Koreańczycy zakończyli budowę Centrum Recyklingu Baterii. To zakład, który początkowo miał stanąć w Złotoryi, jednak po protestach społecznych firma Sungeel Hitech zrezygnowała z inwestowania w naszym mieście i kilkadziesiąt miejsc pracy stworzyła w Bukowicach pod Brzegiem Dolnym. Tymczasem w ostatnich dniach upadłość ogłosił Borgers. Pojawiły się pytania i obawy o dalszy los pracowników złotoryjskiego zakładu należącego do niemieckiego koncernu. Czy uzasadnione?
Borgers uruchomił produkcję w złotoryjskiej strefie ekonomicznej w 2017 r. Inwestor zza naszej zachodniej granicy miał ambitne plany. Zamierzał wybudować kilka hal produkcyjnych i dać w nich pracę nawet dla 600 osób. Jak dotąd powstała jedna, zatrudnienie znalazło w niej ok. 300 pracowników. Zajmują się wytwarzaniem elementów wygłuszeniowych (podsufitówek i paneli bocznych) do kabin ciężarówek produkowanych przez renomowane koncerny samochodowe, w tym Scanię i Daimlera.
Zakład w Złotoryi jest spółką operacyjną koncernu Borgers, który ma siedzibę w Bocholt w Nadrenii-Północnej Westfalii. Firma może się pochwalić bogatą historią. Powstała jeszcze w 1866 r. i początkowo dostarczała wyściółki siedzeń do powozów. Jednak po 156 działalności na rynku motoryzacyjnym złożyła ostatnio w sądzie Bielefeld wniosek o upadłość. Został już wyznaczony zarządca masy upadłościowej. Koncern tłumaczy, że jest wzrost kosztów energii i surowców doprowadził do utraty płynności.
Borgers to jednocześnie największy pracodawca na terenie naszego miasta, więc niepokojące doniesienia medialne o widmie bankructwa wywołały spekulacje dotyczące przyszłości złotoryjskiej odnogi koncernu. Ewentualne ograniczenie zatrudnienia albo – w najbardziej pesymistycznej wersji – zamknięcie produkcji byłoby dramatem dla wielu złotoryjskich rodzin.
Kierownictwo zakładu jednak uspokaja, postępowanie upadłościowe nie dotyczy bowiem spółek działających poza granicami Niemiec, a produkcja w zakładach jest kontynuowana.
– Zgodnie z informacjami przedstawionymi oficjalnie przez zarząd grupy Borgers sytuacja w zakładach w Niemczech nie dotyczy zakładów działających poza granicami Niemiec. Innymi słowy, na chwilę obecną firma Borgers Złotoryja pracuje bez żadnych zmian i jest operacyjnie zabezpieczona – zapewnia Artur Choma, plant manager Borgers Polska. – Nie mamy planów wstrzymywać produkcji, a zamówienia od klientów są na bardzo zadowalającym poziomie.
Zapytaliśmy menadżera, czy w związku z trudną sytuacją koncernu Borgers bierze pod uwagę zwolnienia wśród pracowników w złotoryjskim zakładzie. – Nie, absolutnie nie ma takich planów. Na tę chwilę ze względu na ilość zamówień od naszych klientów dodatkowo zatrudniamy nowych pracowników – odpowiedział nam Choma.
Czy zatem wobec wniosku o upadłość koncern szuka kupca na złotoryjski zakład? – Grupa Borgers szuka generalnego inwestora, który pomoże w rozwoju spółki. Pozwoli to na znalezienie potencjalnych nowych klientów, a co za tym idzie dodatkowych rynków zbytu. Natomiast nie ma planu na sprzedaż samego zakładu w Złotoryi – podkreśla menadżer.
Z umiarkowanym optymizmem i spokojem do tego, co się dzieje ostatnio wokół Borgersa, podchodzi też złotoryjski ratusz. – Zakład w Złotoryi cały czas normalnie działa, ma portfel zamówień i długoletnie kontrakty podpisane z poważnymi producentami samochodów, m.in. Mercedesem. To wyodrębniona część koncernu zarejestrowana w Polsce. Zakładamy, że nawet jeśli doszłoby do jakiejś restrukturyzacji Borgersa albo do zmiany właściciela, złotoryjski zakład będzie nadal produkował to co produkuje, tyle że pod innym szyldem. Takie przekształcenia miały już miejsce w naszej podstrefie – mówi Robert Pawłowski.
Burmistrz zaznacza jednocześnie, że cała ta sytuacja powinna być dla Złotoryi poważnym sygnałem ostrzegawczym. – Już półtora roku temu podkreślałem potrzebę dywersyfikacji pakietu firm działających w złotoryjskiej podstrefie ekonomicznej, w której w tej chwili dominują fabryki związanej z branżą motoryzacyjną. Nawet jeśli kolejni inwestorzy mieliby być związani z automotive, to dobrze by było, żeby inwestowali w nowe technologie, choćby związane z elektromobilnością. Dla miasta byłoby też bezpieczniej, gdyby zakłady budowały u nas nie tylko inwestorzy z Niemiec, ale także z innych części świata, aby w razie tąpnięcia na rynku niemieckim nie sypała się nam cała strefa – dodaje Pawłowski.
Szansą na taką dywersyfikację – największą w ostatnim czasie i najpoważniejszą – była zdaniem Pawłowskiego koreańska firma Sungeel Hitech, która chciała wybudować pod Wilczą Górą instalację przerabiającą wadliwe baterie do samochodów elektrycznych. To inwestycja w dość nowoczesną, perspektywiczną i dobrze rozwijającą się gałąź gospodarki związaną z przemysłem motoryzacyjnym. Zielone światło dał dla niej złotoryjski ratusz, który wydał decyzję środowiskową. Urzędnicy miejscy uważali, że zakład może być przyczółkiem dla kolejnych koreańskich przedsięwzięć, co jest praktyką dość często stosowaną przez inwestorów z Azji.
„Nie” dla instalacji powiedziała jednak część mieszkańców Złotoryi (petycję ze sprzeciwem podpisało kilkaset osób). Obawiali się szkodliwego wpływu zakładu na ludzkie zdrowie i środowisko naturalne, a także negatywnych konsekwencji ewentualnego pożaru zakładu, który miał odzyskiwać z baterii m.in. nikiel i mangan. Protest wsparła większość radnych miejskich. Koreańczycy próbowali przekonywać złotoryjan, spotykali się z nimi, przywieźli nawet pracowników z Węgier, gdzie taka sama instalacja działa bez problemów od dwóch lat. W końcu jednak zniechęciła ich postawa radnych oraz mieszkańców i znaleźli inną lokalizację, z bardziej sprzyjającym klimatem dla swojej inwestycji – w Bukowicach pod Brzegiem Dolnym, na terenie powiatu wołowskiego, gdzie tak głośnych protestów społecznych przeciwko instalacji nie było.
– Zastaliśmy tam całkiem inny klimat do rozmów. Współpraca z tamtejszymi radnymi i burmistrzem odbywa się na zupełnie innym poziomie, mieliśmy pole do dyskusji merytorycznej, nie miały znaczenia kwestie polityczne. W mojej ocenie w Złotoryi wpadliśmy w środek konfliktu politycznego między radnymi i burmistrzem, a to nie jest dobre podłoże do rozpoczynania inwestycji – tłumaczył nam w grudniu zeszłego roku dr Mateusz Cuske, pełnomocnik Sungeel Hitech (pisaliśmy o tym TUTAJ).
Koreańczycy w kilka miesięcy uwinęli się z postawieniem instalacji, która ma przerabiać rocznie do 7 tys. ton wadliwych baterii i modułów pochodzących z fabryki LG Energy Solutions położnej pod Wrocławiem. Otwarcie zakładu w Bukowicach (na zdjęciach obok) miało miejsce pod koniec sierpnia tego roku. W trakcie uroczystości, na której pojawił się m.in. ambasador Korei, burmistrz Brzegu Dolnego Paweł Pirek podkreślał wagę wzajemnego zaufania pomiędzy zakładem a mieszkańcami: – Zaufanie społeczne, którym zostaliście obdarzeni przez władze gminy, ale przede wszystkim przez mieszkańców, musi być utrwalane i zawsze musicie pokazywać się jako nasi partnerzy. Z chwilą wbicia przysłowiowej pierwszej łopaty rozpoczynającej budowę tego zakładu staliście się ważną częścią naszej dolnobrzeskiej społeczności. I tak jak gmina dba o wszystkich swoich mieszkańców, o wszystkie swoje podmioty działające na jej terenie, tak i wy od tego momentu musicie dbać o swoją gminę – czytamy w relacji z otwarcia zakładu zamieszczonej w „Panoramie Brzegu Dolnego”.
Centrum Recyklingu Baterii zatrudniło 50 osób, firma już jednak prowadzi prace koncepcyjne i projektowe dotyczące rozbudowy instalacji, więc zatrudnienie wzrośnie zapewne dwu- lub trzykrotnie.
– Gdyby nie zamęt społeczny w zeszłym roku, który był na rękę niektórym osobom w Złotoryi, ten zakład stałby teraz u nas. Wypuściliśmy z miasta poważnego inwestora z wysoko rozwiniętego kraju, który poczynił na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat niesamowity postęp technologiczny. Nie chcieliśmy się zabrać do tego pociągu. I to boli. Brzeg Dolny skorzystał z okazji – irytuje się burmistrz Pawłowski. – A to nie jest najprawdopodobniej ostatnia inwestycja koreańska w Bukowicach. Z dobrze poinformowanych źródeł wiem, że kolejna firma z Azji ma zamiar budować zakład pod Brzegiem Dolnym. Przyciągnął ją Sungeel.
Jak się dziś jednak dowiadujemy w magistracie, Złotoryi przeszła koło nosa nie jedna inwestycja koreańska, a co najmniej dwie. W tym samym czasie, gdy ważyły się losy Sungeela, możliwości wybudowania zakładu w naszym mieście sondowała inna firma z Dalekiego Wschodu, również zajmująca się przetwarzaniem odpadów, tyle że papierniczych. Prowadziła rozmowy w ratuszu. Straciła jednak zainteresowanie Złotoryją, gdy zrobiło się głośno wokół instalacji przerabiającej baterie. Teraz zakład postawi najprawdopodobniej w podstrefie LSSE w Krzywej.
fot. „Panorama Brzegu Dolnego”