Podwyżka opłat za odpady dla złotoryjan odsunięta w czasie. Prawdopodobnie jednak nie na długo – radni miejscy są świadomi, że bez podniesienia stawek finanse miasta się posypią. „Negocjują” jednak z burmistrzem szczegóły nowego systemu, licząc na to, że uda się go poukładać w taki sposób, aby wzrost cen był jak najmniej dotkliwy dla mieszkańców, zwłaszcza mających liczniejsze rodziny. Po niedzieli kolejna runda rozmów.
Burmistrz i radni o odpadach rozmawiali na różnych komisjach przez dobrych kilka godzin, ale do konsensusu nie doszli. Na poniedziałkowej komisji gospodarczej połowa rajców była przeciw nowym stawkom. Sprawa podwyżki wróciła na środowej komisji budżetu i do porozumienia było już wyraźnie bliżej, ale zabrakło czasu przed czwartkową sesją rady miejskiej. Dlatego Robert Pawłowski, niepewny wyniku głosowania na sesji, zdecydował się wczoraj zdjąć projekty dotyczące gospodarki odpadami z porządku obrad. Radni chcą jednak jeszcze raz usiąść z burmistrzem do stołu. Na poniedziałek umówili się z nim na spotkanie robocze, by wypracować ostateczną wersję uchwał „śmieciowych”, a kilka dni później mają się spotkać na dodatkowej sesji, by zagłosować.
Jak w dużym skrócie wygląda nowy system, który proponuje burmistrz? Za śmieci mamy płacić 28 zł od osoby. Stawka będzie jedna dla wszystkich, bo każdego będzie dotyczył obowiązek selektywnej zbiórki – nie będzie można już zadeklarować, że się nie segreguje. Wyjątek w wysokości opłaty ma być tylko jeden – dla tych mieszkańców, którzy zdecydują się kompostować bioodpady. Mają płacić 20 zł od osoby. Ten, kto zostanie złapany na tym, że wyrzuca śmieci bez segregacji, otrzyma dodatkową opłatę administracyjną (czyli inaczej mówiąc mandat) i zapłaci 4 razy więcej za każdy miesiąc, w którym nie wypełniał obowiązku.
Kompostowniki nie dla wszystkich
Co budzi wątpliwości radnych? Przede wszystkim wysokość stawki. Mówią „tak” podwyżkom, ale chcieliby, żeby były trochę niższe. Na komisjach proponowali m.in., by magistrat obniżył koszty funkcjonowania systemu gospodarki odpadami i poszukał oszczędności. Burmistrz uznał te propozycje za nierealne. – Oczekujecie, że przykręcę śrubę RPK. To się odbije na jakości pracy spółki, bo pracownicy zaczną mniej zarabiać – tłumaczył Pawłowski.
Odbiór i zagospodarowanie złotoryjskich odpadów ma kosztować w tym roku 4,6 mln zł. Taką kwotę trzeba zebrać od mieszkańców i z nieruchomości niezamieszkałych, na których prowadzona jest działalność gospodarcza. Jak podkreśla burmistrz, te 28 zł to stawka, która pozwoli pokryć koszty systemu gospodarki odpadami.
– Przy tak zaplanowanej podwyżce nie odbiegamy znacząco od tego, co się dzieje w innych miastach. Produkujemy coraz więcej śmieci, których zagospodarowanie jest z miesiąca na miesiąc droższe, bo ceny idą w górę, a surowce wtórne trudno już teraz sprzedać. Przy obecnie obowiązującej stawce zaczyna nam brakować w systemie ok. 80 tys. zł miesięcznie. Jeśli nie podwyższymy opłaty, będziemy musieli ograniczyć koszty, rezygnując najpierw z zakupu nowych wiat, potem z odbierania gabarytów z boksów śmietnikowych czy trawy po koszeniu itd. Albo wykreślić jakąś inną inwestycję, by dołożyć pieniądze do systemu gospodarki odpadami – zaznaczył Pawłowski na jednej z komisji.
Radni zauważają też, że nową stawkę najbardziej odczują w swoich budżetach rodziny wielodzietne. Przy 28 zł 4-osobowa rodzina zapłaci 112 zł, 5-osobowa – 140, a 6-osobowa już 168 zł. Co z ulgą dla najliczniejszych gospodarstw domowych, która jest w obecnie obowiązującym systemie?
– Nie mamy takiej możliwości prawnej, jesteśmy bardzo ograniczeni przez ustawodawcę. Nawet jeśli wybralibyśmy metodę naliczania opłaty od gospodarstwa, a nie od mieszkańca, nie moglibyśmy zróżnicować jej wysokości w zależności od liczby zamieszkujących w nim osób. Stawka musi mieć jedną wysokość dla wszystkich gospodarstw. To byłoby jeszcze bardziej niesprawiedliwe niż propozycja 28 zł dla wszystkich, bo wg naszych kalkulacji stawka musiałaby wynosić ok. 64 zł, by system się bilansował. Płaciliby ją wszyscy jednakowo, zarówno gospodarstwa jednoosobowe, jak i 6-osobowe – tłumaczył radnym.
Kolejna kość niezgody to kompostowniki. Część radnych uważa, że burmistrz proponuje zbyt wysoką różnicę w opłacie pomiędzy tymi, którzy będą kompostować a pozostałymi złotoryjanami. Z tej „ulgi” mogą skorzystać tylko mieszkańcy w zabudowie jednorodzinnej – tak mówi ustawa. Rajcy chcą, aby zachęta do kompostowania wynosiła co najwyżej 4 zł, dzięki czemu można byłoby uchwalić niższą niż 28 zł stawkę podstawową, a tym samym ulżyć tym, którzy możliwości kompostowania nie mają.
Harcerze się spisali
Sesja nie przyniosła rozstrzygnięć jeśli chodzi o zmiany w opłatach za odpady, ale rada miejska podjęła kilka innych ważnych uchwał, m.in. o przekazaniu 50 tys. zł dotacji z budżetu miasta na prace konserwatorsko-restauratorskie elewacji zachodniej kościoła Mariackiego, wraz ze schodami w wejściu głównym i bardzo zniszczonymi epitafiami. Radni zdecydowali się też przekazać środki dla województwa dolnośląskiego (nie więcej niż 135 tys. zł) na sfinansowanie opracowania dokumentacji technicznej dotyczącej przebudowy ciągu pieszo-rowerowego przy drodze wojewódzkiej nr 364 (ul. Legnicka). Dali ponadto zielone światło, aby miasto weszło w porozumienie z gminą Złotoryją i opracowało z nią wspólną strategię rozwoju.
Czwartkowa sesja miała też akcent bardziej uroczysty. Radni i burmistrz podziękowali kwiatami i listem gratulacyjnym Paulinie Zagacie, szefowej sztabu złotoryjskiej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, za wyjątkowo udany finał tegorocznej zbiórki. Ostateczny wynik w Złotoryi to 104 655 zł i 85 gr.
– To zasługa 30 wolontariuszy działających w sztabie, 65 zbierających pieniądze do puszek i przez terminal płatniczy oraz niesamowitej liczby osób, które pracowały podczas złotoryjskiego finału. Brawa dla nich wszystkich – podkreślała Paulina Zagata, która podziękowała również służbom mundurowym i Urzędowi Miejskiego w Złotoryi za wsparcie finansowe i techniczne styczniowego finału.
W sesji wzięło udział 15 radnych. Siedmiu z nich złożyło wczoraj wnioski i interpelacje do burmistrza na piśmie.