Znaki zakazu ruchu ustawione w Złotoryi są ignorowane przez coraz większą liczbę kierowców – twierdzą strażnicy miejscy. Zjawisko tak przybrało na sile, że funkcjonariusze zapowiadają mniejszą niż dotąd wyrozumiałość przy ujawnieniu tego rodzaju wykroczenia. To oznacza, że sięgną po bloczki mandatowe.
W Złotoryi przybywa stref objętych zakazem ruchu. Do deptaku (ulice Piłsudskiego, Rynek i Basztowa) oraz pl. 800-lecia i ul. Solnej dołączyły w ostatnich miesiącach także podwórka na ulicach: Słonecznej (pisaliśmy o tym TUTAJ), Górniczej, Cmentarnej, Konopnickiej i Klasztornej. Wszystkie te miejsca oznaczone są znakiem B-1, zakazującym poruszania się po drodze w obu kierunkach – nie tylko pojazdom, ale też kolumnom pieszym czy… jeźdźcom i poganiaczom.
Ale znakowi towarzyszy zazwyczaj tabliczka, na której jest napisane, kogo – poza osobami niepełnosprawnymi, co reguluje kodeks drogowy – przepisy nie dotyczą. Chodzi najczęściej o mieszkańców lub przedsiębiorców prowadzących w strefie zakazu ruchu działalność gospodarczą.
– Osoby, których nie dotyczy zakaz ruchu, absolutnie nie mogą scedować tych uprawnień na kogoś innego, np. na członków rodzin przyjeżdżających w gości czy pracowników – podkreśla Jan Pomykała, komendant złotoryjskiej straży miejskiej.
Z obserwacji funkcjonariuszy wynika, że nagminnie łamany jest zwłaszcza zakaz na pl. 800-lecia i w Zaułku (na zdjęciu tytułowym). Kierowcy robią sobie tędy skrót przez miasto, wjeżdżając od al. Miłej i wyjeżdżając na Basztowej, przy pawilonie delikatesów Centrum (lub odwrotnie, bo to droga dwukierunkowa).
– Gdy ich zatrzymujemy, tłumaczą się, że objeżdżają w ten sposób korki związane ze światłami czy remontami. To nie jest jednak żadne uzasadnienie dla popełniania wykroczenia – zauważa komendant.
Na razie strażnicy skupiają się na działaniach prewencyjnych, informując kierowców o obowiązujących przepisach i ostrzegając. – Ale jeśli to nie pomoże, zaczniemy karać tych, którzy nie będą chcieli się stosować do oznakowania – dodaje Pomykała.
Mandat karny za lekceważenie znaku zakazu wynosi od 20 do 5 tys. zł. Bez względu jednak na jego wysokość do tego wykroczenia przypisanych jest 8 punktów karnych.
– Tak więc trzykrotny wjazd na teren objęty zakazem ruchu może się wiązać z zatrzymaniem prawa jazdy i powtórnym egzaminem – zauważa szef straży miejskiej.