Choć dzisiejsze spotkanie w sprawie budżetu obywatelskiego dla Złotoryi, zorganizowane przez Roberta Pawłowskiego, w końcu przyniosło określony skutek, to zainteresowanie nim łagodnie rzecz ujmując było mizerne. Do piątku zwolennicy tego rozwiązania mają czas, by zebrać od mieszkańców Złotoryi podpisy pod projektem uchwały dotyczącej budżetu partycypacyjnego. Wystarczy ich 65, aby trafił on pod obrady rady miejskiej. Dziś w ośrodku kultury nie pojawiła się nawet połowa z nich.
Jeśli wymagana liczba podpisów zostanie zebrana, to w poniedziałek projekt uchwały znajdzie się na biurku przewodniczącej rady miejskiej w Złotoryi Ewy Miary, która będzie musiała go w ciągu 7 dni włączyć do porządku obrad sesji w dniu 28 września. Wtedy o losie uchwały zadecydują już radni, którzy albo zagłosują o jej przyjęciu, albo ją odrzucą. Jeśli będą „za”, Złotoryja będzie mieć od przyszłego roku swój budżet obywatelski.
Projekt uchwały przygotowany przez Pawłowskiego jest wzorowany na rozwiązaniach funkcjonujących w Kudowie-Zdroju. Jednak jego najważniejsze punkty, jak chociażby wysokość budżetu czy maksymalna wartość środków przeznaczonych na jeden projekt, należały już do demokratycznych ustaleń uczestniczących w spotkaniu mieszkańców.
Najważniejszy element budżetu, czyli jego wielkość, została określona na poziomie 100 tys. zł. Nie będzie też podziału na rejony, czyli kwota z budżetu ma być wspólna dla całej Złotoryi stanowiącej jeden okręg. Maksymalne środki przeznaczane na jeden projekt miałyby wynieść 20 tys. zł. Zgłoszony do budżetu obywatelskiego projekt musiałby mieć natomiast poparcie co najmniej 20 mieszkańców, aby można go było w ogóle poddać pod głosowanie. Każdy obywatel naszego miasta, bez względu na wiek, mógłby oddać tylko jeden głos na wybrane przez siebie zadanie, które najbardziej mu się spodoba.
Projekty w 2018 r. miałyby być zgłaszane przez mieszkańców od 1 do 31 stycznia. Następnie przez cały luty byłyby one weryfikowane pod względem formalno-prawnym oraz możliwości ich realizacji. Od 1 do 16 marca mieszkańcy mieliby możliwość zapoznania się z proponowanymi projektami, a od 19 do 30 marca odbyłoby się głosowanie. 12 kwietnia nastąpiłoby zaś oficjalne ogłoszenie wyników.
Spotkanie zorganizowane przez Roberta Pawłowskiego to pierwszy konkretny krok w ciągnącym się od dłuższego czasu temacie budżetu obywatelskiego. – Pozwoliłem sobie państwa zaprosić nie jako burmistrz, ale jako obywatel tego miasta. Chciałem, abyśmy porozmawiali bardzo konkretnie o budżecie obywatelskim. Jeśli ktoś mówi, że starał się o niego od dłuższego czasu, to ja się temu bardzo dziwię, bo od 2015 r. funkcjonuje w statucie naszego miasta zapis określający, kto może składać propozycję uchwał. Jeśli więc rzeczywiście była taka potrzeba, aby stworzyć budżet obywatelski, to każdy mógł z taką propozycją wyjść i przynieść taką uchwałę na ręce przewodniczącej rady miejskiej – mówił dziś Pawłowski.
Jednak zanim doszło do ustalenia konkretów, na początku spotkania nie obyło się bez małej scysji między inicjatorem spotkania a Barbarą Zwierzyńską-Doskocz. – Wolałabym, aby w sprawie budżetu obywatelskiego były przeprowadzane szersze konsultacje z mieszkańcami, abyśmy wspólnie wypracowali rozwiązania, które przejdą jakąś określoną ścieżkę zatwierdzania. Uważam, że rzeczy, które mają mieć wpływ na aktywność mieszkańców, powinny być robione powoli, w sposób zaplanowany – tłumaczyła Zwierzyńska-Doskocz.
Pomysł dodatkowych spotkań nie znalazł jednak poparcia wśród obecnych na sali mieszkańców, którzy stwierdzili, że to niepotrzebne przeciąganie oraz komplikowanie kwestii budżetu obywatelskiego. – Im więcej konsultacji, tym większe znużenie tematem ludzi, którzy nie będą chcieli w nich uczestniczyć. Myśli pani, że na kolejnych spotkaniach będzie więcej osób niż dzisiaj? – pytał retorycznie jeden z uczestników dzisiejszego spotkania.
– Doświadczenie nauczyło mnie, żeby pewne sprawny załatwić jak najszybciej, bo im dłużej to trwa, tym bardziej zaczynają one żyć własnym życiem i przeważnie nie służą dobru mieszkańców. Ja robię to w takiej formule, by pokazać jeden z instrumentów, który nie był do tej pory wykorzystywany w partycypacji społecznej – podkreślał Pawłowski.
Niestety, niewielku obecnych na zebraniu mieszkańców, których było lekko ponad 20, daje do myślenia. Pytanie, czy budżet obywatelski jest rzeczywiscie potrzebny miastu i oczekiwany przez złotoryjan, skoro na zasadnicze w tej sprawie spotkanie nie przyszło nawet pół procenta mieszkańców, pozostawiamy otwartym...
Akurat nie masz racji budżet może dotyczyć tylko i wyłącznie zadań własnych gminy. To wynika z prawa