Czy epidemia koronawirusa położyła kres bezpłatnej komunikacji miejskiej w Złotoryi? PKS Lubin wypowiedział właśnie miastu umowę na świadczenie usług transportowych. Na podpisanie nowej złotoryjskiego magistratu nie stać.
Kilka tygodni temu Urząd Miejski w Złotoryi zdecydował się na zawieszenie transportu publicznego. Decyzja ta została podjęta w związku z epidemią koronawirusa SARS-CoV-2. Dwie linie stanęły w połowie marca, na trzeciej, tzw. strefowej, autobus przestał jeździć na początku kwietnia.
Ta sytuacja spowodowała, że 24 kwietnia spółka PKS Lubin zdecydowała się wypowiedzieć miastu umowę o świadczenie usług w zakresie publicznego transportu zbiorowego, które została podpisana w styczniu zeszłego roku. Kierownictwo przedsiębiorstwa uznało, że przestała być ona opłacalna, bo PKS podczas przestoju odnotowywał zbyt dużą stratę.
„Wprowadzenie przerwy w realizowanych przewozach jak również zaprzestanie regulowania świadczenia wzajemnego za gotowość Wykonawcy do świadczenia objętego umową nie daje podstaw do utrzymywania tej umowy. Utrzymywanie takiego stanu rzeczy prowadzi do powstawania po stronie Wykonawcy strat przewyższających wynagrodzenie jakie wynika z umowy” – czytamy w piśmie przesłanym do UM i podpisanym przez prezesa Kazimierza Ziółkowskiego.
Rezygnacja ze świadczenia usług przez lubińską spółkę oznacza zawieszenie transportu publicznego w całym mieście na dłuższy czas, bo znalezienie nowego wykonawcy wymaga procedur przetargowych. Pojawia się jednak inne pytanie: czy bezpłatne autobusy wrócą na złotoryjskie ulice po wygaśnięciu epidemii? Tego na razie nie wiemy, ale z wczorajszej wypowiedzi Roberta Pawłowskiego może wynikać, że szanse na to maleją. – Nie mamy możliwości, żeby zawrzeć nową umowę na takich warunkach, na jakich byłoby stać miasto – przyznał podczas środowej komisji gospodarczej rady miejskiej.
Burmistrzowi chodziło najprawdopodobniej o coraz trudniejszą sytuację finansów miasta, których stan pogarsza się na skutek mniejszych wpływów do budżetu miejskiego, w tym podatkowych. – Straty wstępnie liczymy już w milionach złotych. Konkretnie będziemy mogli je ocenić pod koniec czerwca lub na początku lipca – podkreślał wczoraj burmistrz Pawłowski.