Ilu mamy w tej chwili bezdomnych w Złotoryi? Wg wiedzy pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, jest ich 16. Mowa tylko o tych, którzy w naszym mieście mieli ostatni stały meldunek zanim stracili dach nad głową. „Złotoryjscy bezdomni” to sami mężczyźni w wieku od 32 do 65 lat, przy czym większość nie ma jeszcze skończonej „50”. Dwóch jest niepełnosprawnych, ale żaden w stopniu znacznym. Żaden też nie ma żony – 9 z nich to kawalerowie, 7 kolejnych to rozwodnicy. Czterech z nich przebywa obecnie w zakładzie karnym.
Dlaczego stracili swoje miejsce zamieszkania? Przyczyn jest wiele. Najczęściej chodzi o alkoholizm, konflikty rodzinne, rozpad rodziny, utratę pracy prowadzącą do ubóstwa, brak możliwości zamieszkania we wcześniej zajmowanym lokalu po powrocie z zakładu karnego, przemoc w rodzinie, a także chorobę psychiczną.
– Część osób bezdomnych to bezdomni z konieczności – doświadczają bezdomności w wyniku zdarzenia losowego albo nie wynieśli z domu prawidłowych wzorców zachowań społecznych, często też są uwikłani w złożone konflikty rodzinne. Ale jest też grupa bezdomnych z wyboru, którzy świadomie odrzucają normy społeczne, mają specyficzną osobowość, przekonania, którzy nie potrafią funkcjonować w społeczności lokalnej i osiedlić się na stałe. Nie chcą zmienić swojego stylu życia i odrzucają proponowaną im pomoc – mówi Iwona Pawlus, dyrektorka złotoryjskiego MOPS-u.
Większość z bezdomnych w Złotoryi nie ma rodziny lub nie ma z jej strony wsparcia. A bez tego, jak podkreślają pracownicy MOPS-u, osoba dotknięta bezdomnością ma niewielkie szanse na powrót do normalnego życia. Służby socjalne nawiązują kontakt z rodzinami bezdomnych i ich osobami bliskimi, które mogłyby przyjąć na okres zimowy swoich krewnych czy znajomych. Ale to zwykle rozmowy bardzo trudne.
Za co żyją?
W ogromnej większości przypadków bezdomni dotknięci są ubóstwem i bezrobociem, a tym samym stanowią stałą klientelę MOPS-u. Choć nie każdy jest na garnuszku pomocy społecznej. Jeden ze złotoryjskich bezdomnych utrzymuje się bowiem z emerytury wypłacanej przez ZUS. Stać go na wynajęcie taniego mieszkania. Znaleźli mu je pracownicy socjalni. Odrzucił jednak propozycję. – Nie chce płacić za wynajem – taki przyjął sposób życia. Woli nocować pod chmurką – tłumaczy Iwona Pawlus.
Wśród tych 16 bezdomnych jeden mężczyzna utrzymuje się z prac dorywczych i korzysta jedynie z pomocy w formie gorącego posiłku. Kolejny otrzymuje pomoc w naturze od mieszkańców Złotoryi.
To jednak wyjątki, bo większość bezdomnych nie posiada żadnego dochodu i korzysta stale lub okresowo ze świadczeń pomocy społecznej. Ośrodek przy ul. Chrobrego przyznaje im zasiłki pieniężne: stały (maksymalna kwota to 645 zł miesięcznie), okresowy (do 350,50 zł), celowy (ok. 30-50 zł), a także obejmuje dożywianiem w klubie parafialnym Emaus (zupa z wkładką to dla miasta koszt 5,25 zł). Z takiego wsparcia korzysta obecnie 10 osób bezdomnych. Jeśli są podejrzenia, że marnotrawią pieniądze, np. na zakup używek, otrzymują bony.
Gdzie nocują?
Latem po prostu na dworze lub w altankach ogrodowych. Zimą żaden nie śpi pod gołym niebem, z obawy przed zamarznięciem. Wtedy nocują po piwnicach, strychach, klatkach schodowych. Na 16 osób bezdomnych 2 nocują obecnie, w okresie zimowym, na strychu w kamienicy przy ul. Piłsudskiego, 1 osoba śpi w piwnicy, 1 na klatce schodowej przy ul. Słowackiego, 1 w szpitalu przy ul. Hożej, a 6 bezdomnym schronienia udzielają znajomi i dalsza rodzina. 4osoby, jak już wspomnieliśmy, są w więzieniu. Jest też 1 mężczyzna, który długotrwale przebywa na leczeniu w szpitalu psychiatrycznym.
– Stale monitorujemy miejsca pobytu osób bez dachu nad głową, wiemy, gdzie przebywają. Współpracujemy w tym zakresie ze strażą miejską i policją. Często zmieniają miejsca pobytu, ale to nie jest tak, że przychodzą i mówią nam o tym. Dlatego pracownik socjalny ze strażnikiem zimą robi codzienne obchód po miejscach, gdzie mogą przebywać. Pilnujemy, żeby nie zamarzli, to dla nas priorytet – mówi pani dyrektor, która zaznacza też, że mieszkańcy miasta nie pozostają obojętni na los bezdomnych. – Gdy robi się zimno, otrzymujemy po kilka telefonów dziennie z informacjami o miejscach przebywania takich osób.
Dodajmy, że jeden z bezdomnych oczekuje na przyjęcie do zakładu pielęgnacyjno-opiekuńczego w złotoryjskim szpitalu, a 5 osób czeka na przydział lokalu socjalnego.
Co ze schroniskiem?
Żaden z bezdomnych nie wyraża zgody na skierowanie do schroniska czy noclegowni, mimo że są one za darmo. A mają taką możliwość, bo Złotoryja zawarła umowę ze Stowarzyszeniem „Bractwo Jana Pawła II” w Głogowie, które prowadzi schronisko dla bezdomnych mężczyzn z siedzibą w Żukowiach. To stosunkowo niewielki wydatek dla miasta, zaledwie 25 zł za jedną osobę dziennie (bez wyżywienia), dlatego pracownicy socjalni przy każdym kontakcie z bezdomnym proponują udzielenie schronienia. Bezskutecznie.
– Nie chcą stąd wyjeżdżać, wolą pozostać na terenie miasta. W rozmowach z pracownikami socjalnymi zapewniają, że „jakoś sobie poradzą”, że mają wsparcie u znajomych, że ktoś przyjmie ich na zimę. Przekazują, żeby się o nich nie martwić, tłumaczą, że to nie jest ich pierwsza zima i że przecież „nikt u nas jeszcze nie zamarzł”. Te argumenty i nastawienie osób bezdomnych nie zmieniają się od lat – dodaje dyrektor Pawlus.
W 2018 r. żadna z osób bezdomnych nie wyraziła zgody na skierowanie do schroniska. Rok wcześniej 1 osoba bezdomna z terenu naszego miasta przebywała w schronisku jakiś miesiąc i została wydalona z placówki za nieprzestrzeganie regulaminu – nie zachowywała trzeźwości. Problemy z alkoholem to główna przyczyna niechęci do pobytu w schronisku.
Na co mogą liczyć w Złotoryi?
W 2018 złotoryjski MOPS objął wsparciem i udzielił pomocy w formie świadczeń 15 bezdomnym mężczyznom (to 3 proc. wszystkich osób i rodzin korzystających z pomocy społecznej). Pod tym względem bezdomność jest zjawiskiem, które nie przybiera na sile – w 2017 placówka przy ul. Chrobrego udzieliła wsparcia 17 osobom bezdomnym, w tym jednej kobiecie (na 19, które wtedy były w mieście), a rok wcześniej z pomocy służb socjalnych skorzystało 15 bezdomnych mężczyzn (na 18 pozostających wówczas bez dachu nad głową).
Osoby bezdomne korzystają też z żywności wydawanej w złotoryjskich parafiach w ramach pomocy unijnej, a MOPS organizuje dla nich zbiórki odzieży, a także drobnego sprzętu AGD. Znaczna część osób bezdomnych jest zaniedbana higienicznie, bo nie mają się gdzie wykąpać. Pomocy w tym zakresie udzielają franciszkanie, którzy powalają bezdomnym skorzystać z łazienki – pod warunkiem, że są trzeźwi. MOPS zapewnia też specjalistyczne wsparcie w zakresie uzależnień, motywując do podjęcia leczenia odwykowego i pomagając w uzyskaniu skierowania. W 2017 leczenie takie odbyło 10 bezdomnych, a w 2018 – 5 osób (w tym jedna osoba kilkakrotnie).
Pracą socjalną objętych jest w tej chwili 11 osób bezdomnych. Ale są też i tacy, którzy nie chcą nawiązać współpracy z pracownikami MOPS-u i udzielić jakichkolwiek informacji o swojej sytuacji. Aktualnie wśród złotoryjskich bezdomnych jest dwóch, którzy nie wyrażają zgody na współpracę ze służbami socjalnymi w rozwiązywaniu swojej trudnej sytuacji życiowej.
– Bezdomność nie przejawia się wyłącznie brakiem dachu nad głową, ale związana jest z występowaniem specyficznego typu relacji osoby bezdomnej ze społeczeństwem i wynika z braku umiejętności społecznych, umożliwiających jej prawidłowe funkcjonowanie w społeczeństwie. Osoby bezdomne bardzo często nie przestrzegają prawa i norm społecznych, są zdemoralizowane, uzależnione od różnych używek, dopuszczają się kradzieży i rozbojów, są agresywne i roszczeniowe. Są bezdomni, którzy swoim zachowaniem chcą wymusić natychmiastowe udzielenie pomocy – podsumowuje Iwona Pawlus.
Czy z bezdomności można wyjść?
Okazuje się, że tak. W ubiegłym roku sytuacja życiowa kilku bezdomnych się poprawiła. Dwóch mężczyzn na przykład zamieszkało u swoich partnerek, kolejny na stałe zamieszkał u kolegi. Jeden bezdomny wyjechał ze Złotoryi i założył rodzinę poza miastem. Inny z kolei zamieszkał w lokalu socjalnym i ze względu na stan zdrowia został objęty usługami opiekuńczymi.
Zdarza się, że na terenie naszego miasta przebywają bezdomni z ościennych gmin lub osoby bezdomne, które po zakończonym leczeniu, np. w szpitalu psychiatrycznym, nie wracają do miejsca swojego zamieszkania. W 2018 r. pojawiali się także bezdomni z innych miejscowości, którzy przywiezieni zostali przez policję na izbę zatrzymań do złotoryjskiej komendy, ponieważ izba zatrzymań w Bolesławcu była w remoncie. Po opuszczeniu tego przybytku bezdomni „zadomowili się” w Złotoryi i nie chcieli stąd wyjeżdżać. Takim osobom MOPS proponuje pomoc w formie zasiłków celowych na pokrycie kosztów podróży do miejsc ich zamieszkania. Zwraca się też o pomoc do policji w przewiezieniu takich osób do miejsca ich zamieszkania, a także nawiązuje kontakt z właściwym ośrodkiem pomocy społecznej i uzgadnia plan pomocy oraz wysokość świadczenia podlegającego refundacji.
Źródło: dane MOPS Złotoryja na dzień 15.01.2019 r.