Czarne, osmolone ściany, meble, które nadają się tylko na śmietnik, wszechobecny smród palonego plastiku – tak wygląda mieszkanie na ul. Szkolnej, w którym w weekend doszło do pożaru. Zapalił się olej na patelni podczas gotowania obiadu. Lokal trzeba będzie remontować. Zamieszkiwała w nim 3-osobowa rodzina z dzieckiem.
Gęsty dym wydobywający się przez okno na II piętrze kamienicy przy ul. Szkolnej 8 i unoszący się na klatce schodowej zauważyli w sobotę po godz. 18 sąsiedzi. Natychmiast wezwali straż pożarną.
– Zadymienie było silne, strażacy z trzech zastępów złotoryjskiej PSP oraz z jednostek OSP w Prusicach i Zagrodnie musieli przed wejściem na klatkę schodową założyć aparaty ochrony dróg oddechowych. Zagrożenie dla pozostałych mieszkańców kamienicy było poważne, trzeba było ewakuować 14 osób z 9 lokali. Strażacy wynieśli też na zewnątrz zwierzęta domowe, które przebywały w zadymionym mieszkaniu – relacjonuje mł. asp. Marcin Grubczyński z Komendy Powiatowej PSP w Złotoryi.
Lokatorka z mieszkania, w którym wybuchł pożar, sama próbowała sama gasić rozprzestrzeniające się płomienie, ale bezskutecznie. Strażacy ewakuowali ją na zewnątrz. Wymagała udzielenia pierwszej pomocy, bo czuła się słabo. Karetka pogotowia ratunkowego przewiozła ją do szpitala. Nie odniosła poważniejszych obrażeń, opuściła placówkę na następny dzień.
Pozostali lokatorzy mogli wrócić do swoich mieszkań dopiero po mniej więcej dwóch godzinach, gdy strażacy ugasili ogień, przewietrzyli budynek i byli pewni, że nie ma zagrożenia dla ludzi, m.in. w postaci gazów trujących.
Wg straży pożarnej, przyczyną pożaru było niezachowanie ostrożności przy przygotowywaniu posiłku i pozostawienie garnka na włączonym palniku gazowym. Nieoficjalnie wiemy, że lokatorka pozostawiła patelnię z frytkami bez dozoru na ogniu. Musiał zapalić się olej, a od niego stojąca obok plastikowa krajalnica. Gdy kobieta wróciła do kuchni i spostrzegła, co się dzieje, prawdopodobnie zareagowała odruchowo, ale nieprawidłowo – zaczęła gasić patelnię wodą. Gorzej wybrać nie mogła – ogień rozlał się po pomieszczeniu kuchennym, a ona może mówić o dużym szczęściu, że nie uległa poważnemu poparzeniu.
Straż wstępnie oszacowała straty na 100 tys. zł. Jak się okazało po kilku godzinach, ogień nie wyrządził tak wielu szkód, co dym. Pomieszczenia są czarne, ze smolistym nalotem. Wszystko trzeba malować. Jeszcze podczas akcji gaśniczej na ul. Szkolnej 8 pojawił się burmistrz Złotoryi i przedstawiciel RPK, które zarządza należącym do miasta budynkiem. Burmistrz zaproponował lokal zastępczy rodzinie na czas remontu, ale ta odmówiła. – Poszkodowani mają gdzie mieszkać, przeniosą się tymczasowo do rodziny. Jesteśmy cały czas jednak gotowi do udzielenia pomocy – usłyszeliśmy dziś od przedstawiciela RPK.