22-letnia pani Sylwia, była zawodniczka klubu łuczniczego z terenu powiatu złotoryjskiego, twierdzi, że w wieku 16 lat została zgwałcona przez dwóch trenerów.
Pomimo prób, nie udało nam się skontaktować z trenerem Henrykiem J. Dotarliśmy natomiast do byłej łuczniczki, która poinformowała nas, że bez konsultacji z adwokatem nie może udzielać żadnych informacji, a wszystko co miała do powiedzenia, powiedziała „Interwencji” Polsatu. Dlatego też korzystamy z informacji zawartych na stronie tego programu telewizyjnego.
O co dokładnie oskarżani są trenerzy?
– Jak miałam 15 lat stawał za mną. Dotykał mnie po brzuchu, po piersiach, ręce były w miejscach intymnych. Całował w szyję, gryzł w ucho. Pozwalałam mu na to, nie robiąc z tym nic, bo nie byłam w stanie – opowiada pani Sylwia.
Zawodniczka twierdzi, że na zawodach w Warszawie (lipiec 2017 r.) została zgwałcona m.in. przez Kazimierza K., trenera z innego klubu.
– Powiedziałam, że źle się czuję. Słońce mnie trochę przygrzało i on powiedział, abym do niego przyszła, to da mi tabletkę na ból głowy. Połknęłam tabletkę z colą i odleciałam. Obudziłam się na łóżku. Czułam wszystko. Nawet krzyczeć nie mogłam – opowiada reporterowi „Interwencji”.
Kilka dni po zawodach pani Sylwia znalazła w swoim telefonie zdjęcia. Fotografie nie były jej autorstwa. Za to widoczny był na nich trener Kazimierz K.
– Zobaczyłam te zdjęcia i nie dowierzałam. Nagle połączyłam wszystkie fakty ze sobą. Pamiętam przecież, co działo się przed i pamiętam po. Na zdjęciach oczywiście jestem ja. Nie wiem, czy zemdlałam, czy byłam tak upojona. On naprawdę się świetnie bawił – dodaje pani Sylwia.
Drugiego trenera (Henryka J.) nie ma na zdjęciach. Pani Sylwia twierdzi, że to właśnie on jest ich autorem.
– Nigdy nie spałem z nikim, kto miał poniżej osiemnastu lat, więc to jest już jakaś ściema i to mocna. A poza tym ja tam wyglądam na niezbyt przytomnego. Dlatego sądzę, że to mogła być jakaś prowokacja – zapewnił „Interwencję” trener Kazimierz K.
Zarzutom dotyczącym molestowania i gwałtu zaprzecza także Henryk J., czynny trener łucznictwa i nauczyciel WF-u w szkole podstawowej. Henryk J. twierdzi, że nigdy wcześniej nie widział tej fotografii i na pewno nie jest jej autorem.
Sprawa trafiła już do prokuratury. Pani Sylwia liczy, że jej historia będzie przestrogą dla innych. Dziennikarze „Interwencji” zapytali, dlaczego dopiero po siedmiu latach zdecydowała się o tym mówić. – Bo nie byłam w stanie. Trener ma dopiero 53 lata. Wiem, że on dalej będzie uczył. Moja siostra za cztery lata pójdzie do szkoły, gdzie on pracuje. Ja sobie nie wyobrażam, by ją spotkało to samo – odpowiada.
Redakcja „Interwencji” dotarła także do innych byłych zawodniczek i zawodników klubu.
– Byłam świadkiem i ofiarą. Od zawsze widziałam jak dotykał inne dziewczyny podczas treningu. To był nieprzyjemny, bliski dotyk, okropny po prostu – mówi jedna z nich.
– Względem chłopców na pewno nie było molestowania. Ale mobbing na pewno był. Dziewczyny nie mówiły o tym głośno – dodaje kolejny były zawodnik.
Więcej informacji na stronie „Interwencji” (TUTAJ). Z tej strony pochodzi także screen użyty w naszym artykule.