Burmistrz Robert Pawłowski rozmawiał dziś w ratuszu z przedstawicielami PKP w sprawie dalszych losów linii kolejowych leżących na terenie Złotoryi oraz gminy wiejskiej. Chodzi o przekazanie miastu działek należących do kolejowych spółek, które mają ułatwić budowę chodnika na ul. Grunwaldzkiej, a także o zamknięcie nieużytkowanej linii do Wilkowa, która koliduje z planowaną budową obwodnicy Złotoryi.
Urząd Miejski w Złotoryi, w związku z planami budowy w 2019 r. chodnika wzdłuż ul. Grunwaldzkiej, chce przejąć m.in. teren, na którym leży wiadukt kolejowy. To podłużna działka o pow. 1,36 ha. Dlatego zwrócił się do władz PKP o przekazanie na rzecz gminy miejskiej nieczynnej linii kolejowej do Chojnowa, na odcinku od granic miasta przez wiadukt na ul. Grunwaldzkiej do połączenia z torowiskiem z Legnicy do Złotoryi.
– Przejęcie tego terenu da nam nowe możliwości rozwiązania kwestii bezpieczeństwa pieszych w obrębie wiaduktu poprzez budowę przejścia w nasypie kolejowym – tłumaczy burmistrz, który rozmawiał dziś o tej sprawie z Dariuszem Kolubką, dyrektorem PKP Polskie Linie Kolejowe SA Zakład Linii Kolejowych w Wałbrzychu, oraz Kamilą Wieczystą, zastępcą dyrektora Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP SA we Wrocławiu. – Przedstawiciele PKP nie widzą większych problemów, jeżeli chodzi o przekazanie tych gruntów – twierdzi Pawłowski.
W przypadku przekazania wiaduktu trudności nie ma, ale jeśli chodzi o grunty w obrębie działki naprzeciwko stacji kolejowej – już tak. To drugi teren (zaznaczony jest na mapie obok), który miasto chciałoby częściowo przejąć w związku z planowanym chodnikiem na Grunwaldzkiej. – W tym przypadku jest duży problem. Usłyszeliśmy, że PKP SA prowadzi obecnie działania restrukturyzacyjne i nie widzi możliwości przekazania miastu na własność części tego terenu – powiedział nam burmistrz po spotkaniu. Co to oznacza? W najgorszym wypadku brak możliwości budowy chodnika na odcinku prawie 300 m. – Znaczący fragment drogi przylega bezpośrednio do działek należących do PKP i nie tam już miejsca na chodnik. Ale ustaliliśmy z przedstawicielami PKP, że będziemy poszukiwali rozwiązanie tego problemu – dodaje Pawłowski.
Ratusz stara się też o likwidację szlaku kolejowego prowadzącego do byłych zakładów górniczych Lena. Chodzi o odcinek od bocznicy użytkowanej przez firmę Colas w kierunku Wilkowa, wzdłuż stawu osadowego. Teoretycznie jest on czynny, choć od lat 70. ubiegłego wieku w praktyce nie jest używany. Zdaniem władz miasta, torowisko koliduje z planowaną budową obwodnicy Złotoryi i wymusza jej niekorzystny przebieg oraz wprowadzenie kosztownych rozwiązań związanych z systemami zabezpieczeń, m.in. budową przejazdów kolejowych. W złotoryjskim ratuszu uważa się, że zamknięcie linii ułatwiłoby budowę obwodnicy. Niestety –obecnie PKP PLK nie widzą możliwości likwidacji tej linii, mimo że w wielu miejscach nie ma już torowiska, choćby tam, gdzie linia krzyżowała się z drogami lokalnymi.
Burmistrz Pawłowski zapowiada jednak, że miasto jest zdeterminowane w dążeniu do likwidacji linii-widmo. – Ostateczną decyzję w tej sprawie może podjąć tylko minister infrastruktury i budownictwa. I w najbliższym czasie zwrócimy się w tej sprawie do niego – podkreśla.