W kolebce polskiego górnictwa miedzi brakuje Polskiej Miedzi – powtarza burmistrz Robert Pawłowski. Po dzisiejszym śniadaniu gospodarczo-biznesowym, zorganizowanym przez Związek Pracodawców Polska Miedź, widzi jednak „światełko w tunelu”. Na spotkanie, które miało wskazać, gdzie lokalny biznes i urzędnicy powinni szukać wsparcia dla swoich inwestycji, pojawili się także przedstawiciele zarządów spółek należących do KGHM-u. W luźniejszej niż zazwyczaj atmosferze chcieli nawiązać bliższe kontakty ze złotoryjskimi samorządowcami i przedsiębiorcami.
Związek Pracodawców to ważna część miedziowego potentata. Zrzesza wszystkie spółki z Grupy Kapitałowej KGHM. – Powolutku wchodzimy też do Złotoryi – zapowiedział dziś w Gold Hotelu Piotr Karwan, wiceprezes Związku i radny sejmiku dolnośląskiego. Podkreślał przy tym, że jego zdaniem nasze miasto staje się ważnym miejscem na mapie Dolnego Śląska, czego dowodem ma być choćby poniedziałkowa wizyta premiera Mateusza Morawieckiego.
– W drugim półroczu Koleje Dolnośląskie uruchomią komunikację zastępczą autobusową, która połączy Złotoryję z Legnicą, a jeszcze w marcu planowane jest podpisanie umowy w ramach programu Kolej+, w wyniku której PKP PLK ogłosi przetarg w formule „zaprojektuj i wybuduj” i zostanie przywrócone połączenie kolejowe do Legnicy. Wszystko to pokazuje, że siła gospodarcza Złotoryi będzie wzrastać – podkreślał Karwan, który był inicjatorem śniadania.
Na zorganizowaniu tego typu spotkania zależało też burmistrzowi Złotoryi. – Może rzeczywiście KGHM wreszcie sobie przypomni, gdzie ma swoje korzenie – uśmiechał się Pawłowski, zaznaczając jednocześnie, że od jakiegoś czasu spotyka się wraz z pracownikami magistratu z ludźmi prowadzącymi działalność gospodarczą na terenie miasta i powiatu. – W ramach Progressusa rozmawiamy o istotnych sprawach dotyczących rozwoju Złotoryi i regionu. Dzisiejsze spotkanie wpisuje się w tę inicjatywę – podkreślał Pawłowski.
Śniadanie, w którym wzięło udział ok. 50 osób, w tym senator Krzysztof Mróz, było przede wszystkim szansą na to, by u źródła zasięgnąć informacji o tym, w jaki sposób pozyskać pieniądze w nadchodzącej perspektywie unijnej. – Sięgamy po nie jako samorząd, ale chcielibyśmy, żeby przedsiębiorcy także w jak największym zakresie inwestowali. A do tego trzeba mieć źródła finansowania – wyjaśniał burmistrz Pawłowski.
Środki unijne z kontraktu dla Dolnego Śląska na lata 2021-2027 traktowane są jako szansa na kolejny skok cywilizacyjny naszego regionu. Nowa perspektywa finansowa, choć ma ruszyć w najbliższych tygodniach, jest jednak opóźniona o 2 lata – przez pandemię i wojnę w Ukrainie. Dlatego samorządy staną wkrótce przed dużym wyzwaniem, aby ją na czas zagospodarować.
– W grudniu zeszłego roku oficjalnie zakończyliśmy negocjacje i Komisja Europejska zatwierdziła nasz program regionalny. Ponad 11 mld zł to największy kontrakt w historii Dolnego Śląska od wejścia do Unii. Udało się nam nawet zwiększyć pulę pieniędzy, mimo że jesteśmy dość dobrze rozwiniętym województwem. Przed nami etap jeszcze trudniejszy – wdrożenie tych środków, bowiem 30 proc. wkładu własnego trzeba będzie wygospodarować z budżetów samorządowych – podkreślał Grzegorz Macko, wicemarszałek województwa dolnośląskiego.
– W zdecydowanej większości wsparcie będzie udzielane w formie dotacji i grantów, ale są takie dziedziny jak przedsiębiorczość, gdzie do dyspozycji będą głównie formy zwrotne, czyli pożyczki. Komisja była tutaj nieugięta – wyjaśniał z kolei Łukasz Kasprzak, zastępca dyrektora Departamentu Gospodarki Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego, który omówił szczegółowo, na co będą przeznaczone środki. Duży nacisk ma być położony na kwestie ochrony środowiska (ponad 380 mln euro) i transformację obszarów górniczych (558 mln). Na drogi i kolej pójdą 332 mln, a na mobilność miejską 69 mln. – Komisja Europejska patrzy niechętnie i nie pozwala na wszelkie inwestycje, które prowadzą do zwiększenia ruchu samochodowego indywidualnego, więc w ramach mobilności miejskiej będziemy się skupiać tylko na transporcie publicznym, który nie będzie emitował spalin – tłumaczył.
Pierwsze nabory zostaną ogłoszone już w kwietniu i maju tego roku, będą dotyczyły m.in. cyfryzacji usług publicznych w zakresie geodezji oraz efektywności energetycznej budynków publicznych.
W gąszczu funduszy pomagają się odnaleźć punkty informacyjne funduszy europejskich – przypomniała Aleksandra Kukuła, która przyjechała na złotoryjskie śniadanie z takiej placówki działającej w Legnicy. – Samorządowcy, przedsiębiorcy czy przedstawiciele organizacji pozarządowych odnajdą u nas odpowiedź na pytanie, czy na realizację swojego pomysłu mogą uzyskać wsparcie z funduszy europejskich. Oferujemy bezpłatną informację, wypełnienie wniosku i jego rozliczenie, czyli przeprowadzenie przez proces dotacyjny – tłumaczyła.
Źródłem wsparcia dla samorządów i przedsiębiorców mogą też być programy finansowane przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, o czym mówił w Złotoryi jego prezes Łukasz Kasztelowicz. Zaznaczał, że instytucja, którą kieruje, oferuje najtańsze pożyczki ze stałym oprocentowaniem na rynku. Natomiast Tomasz Krzeszowiec, dyrektor Ośrodka Terenowego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa we Wrocławiu, opowiedział samorządowcom o korzyściach wynikających dla nich ze zmian w ustawie o zarządzaniu gruntami skarbu państwa. – Teraz jesteśmy w stanie przekazać grunty w zasadzie na wszystkie zadania własne samorządu – zapewniał.
Co do zaoferowania złotoryjskim przedsiębiorcom ma Legnicka Specjalna Strefa Ekonomiczna? Przede wszystkim pomoc w postaci ulg podatkowych. – Nasza Strefa nie jest tyko dla dużych firm, ale też dla małych, średnich i mikroprzedsiębiorców. Od 2018 r., gdy weszła w życie tzw. „polska strefa inwestycji”, strefy ekonomiczne nie są już wydzielonymi administracyjnie terenami inwestycyjnymi. Firmy z sektora MŚP, prowadząc działalność w swoich obecnych lokalizacjach i planując jakąkolwiek inwestycję: zakup maszyny, wprowadzenie nowego produktu czy też modernizację linii produkcyjnej, nie muszą już przenosić się do stref ekonomicznych, aby skorzystać z ulgi – mogą to zrobić u siebie. Oferujemy zwolnienie, czyli wyliczamy kwotę podatku, którego nie zapłacicie. Ile można zyskać? Najwyższy poziom wsparcia zagwarantowany jest dla tych najmniejszych. Mikroprzedsiębiorca przy inwestycji rzędu 200 tys. zł może zyskać nawet 45 proc. w podatku – tłumaczyła Justyna Hubiak, dyrektorka Departamentu Obsługi Przedsiębiorców w LSSE. – Złotoryja w tej chwili jest tak naprawdę najlepszym miejscem do inwestowania w Polsce. Są tu najbardziej preferencyjne warunki, by uzyskać zwolnienie podatkowe, co wiąże się z wymaganymi nakładami inwestycyjnymi, które są najniższe.
O współpracy z samorządami przy wtorkowym śniadaniu opowiadał też Przemysław Bożek, prezes LSSE. Złotoryję stawiał w tym gronie na wyjątkowym miejscu. – Współpracujemy ze wszystkimi samorządami, ale Złotoryja jest nie tylko dobrym przykładem współpracy gospodarczej, ale też tej miękkiej, związanej z edukacją czy sprawami społecznymi. Nigdy się jeszcze nie zdarzyło, żebym usłyszał od burmistrza „nie”, gdy mam jakąś sprawę do Złotoryi – zaznaczał Bożek.
Koszt organizacji śniadania w Gold Hotelu pokrył Związek Pracodawców Polska Miedź.
A już 16 marca na spotkanie w podobnej formule wybiera się do Złotoryi Cezary Przybylski, marszałek Dolnego Śląska. Trwają zapisy na to wydarzenie (więcej pisaliśmy o tym TUTAJ).