Koniec pobłażania dla tych, którzy nie segregują swoich odpadów. Po ostatniej kontroli z urzędu miejskiego kilku mieszkańców posesji jednorodzinnych w Złotoryi zostało ze śmieciami w kubłach – śmieciarka ich nie zabrała, bo znaleziono w nich gruz i odpady wielkogabarytowe.
Pracownicy magistratu skontrolowali, jak prowadzona jest segregacja na posesjach przy ulicach: Wiśniowej, Szczęśliwej, 11 Listopada oraz Wilczej. Na ponad setkę domków jednorodzinnych poważniejsze nieprawidłowości stwierdzili w ok. 20. W pojemnikach na zmieszane odpady komunalne znaleźli bioodpady, opakowania plastikowe, papier, worki foliowe czy piankę montażową, czyli frakcje, które powinny trafić osobno workach do segregacji lub do punktu selektywnej zbiórki odpadów (widać to na zdjęciach pod tekstem).
– Jest dużo lepiej niż podczas poprzedniej kontroli, wielu mieszkańców prowadzi segregację jak należy. Ale niektórzy wciąż jakby nie pamiętali, na jakich zasadach odbywa się selektywna zbiórka, mimo że kilka miesięcy temu dostarczyliśmy na każdy adres wygodny magnes z instrukcją segregacji – podkreśla Grzegorz Nowodyła, naczelnik Wydziału Gospodarki Odpadami w Urzędzie Miejskim w Złotoryi.
Pracownicy magistratu zrobili kontrolę tuż przed przyjazdem śmieciarki. Efekt był taki, że z kilku posesji – w tych najpoważniejszych przypadkach naruszenia regulaminu – odpady nie zostały odebrane, gdyż w pojemnikach na śmieci zmieszane znajdował się gruz i płyty meblowe.
– Na drugi dzień mieliśmy telefony od tych mieszkańców – mówi naczelnik WGO. – Wytłumaczyliśmy im grzecznie, dlaczego odpady zostały na ich posesjach i że gruz czy tzw. wielkogabaryty należy dostarczyć we własnym zakresie do PSZOK-a. To samo dotyczy wszelkich odpadów budowlanych, takich jak pojemniki po farbach, armatura sanitarna czy płyty regipsowe.
Ta ostatnia zasada wciąż dla niektórych złotoryjan nie jest oczywista, o czym świadczy sytuacja z ostatnich dni. Ekipa RPK zgłosiła do urzędu, że przy ul. Zagrodzieńskiej w żółtym kontenerze na opakowania suche natrafiła na odpady budowlane, w tym resztki regipsu. Pracownicy WGO pojechali na miejsce i szybko ustalili, z którego mieszkania pochodzi gruz. Zobowiązali jego właścicieli do uprzątnięcia go z pojemnika i wywiezienia na PSZOK, pod groźbą odpowiedzialności karnej. Ten jednak wpierał urzędnikom, że płyty regipsowe można wrzucać do kontenera na tzw. odpady suche, bo przecież… są suche.
Do tych mieszkańców Wilczej, 11 Listopada, Szczęśliwej czy Wiśniowej, którzy ignorują zasady ekologii, urzędnicy wysłali pisma z informacją, że podczas odbioru odpadów stwierdzono nieprawidłowe ich gromadzenie, wraz ze zdjęciem wskazującym na brak segregacji, i że grozi za to grzywna do 500 zł. W korespondencji przypominają też, że od 1 maja tego roku na terenie Złotoryi obowiązuje selektywna zbiórka odpadów komunalnych z podziałem na: papier i tekturę, metale i tworzywa sztuczne, szkło, bioodpady oraz odpady zmieszane, a odpady zmieszane oraz bioodpady odbierane będą tylko z pojemników. Nieczystości znajdujące się poza pojemnikami nie będą odbierane – czytamy w piśmie. Z kolei odpady gromadzone w sposób selektywny (papier i tektura, metale i tworzywa sztuczne oraz szkło) należy przekazywać ekipie RPK w workach 120- lub 80-litrowych.
Pracownicy WGO zapowiadają kolejne kontrole. Niewykluczone, że w przypadku ponownego stwierdzenia nieprawidłowości RPK nie zabierze z terenu posesji pojemników z odpadami zmieszanymi do czasu posegregowania ich zawartości przez mieszkańców. Magistrat ostrzega też, że w takiej sytuacji wyda decyzję administracyjną o obciążeniu opłatą w wysokości czterokrotności stawki podstawowej – taką możliwość daje uchwała rady miejskiej z kwietnia tego roku w sprawie wyboru metody ustalenia opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi.