Z samorządowcami z powiatów lubańskiego, lwóweckiego i złotoryjskiego spotkał się dziś w Złotoryi premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu przyjechał przypomnieć wójtom, burmistrzom i radnym, ile pieniędzy na inwestycje otrzymali do tej pory z Polskiego Ładu, zapewnił także przy tym, że jego gabinet nadal będzie wspierał gminy i powiaty – o ile oczywiście będzie po wyborach rządził. Samorządowcy za wsparcie dziękowali, ale sygnalizowali również, że wcale tak różowo nie jest i że same środki na zadania inwestycyjne nie wystarczą, gdyż mają szereg innych problemów, choćby biurokratycznych.
Prezes Rady Ministrów był kolejną z najważniejszych osób w państwie (po prezydencie Andrzeju Dudzie i marszałkini Sejmu Elżbiecie Witek), którą miał okazję powitać w naszym mieście burmistrz Robert Pawłowski. Dla Morawieckiego wizyta w Złotoryi była pierwszą podróżą po weekendowym wyjeździe do Kijowa, stolicy pogrążonej w wojnie z rosyjskim agresorem Ukrainy. Zanim pojawił się u nas, odwiedził tego samego dnia Klub Seniora w Gryfowie Śląskim oraz Ośrodek Szkoleń Specjalistycznych Straży Granicznej w Lubaniu.
– Jesteśmy zaszczyceni, że do Złotoryi przyjechał premier naszego rządu, że gościmy pana premiera w najstarszym mieście w Polsce, gdzie zaczęła się tak naprawdę samorządność miejska, w Stolicy Polskiego Złota, stolicy Krainy Wygasłych Wulkanów, która ubiega się o emblemat UNESCO, ale także stolicy starego zagłębia miedziowego, z której rzesze kadry technicznej wyjechały później do Lubina i Polkowic, by tworzyć potęgę KGHM-u, o czym czasami KGHM zapomina – zauważył z uśmiechem Pawłowski.
Burmistrz przypomniał szefowi rządu, że Złotoryja, tak samo jak Lubań i Lwówek Śl., należy do grona miast powiatowych, które tracą funkcje społeczno-gospodarcze. – Chciałbym w tym miejscu podziękować panu premierowi, bo chyba pan jako pierwszy wskazał na ten problem. Ma to dziś przełożenie na środki, które rząd przekazuje w ramach Polskiego Ładu. Bo widzimy wyraźnie, że te mniejsze, mniej zasobne miejscowości są w tym programie lepiej traktowane – zauważył złotoryjski samorządowiec.
Pawłowski mówił też o depopulacji, która jest zjawiskiem dręczącym zarówno Złotoryję, jak i miasta powiatów lwóweckiego i lubańskiego. – Ubywa nam mieszkańców, przede wszystkim tych najlepiej wykształconych, którzy nie mogą znaleźć tu pracy. Jako miasto aktywne, miasto ludzi przedsiębiorczych nie siedzimy z założonymi rękami, lecz tworzymy miejsca pracy w naszej podstrefie przy Legnickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Barierą, która uniemożliwia jej dalszy intensywny rozwój, jest brak cały czas obwodnicy, o którą zabiegamy już od kilkudziesięciu lat – napomknął burmistrz premierowi. Zasygnalizował mu również problem wykluczenia komunikacyjnego Złotoryi i Lwówka Śl. – Stąd od wielu lat nasze zabiegi, żeby przywrócić połączenia komunikacji pasażerskiej kolejowej. Wspiera nas w marszałek Elżbieta Witek oraz radni sejmiku Piotr Karwan i Andrzej Kredkowski, którym przy tej okazji chciałbym podziękować.
Szef rządu usłyszał też, że na samorządy spada coraz więcej zadań i że borykają się one z rosnącymi kosztami utrzymania placówek oświatowych. – Gminy mają problem ze zbilansowaniem dochodów bieżących z wydatkami bieżącymi. Mam nadzieję, że rząd nie będzie się odwracał od samorządów, ale dalej nas wspierał. Tyle że nie chodzi tylko o inwestycje, ale też o zadbanie o nasze wydatki bieżące – apelował Pawłowski w imieniu kilkudziesięciu samorządowców z zachodniej części województwa dolnośląskiego.
Premier Morawiecki zapewniał w złotoryjskim ratuszu, że rząd nie zamierza odwracać się od samorządów. – Wierzę, że samorząd i rząd to dwa płuca oby jak najprężniej oddychającego organizmu gospodarczego – stwierdził metaforycznie.
Szef rady ministrów dużo mówił w Złotoryi przede wszystkim o inwestycjach w mniejsze ośrodki, o zrównoważonym i solidarnym rozwoju, obejmującym także „zapomniane do niedawna zakątki Polski”. To, jego zdaniem, przyczyni się do tego, że przestaną z nich wyjeżdżać ludzie, a nawet że będą chcieli do nich wracać. Zapowiedział kontynuację Polskiego Ładu i innych inwestycji strategicznych, jeśli po wyborach parlamentarnych będzie nadal kierował rządem.
– Dla nas rozwój zrównoważony nie jest tylko czczym hasłem. Podstawowa zasada, która kieruje przekazywaniem środków do mniejszych ośrodków miejskich, takich jak Złotoryja, Lwówek, Lubań, to jest ogromna korzyść dla waszych miast czy gmin. Nigdy tak nie było w czasie III RP, zawsze wszelkie projekty drogowe, inwestycyjne były robione bardziej przez pryzmat większych miast, takich jak Wrocław. Zmieniliśmy ten podstawowy paradygmat strategiczny o 180 stopni. To dlatego jesteśmy tak wściekle atakowani przez wielkie miasta, choć one i tak w podatkach ściągają dużo więcej niż wy, bo tam lokują się firmy, więc opływają w środki z CIT – zaznaczał.
Morawiecki wielokrotnie podkreślał, że nie byłoby Polskiego Ładu, gdyby nie „wielki program naprawy finansów publicznych”. – To zmieniło nasze możliwości, to był, jak mówi młodzież, „game changer” – powiedział. Posłużył się przykładem CIT, czyli podatku dochodowego od firm. Wg tego, co przekazał premier, miał on na przestrzeni ostatnich ośmiu lat wzrosnąć trzykrotnie, co oznacza, że w tym roku wpłynie z tego tytułu do budżetu państwa ponad 90 mld zł.
Szef rządu namawiał też samorządowców do korzystania ze zmian w prawie ułatwiających im przyciąganie inwestorów. – Zachęcam, żeby w ślad za programem „cała Polska jedną strefą ekonomiczną” każdy z państwa, jeśli widzi gdzieś dobry kawałek ziemi do skomunikowania, do uzbrojenia, robił z tego strefę ekonomiczną, tworzył atrakcyjny kawałek ziemi dla inwestorów. My zadbaliśmy o wasze dochody, o środki na dobrą infrastrukturę drogową, energetyczną i internetową. Ale aby Złotoryja, Lubań czy Lwówek mogły się rozwijać, muszą przyciągać inwestorów – zauważył Morawiecki.
Spotkanie w Złotoryi miało być okazją do tego, by premier posłuchał, co „boli” samorządowców, by mógł z nimi porozmawiać o sprawach najbardziej palących. I takim się stało w drugiej części.
– Zgadzam się z tym wszystkim, o czym pan mówił – odezwał się Artur Zych, burmistrz Wlenia – natomiast reprezentuję gminę, w której mamy prawie 100 proc. obszaru objętego Naturą 2000, i jeszcze jest nad tym park krajobrazowy z planem ochronnym. Efekt jest taki, że udział w CIT w gminie Wleń to jest jakieś 15 tys. zł rocznie, z dochodem z PIT-u nie jest lepiej. Nie mamy szansy, żeby się rozwijać. Ostatnia zmiana planu zagospodarowania przestrzennego trwała 8 lat, to anormalna sytuacja. Chcemy być gminą, która będzie przyjazna dla turystów, która z turystyki będzie żyć, ale nie mamy szans nawet na to, bo jak nie ma środków w budżecie, to rozbudowa infrastruktury jest problematyczna. Mamy bogactwa mineralne, który moglibyśmy wydobywać, ale nie mamy takiej możliwości. Parę lat temu wspólnie z innymi gminami, które są w podobnej sytuacji, rozpoczęliśmy walkę o to, żebyśmy w zamian za to, że nie możemy się rozwijać, że mamy być ostoją czystej przyrody, fajnym miejscem do odpoczynku, dostali rodzaj rekompensaty z budżetu państwa. Proszę, żeby pan zauważył takie gminy jak nasza, które są w tej chwili w naprawdę ciężkiej sytuacji – apelował do szefa rządu.
– Dostaliście 24 mln zł z Polskiego Ładu, to bezprecedensowy poziom – odpowiedział mu Morawiecki. – Natura 2000 to nie nasz wymysł, to wymóg unijny, ograniczenie obiektywne, niewiele jesteśmy tu w stanie zrobić. Ale wiem, że ten problem dotyczy na Dolnym Śląsku i w całym kraju wielu gmin, zwłaszcza w terenie górzystym. Możemy się umówić tak, że jeżeli my będziemy kontynuowali rząd, to w przyszłym roku w budżecie zaplanujemy mechanizmy rekompensaty. Zorientuję się, ile jest takich gmin, które mają wyłączoną powierzchnię z inwestycji – zadeklarował.
O tym, że ustawa o rozszerzeniu strefy ekonomicznej na całą Polskę nie jest dla każdego, przekonywał z kolei Szymon Surmacz, burmistrz Leśnej. – Mamy pecha, bo nie sąsiadujemy bezpośrednio z Lubaniem, miastem powiatowym tracącym funkcje społeczno-ekonomiczne. Obowiązują u nas dużo wyższe progi inwestycji pozwalające na skorzystanie ze zwolnień w podatku – zauważył. I tu padła deklaracja szefa rządu, że przyjrzy się problemowi.
Samorządowcy apelowali do Morawieckiego, żeby znaleźć w końcu środki na likwidację wykluczenia kolejowego Lwówka Śl., skarżyli się też na problemy biurokratyczne z urzędami administracji publicznej, które różnie intepretują te same zapisy w prawie, co utrudnia im rozwój. Dopytywali również premiera o zapowiadane od dłuższego czasu rewolucyjne i bardzo potrzebne z ich punktu widzenia zmiany w ustawie o zagospodarowaniu przestrzennym oraz o uproszczenia w procesie budowlanym. – Jest szansa, żeby jeszcze w tej kadencji je uchwalić – zapowiedział Morawiecki.
Premierowi w Złotoryi towarzyszyli posłanka Ewa Szymańska, senator Krzysztof Mróz, wicewojewoda dolnośląski Jarosław Kresa, a także sekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji i Nauki Marzena Machałek, którą burmistrz Pawłowski nazwał „przyjaciółką Złotoryi”.
– Pan premier odwiedził dziś 3 powiaty. Biorąc pod uwagę skalę wykluczenia komunikacyjnego tych terenów, jest bardzo dużo do odrobienia. Odrodzenie miast i miasteczek jest dziś trudne. Ale do każdego z tych trzech powiatów trafiły ogromne środki: do złotoryjskiego ponad 150 mln zł, lwóweckiego prawie 130 mln, lubańskiego ponad 130 – podkreślała Machałek.