Osiemnaście nielegalnych automatów do gier hazardowych zatrzymano w Złotoryi od stycznia do października ubiegłego roku – informuje Departament Nadzoru nad Kontrolami w Ministerstwie Finansów. Na całym Dolnym Śląsku zabezpieczono ich 887. Złotoryjski ratusz nasila akcję informacyjną wśród właścicieli lokali, w których działają „jednoręcy bandyci”.
Wliczając również te urządzenia, które zostały skonfiskowane w trzech akcjach pod koniec roku (w listopadzie i grudniu), całoroczne żniwo celników w naszym mieście to ok. 30 automatów. Problem jednak nie znika, a walka z nim jest bardzo trudna. Przypomina niestety walkę z wiatrakami, bo mimo kontroli organów celno-skarbowych nadal powstają nowe punkty gier. Na forach internetowych nie brakuje głosów, że w miejsce usuniętych przez celników automatów na drugi dzień pojawiają się następne...
Na podstawie danych straży miejskiej i skarg mieszkańców, urzędnicy miejscy szacują, że na początku listopada 2018 r. na terenie Złotoryi funkcjonowało co najmniej 8 punktów, w których prowadzona była działalność gospodarcza w zakresie gier na automatach. Wykonywana była niezgodnie z obowiązującą ustawą o grach hazardowych, dlatego złotoryjski magistrat – chcąc wyeliminować uciążliwości nielegalnej działalności – przesłał kilka miesięcy temu informacje o procederze do kilkunastu rożnych instytucji: ministra spraw wewnętrznych i administracji, wojewody dolnośląskiego, urzędów celno-skarbowych w Legnicy i Wrocławiu, Państwowej Inspekcji Pracy w Legnicy, Urzędu Skarbowego w Złotoryi, komend powiatowych PSP i policji w Złotoryi, złotoryjskiego sanepidu, Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Złotoryi, Rejonowego Przedsiębiorstwa Komunalnego oraz zarządów wspólnot mieszkaniowych. W pismach tych urzędnicy ratusza wskazali te lokale, w których urządzone są „jaskinie” nielegalnego hazardu.
– Niestety, w zdecydowanej liczbie przypadków wymienione instytucje nie przejawiają aktywności, której efektem byłoby stopniowe rozwiązywanie problemu z automatami do gier – podkreśla Wioletta Łaskawiec-Wilk, inspektor ds. działalności gospodarczej w Urzędzie Miejskim w Złotoryi.
W tej sytuacji UM zwrócił się o pomoc i sugestie, które umożliwią rozwiązanie problemu kasyn, do Krajowej Administracji Skarbowej, czyli do Ministerstwa Finansów. KAS zapewnił, że „urządzanie nielegalnych gier na automatach jest jednym z istotnych problemów z uwagi za zagrożenia związane z bezpieczeństwem ekonomicznym państwa i sektora prywatnego, jak również ze względu na zagrożenia społeczne, w szczególności związane z ryzykiem uzależnienia od hazardu i związanymi z nimi konsekwencjami”. Poinformował też, że funkcjonuje całodobowy bezpłatny telefon interwencyjny – 800 060 000, na który można zgłaszać o nielegalnych praktykach hazardowych (można to również zrobić za pośrednictwem skrzynki mailowej: ).
Z nielegalnymi kasynami złotoryjski ratusz próbuje również walczyć poprzez uświadamianie właścicieli lokali, w których ustawiane są automaty do gier. W listopadzie wysłane zostały do niech pisma informujące, że w należących do nich pomieszczeniach prowadzony jest proceder zagrożony poważnymi sankcjami karnymi. – W większości przypadków właściciele lokali przechodzą obok problemu: albo ignorują nasze pisma, albo twierdzą, że nie jest u nich prowadzona działalność związana z hazardem – dodaje Wioletta Łaskawiec-Wilk. Najczęściej mijają się oczywiście z prawdą – świadomie lub nie. Służby miejskie mają bowiem mnóstwo sygnałów, że proceder trwa w najlepsze. W punktach gier położonych na obrzeżach miasta, jak np. przy ul. Hożej, nikt specjalnie się nawet z tym nie kryje – zdarza się, że drzwi do kasyna są wieczorową porą szeroko uchylone, a w środku można dostrzec osoby grające na automatach. O tym, że mamy do czynienia z nielegalnym kasynem, świadczyć też może ruch w godzinach, w których sklepy i lokale usługowe są zazwyczaj zamknięte (np. późnym wieczorem) oraz kamera umieszczona przy wejściu.
Są też tacy właściciele lokali, którzy tłumaczą się, że w umowach z najemcami mają punkt mówiący o zakazie prowadzenia działalności niezgodnej z prawem. Jak czytamy jednak na stronie prawo-karne.info, taki zapis nie chroni właścicieli pomieszczeń, w których zainstalowano automaty, przed odpowiedzialnością karną i administracyjną. A ta wynosi do 100 tys. zł za jedno nielegalne urządzenie. Nie tylko bowiem właściciele automatów są traktowani jako osoby czerpiące korzyści z procederu, ale również ci, którzy wynajmują im powierzchnię. Jak donoszą media ogólnopolskie, są już wyroki sądów skazujące w takich sprawach.
fot. pixabay