Po Złotoryi grasuje obrzydliwiec, który regularnie wlewa fekalia do kontenerów z ubraniami. Na straty poszły już tony odzieży. Wandala próbują namierzyć policjanci i strażnicy miejscy, którzy apelują do mieszkańców o pomoc.
Jeśli ktoś jest świeżo po posiłku, powinien odłożyć lekturę tego tekstu na później. Bo jeśli w trakcie czytania mimowolnie pojawi mu się przed oczami obraz rozstawionych rzędem plastikowych butelek, które jakiś degenerat przez lejek napełnia brunatną cuchnącą mazią, moczem i zgniłym jedzeniem, może tym razem przypłacić wizytę na naszym portalu niekontrolowanym skurczem żołądka. Opisana przed chwilą scena nie jest niestety zaczerpnięta z kolejnej części kontrowersyjnego filmu „Trainspotting”. To się dzieje naprawdę. Tu, w Złotoryi.
Ale od początku. Na terenie naszego miasta rozmieszczonych jest kilkanaście kontenerów na odzież używaną z logo Polskiego Czerwonego Krzyża. – Od ponad roku we wszystkich ktoś regularnie umieszcza butelki plastikowe wypełnione fekaliami i resztkami zepsutego jedzenia, które dodatkowo zalewane są moczem. Butelka z nieczystościami umieszczana jest w taki sposób na wrzutni, żeby zanieczyszczać jak najwięcej odzieży znajdującej się w kontenerze – mówi Monika Kozłowska z wrocławskiego PCK.
Straty są spore, bo w jednym blaszanym pojemniku mieści się ok. 200 kg odzieży. Po zanieczyszczeniu ekskrementami staje się ona bezużyteczna i nie nadaje się już do niczego. Ubrań, które zamiast do potrzebujących trafiły do utylizacji, są tony.
Ale to niejedyny problem. Pracownicy zajmujący się cykliczną zbiórką odzieży z kontenerów muszą za każdym razem czyścić ich wnętrza z kału, moczu i odpadów. Nietrudno się domyślić, że wydobywa się z nich straszny fetor, zwłaszcza w okresie letnim, gdy są upały. Jeden z mieszkańców ul. Górniczej opowiedział nam, że był świadkiem takiego sprzątania. – Pracownicy, którzy otworzyli kontener i zaczęli go opróżniać z brudnej i cuchnącej odzieży, nie mogli się powstrzymać i po prostu wymiotowali obok – mówi.
Do zanieczyszczania odzieży dochodzi bardzo regularnie. Butelki wypełnione odchodami i resztkami są wrzucane do kontenerów co kilka dni. W jednym pojemniku na ubrania znajdowanych jest nawet 10 PET-ów. Można więc przypuszczać, że sprawca (bądź sprawcy) poświęca temu procederowi dość sporo czasu. Na razie nie są znane motywy działania wandala. Jakie by jednak nie były, dla przeciętnego człowieka sama metoda przyjęta przez obrzydliwca budzi odrazę.
– Problem ten znany jest już policjantom oraz strażnikom miejskim ze Złotoryi, którzy poszukują osoby dopuszczającej się tych czynów. Apelujemy do mieszkańców, aby wszelkie informacje mogące przyczynić się do ustalenia osoby dokonującej tego procederu przekazywać policjantom Komendy Powiatowej Policji w Złotoryi pod numerami telefonu 112 i 997 lub funkcjonariuszom straży miejskiej pod numerami 600 375 000 i 76 878 48 32 – dodaje Monika Kozłowska.
Złotoryjska policja zajmuje się sprawą od 3 października. Trwa postępowanie. – Uczuliliśmy patrole, by zwracały uwagę na dziwne zachowania w pobliżu kontenerów. Prosimy o przekazywanie wszelkich informacji i sygnałów, które mogą doprowadzić do ustalenia sprawcy – mówi st. sierż. Dominika Kwakszys, oficer prasowy KPP Złotoryja.
Wandal, który dopuszcza się tego odrażającego procederu, może odpowiadać karnie z art. 288 Kodeksu karnego i art. 124 Kodeksu wykroczeń. Za niszczenie cudzej rzeczy, uszkodzenie jej lub uczynienie niezdatną do użytku przewidują one karę pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.