinnych i budynków wielorodzinnych. To oznacza dla mieszkańców tych pierwszych podwyżkę o blisko 7 proc., dla drugich – o ponad 22 proc. W przypadku złotoryjan, którzy płacą „od gospodarstwa domowego”, opłata podskoczy o 9,5 proc. – do 110 zł i 61 gr.
Co za tym idzie, wzrosną również stawki podwyższone dla tych, którzy nie wypełniają obowiązku zbierania odpadów komunalnych w sposób selektywny. Od najbliższego poniedziałku „opłaty karne” to 144,48 zł za każdego mieszkańca i 442,44 zł dla gospodarstwa domowego. Nie mamy też dobrych informacji dla właścicieli kompostowników – w ich przypadku dużo niższe będzie zwolnienie z części opłaty za odpady. Wyniesie 2 zł od osoby lub 7 zł od gospodarstwa.
Zmiana stawek nie ominie także nieruchomości niezamieszkałych (przedsiębiorstw). Tu, jeśli chodzi o odpady zmieszane i bioodpady, ceny rosną o ponad 100 proc. Jednak w przypadku odpadów gromadzonych selektywnie w workach będą obniżki, i to kilkudziesięcioprocentowe (cała uchwała rady miejskiej dostępna jest TUTAJ).
Przypomnijmy, że poprzednie stawki obowiązywały od maja 2020 r. I okazały się zbyt niskie, aby w ubiegłym roku pokryć wydatki związane z obsługą systemu gospodarowania odpadami. Deficyt wyniósł wówczas 397 tys. zł – tyle miasto musiało dopłacić do śmieci z budżetu. Deficyt rośnie zresztą z miesiąca na miesiąc. Tylko w okresie od stycznia do maja tego roku różnica kosztów i wpływów sięgnęła 214 tys. zł.
Gdyby wysokość opłat za śmieci nie została teraz zaktualizowane do obecnych i prognozowanych kosztów, łączny szacowany deficyt systemu w 2022 r. wyniósłby 832 tys. zł, a w roku 2023 – ok. 1,4 mln zł. Tak przynajmniej wynika z analizy firmy konsultingowej DS Consulting z Gdańska, która przeanalizowała złotoryjską gospodarkę odpadami komunalnymi. To ona też na zlecenie ratusza wyliczyła nowe stawki, które mają zbilansować cały system. Będą obowiązywać do grudnia 2023 r. Autorzy analizy tłumaczą, że kalkulowane były w taki sposób, aby wpływy z opłat pokrywały koszty systemu gospodarowania odpadami komunalnymi i zapewniały mu samofinansowanie.
Czy opłaty za śmieci mogłyby być w Złotoryi niższe? Prawdopodobnie tak, gdyby każdy z mieszkańców solidnie podchodził do obowiązku segregacji, a wszyscy, którzy produkują śmieci, płacili za ich odbiór i zagospodarowanie. Tak niestety nie jest, bo bardzo wielu osób nie ma w systemie. Wg danych meldunkowych Złotoryję na koniec grudnia zeszłego roku zamieszkiwało 14 105 osób. Tymczasem liczba mieszkańców miasta obliczona na podstawie złożonych deklaracji o wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi wynosiła… tylko 10 720 osób. W tej drugiej ewidencji brakuje więc blisko 3,4 tys. złotoryjan.
Nie trzeba dodawać, że zaniżenie liczby osób zamieszkujących nieruchomość niesie za sobą szereg negatywnych konsekwencji finansowych dla pozostałych mieszkańców. Bo przecież ci, którzy nie są wykazani w deklaracjach, a zamieszkują w danym lokalu, wytwarzają odpady, których koszt odbioru i zagospodarowania obciąża budżet miasta. Zwiększone koszty dla budżetu muszą zostać z kolei pokryte przez mieszkańców, którzy uczciwie wywiązują się ze swoich obowiązków. Odczują je poprzez wzrost opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi.
Liczba mieszkańców w systemie spada (dla porównania: w 2020 r. w deklaracjach było 11 835 osób), a ilość odpadów rośnie. W 2019 r. wytworzyliśmy blisko 6,2 tys. ton śmieci, w 2020 – ponad 6,4 tys., a w roku ubiegłym – już blisko 6,6 tys. t. Koszt gospodarki odpadami wyniósł w 2021 r. 4,9 mln zł (dla porównania 2 lata wcześniej było to 3,4 mln).
Zmiana wysokości opłat za odpady nie wzbudziła tym razem na forum rady miejskiej tylu kontrowersji co 2 lata temu (być może dlatego, że do podwyżek z powodu szalejącej inflacji w ostatnich miesiącach zdążyliśmy się przyzwyczaić). Radni, głosując nad nowymi stawkami, uznali jednak za priorytet zmniejszenie dysproporcji między osobami zgłoszonymi w deklaracjach a tymi faktycznie zamieszkującymi miasto. Paweł Maciejewski zaproponował nawet, aby urząd zatrudnił kogoś, kto będzie chodził i sprawdzał, ile osób jest na deklaracji, a ile faktycznie zamieszkuje lokal czy nieruchomość. – Chodzi o to, żeby tych 10 tysięcy mieszkańców nie musiało płacić za te 3 tysiące, które nie płacą – tłumaczył radny na czerwcowej sesji.
– Zgadzam się, że nie powinniśmy płacić za osoby, które się migają. Robimy dużo, żeby wyłapywać te osoby, pracujemy na wielu płaszczyznach, koordynując bazy danych między wydziałami – stwierdził Robert Pawłowski. – Ale są luki prawne, jeśli chodzi o możliwość egzekucji opłat za odpady. Jedną z nich jest to, że ustawa mówi o przebywaniu w danym miejscu przez pełen miesiąc. Część osób pracuje poza Złotoryją i ucieka od opłaty, korzystając w pełni legalnie z tej luki, nawet jeśli przyjeżdżają do miasta na weekend.
Burmistrz tłumaczył też, że rozbudowanie służb, które chodziłyby i sprawdzały zgodność deklaracji ze stanem faktycznym, doprowadziłoby do jeszcze większego wzrostu opłat. Zwrócił też uwagę na rolę samych mieszkańców w tym, żeby system gospodarki odpadami był bardziej szczelny i efektywny. – Jeżeli wspólnota mieszkaniowa przekazuje nam deklarację i zgadza się na to, żeby płacić za tych, którzy się migają, to my jesteśmy bezsilni. We wspólnocie doskonale wiedzą, kto co wyniósł pod boks śmietnikowy. My nie jesteśmy w stanie stać i pilnować cały czas. To nie jest donoszenie, to działanie we własnym interesie.
Wśród radnych pojawiły się też głosy, że urząd powinien zacząć karać tych, którzy odpadów nie segregują. – Nic tak nie dyscyplinuje Polaka jak kara – mówiła na poprzedzającej sesję komisji gospodarczej Barbara Listwan, sugerując, że jeśli karę poniósłby cały budynek, sąsiedzi nawzajem by się pilnowali. Powołała się przy tym na swoje doświadczenia z pobytu w Gdańsku. – Widzę zupełne rozprzężenie w segregacji, wynoszenie pełnych worków, w których są opakowania plastikowe, makulatura, i to wszystko jest wrzucane do odpadów zmieszanych. Mało kto przywiązuje wagę do selekcji. Nie wiem, co na to wpływa, może brak jakichkolwiek sankcji. Może należałoby wznowić kontrole pojemników, żeby poprawić efektywność selekcji odpadów – apelowała radna.
W podobnym tonie już na sesji wypowiadała się Barbara Zwierzyńska-Doskocz. – Urząd niechętnie podchodzi do karania, ale w sytuacji, gdy ludzie nie stosują się do obowiązku i nie segregują, a koszty odpadów nieposortowanych rosną, czasy oswajania z sortowaniem powinny się skończyć i powinniśmy jako gmina egzekwować ten obwiązek i nakładać kary. Jeśli nie pomogło tłumaczenie, magnesy na lodówkę, powolne wdrażanie, dawanie naklejek, to trzeba przejść bezwzględnie do karania – stwierdziła radna. – To nie jest tylko kwestia tego, ile wydamy w tej chwili z budżetu, ale też jaką Ziemię zostawimy naszym wnukom. To jest kwestia ekologii, to ważne i priorytetowe i trzeba przestać odpuszczać. Bardzo namawiam burmistrza i Wydział Gospodarki Odpadami, żeby to przemyśleli i podjęli ostrzejsze działania.
Masa odpadów zmieszanych opuszczających Złotoryję zmniejszyła się w ciągu trzech lat o 730 t, w tym samym czasie waga odpadów posegregowanych wzrosła dwukrotnie. Ale to i tak wciąż tylko jedna czwarta w całej masie śmieci produkowanych w naszym mieście.
Jak dotąd żadna wspólnota mieszkaniowa w Złotoryi nie została ukarana za nieprawidłowości w segregowaniu odpadów.
ZABUDOWA JEDNORODZINNA I WIELORODZINNA
Stawka opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi, jeżeli odpady komunalne są zbierane i odbierane z nieruchomości w sposób selektywny:
- 36,12 zł za każdą osobę zamieszkującą daną nieruchomość
lub
- 110,61 zł od gospodarstwa domowego.
Podwyższona stawka opłaty, jeżeli odpady komunalne nie są zbierane i odbierane z nieruchomości w sposób selektywny:
- 144,48 zł za każdą osobę zamieszkującą daną nieruchomość
lub
- 442,44 zł od gospodarstwa domowego
Zwolnienie w części z opłaty za kompostowanie bioodpadów w kompostowniku przydomowym:
- 2 zł – za każdą osobę zamieszkującą daną nieruchomość
lub
- 7 zł – od gospodarstwa domowego.
NIERUCHOMOŚCI, NA KTÓRYCH NIE ZAMIESZKUJĄ MIESZKAŃCY
Stawka opłaty za odpady komunalne zmieszane i bioodpady w pojemniku:
- 13,54 zł/szt. – za 120 litrów,
- 27,08 zł/szt. – za 240 litrów,
- 124,09 zł/szt. – za 1100 litrów.
Stawka opłaty za odpady komunalne gromadzone selektywnie w pojemniku lub worku:
- 9,02 zł/szt. – worek 80 litrów,
- 13,54 zł/szt. – worek 120 litrów,
- 124,09 zł/szt. – pojemnik 1100 litrów.
Podwyższona stawka opłaty za pojemnik dla zmieszanych i bioodpadów, jeżeli właściciel nieruchomości nie wypełnia obowiązku zbierania odpadów w sposób selektywny:
- 54,16 zł/szt. – 120 litrów,
- 108,32 zł/szt. – 240 litrów,
- 496,36 zł/szt. – 1100 litrów.
Podwyższona stawka opłaty dla odpadów gromadzonych selektywnie w pojemniku lub worku:
- 36,08 zł/szt. – worek 80 litrów,
- 54,16 zł/szt. – worek 120 litrów,
- 496,36 zł/szt. – pojemnik 1100 litrów.