Kilka dni temu 83-letnia złotoryjanka otrzymała telefon od oszustów. Po wysłuchaniu zmyślonej historii o wypadku syna, zgodnie z poleceniami rozmówcy spakowała kilkadziesiąt tysięcy złotych i przekazała je taksówkarzowi.
Oszust podający się za policjanta wmówił staruszce, że jej syn spowodował śmiertelny wypadek. Tłumaczył, że aby uniknąć kary trzeba zapłacić pieniądze. 83-latka spakowała ponad 50 tys. zł i przekazała je przybyłemu do mieszkania taksówkarzowi. Okazało się, że mężczyzna chwilę wcześniej, również telefonicznie otrzymał zlecenie odebrania przesyłki i pilnego dostarczenia jej do innego miasta. Mężczyzna w porę zorientował się, że zarówno on jak i kobieta mogli zostać celowo wprowadzeni w błąd. Wrócił do mieszkania i zwrócił pieniądze pokrzywdzonej.
– Prowadzimy w tej sprawie dalsze czynności. Jednak ku przestrodze zarówno dla seniorów, taksówkarzy oraz innych osób, które mogą zostać oszukane przedstawiamy tą historię. Pamiętajmy, że zasada ograniczonego zaufania do nieznajomych obowiązuje nie tylko dzieci. Niespodziewane telefony osób podających się za wnuków, siostrzeńców ale i policjantów czy też pracowników różnych instytucji mogą zakończyć się utratą zarówno danych osobowych jak i pieniędzy. W przypadku jakiegokolwiek podejrzanego telefonu skontaktujmy się z policją za pomocą numeru alarmowego 112 lub bezpośrednio z dyżurnym złotoryjskiej Policji pod nr tel. 47 87 44 200 lub 201 – mówi mł. asp. Dominika Kwakszys, oficer prasowa KPP w Złotoryi.
Jak to zdarzenie pamięta taksówkarz? – Zadzwonił do mnie mężczyzna z angielskiego numeru telefonu i spytał ile kosztuje kurs do Rybnika. Ustaliliśmy cenę 1500 zł. Tłumaczył, że kurierowi zepsuł się samochód i trzeba odebrać paczkę z okolicy. Później zadzwonił, mówiąc że chodzi o Złotoryję. Zlecił odebranie paczki, którą odebrałem od starszego małżeństwa. Tam miała być dla mnie w kopercie zapłata. Wróciłem do samochodu. Zadzwonił zleceniodawca i spytał czy mam paczkę. Kazał mi ją otworzyć i wyciągnąć kopertę z zapłatą. W paczce był drugi, dziwnie wyglądający pakunek. Domyśliłem się, że coś jest nie tak i po kolejnym telefonie powiedziałem, że oddam tę paczkę starszemu małżeństwu, wtedy mi zaproponował, abym ją otworzył i dobrał sobie 1 tysiąc złotych. Po tym telefonie byłem pewien, że doszło do oszustwa i poszedłem oddać paczkę ludziom, od których ją wziąłem. Na miejscu była już policja oraz rodzina staruszków. Przestrzegam innych taksówkarzy przed takimi sytuacjami – mówi Roman „Głodny” Krajewski, którego postawa jest godna pochwały.