Czarne chmury zbierają się nad Krainą Wygasłych Wulkanów. Stowarzyszenie Kaczawskie, które jest pomysłodawcą ubiegania się o logo UNESCO dla geoparku w Górach i na Pogórzu Kaczawskim, w połowie drogi do certyfikatu stwierdziło, że jednak nie chce pomocy zatrudnionego przez burmistrza Złotoryi koordynatora we wdrażaniu rekomendacji UNESCO. Ta decyzja jest krytykowana przez wójtów i burmistrzów gmin, które tworzą Stowarzyszenie. Sprawa ma drugie dno, bo na sile przybiera konflikt pomiędzy zarządem Stowarzyszenia a grupą niezależnych przedsiębiorców promujących turystykę w Kaczawach. Część samorządców mówi wprost, że te partykularne interesy i dążenie do wykluczenia niektórych podmiotów ze współpracy przy certyfikacji mogą storpedować całą ideę i rozsadzić geopark od środka, a sprawa logo UNESCO wisi na włosku.
Kością niezgody jest Katarzyna Sielicka i jej sposób działania. To koordynatorka ds. wdrażania rekomendacji UNESCO. Przypomnijmy: we wrześniu 2021 r. przedstawiciele tej organizacji odwiedzili Pogórze Kaczawskie, by ocenić, czy jesteśmy gotowi do przystąpienia do światowej sieci geoparków. Mieli pewne zastrzeżenia, które po kilku miesiącach przysłali do Polski na piśmie. Chodziło m.in. o zapewnienie finansowania i kadry dla funkcjonowania geoparku, jego oznakowanie czy tłumaczenie materiałów informacyjnych na język angielski. Dali Stowarzyszeniu Kaczawskiemu (SK) dwa lata na wyprostowanie tych spraw.
Mijały jednak kolejne tygodnie roku 2022, a w temacie wdrażania zaleceń UNESCO nie za wiele się działo. Brakowało przede wszystkim struktur organizacyjnych, które by się podjęły tego wyzwania, a także środków finansowych. Dwa spotkania w czerwcu zeszłego roku z udziałem burmistrzów i wójtów 14 gmin, które uczestniczą w projekcie geoparku, nie doprowadziły do porozumienia w tej sprawie.
Burmistrz Robert Pawłowski, nie chcąc, aby wieloletnie starania o logo UNESCO runęły w gruzach, zaproponował wtedy, że Złotoryja weźmie na siebie zatrudnienie koordynatora ds. wdrażania zaleceń UNESCO i stworzenie biura dla niego, licząc na to, że w ciągu kolejnych miesięcy uda się w końcu wypracować porozumienie finansowe i pozostałe gminy zwrócą miastu poniesione nakłady. Takie rozwiązanie zaakceptowało SK. Tym samym Złotoryja stała się liderem w całym przedsięwzięciu związanym z UNESCO. Pozostałym samorządom było to na rękę.
W październiku w drodze konkursu została zatrudniona w Urzędzie Miejskim w Złotoryi koordynatorka (na zdjęciu obok, pisaliśmy o tym TUTAJ). O jej wyborze decydowały m.in. Monika Cychowska, szefowa Sudeckiej Zagrody Edukacyjnej, oraz Ewelina Rozpędowska, jedna z liderek SK, a w przeszłości prezeska tej organizacji, która w Dobkowie prowadzi pensjonat Villa Greta. Obydwie były w komisji konkursowej. Jej skład uzupełniła Katarzyna Iwińska z UM.
Teraz okazuje się jednak, że współpraca zarządu SK z koordynatorką zatrudnioną przez złotoryjski magistrat nie układała się dobrze, i to co najmniej od listopada zeszłego roku, gdy na zamku Grodziec odbyła się pierwsza Rada Programowa Geoparku, na której zaprezentowano, wg jakiego schematu ma być on zarządzany. Kolejne tygodnie tylko pogłębiły różnice zdań. Były one na tyle istotne, że w ostatni poniedziałek Agata Rudnicka, prezeska SK, zdecydowała się na dostarczenie do złotoryjskiego ratusza „papierów rozwodowych”, jak nazywa pismo z SK burmistrz Pawłowski. Można w nim przeczytać, że „nowa formuła wsparcia działań administracyjnych Geoparku Kraina Wygasłych Wulkanów w postaci wprowadzenia przez miasto Złotoryja koordynatora ds. wdrożenia zaleceń UNESCO nie sprawdziła się”. Dlaczego? Sielicka, zdaniem działaczy SK, nie stosuje się do ustalonych w październiku zasad współpracy i nie wykonuje zadeklarowanych zadań, np. nie prowadzi dyżurów w siedzibie geoparku.
Stowarzyszenie informuje też w piśmie, że jako organizacja aplikująca do UNESCO i odpowiedzialna za markę Geopark Kraina Wygasłych Wulkanów podjęło decyzję o samodzielnym koordynowaniu wszystkich działań związanych z wypełnieniem zaleceń UNESCO we współpracy z członkami Stowarzyszenia – a więc m.in. gminami.
Czy po takim „rozwodzie” ta współpraca będzie możliwa? Burmistrz Pawłowski nie mówi „nie”, ale podkreśla, że choć nadal zależy mu na logo UNESCO, będzie musiał zweryfikować swoje dotychczasowe deklaracje dotyczące zakresu współdziałania. Pismo z SK uważa za obraźliwe, zwłaszcza wobec pracowników UM zaangażowanych w pracę na rzecz UNESCO, a zarzuty w nim sformułowane za nieprawdziwe. – Jest jak policzek – mówi. – Stowarzyszenie nie wskazało w nim konkretnych punktów z rekomendacji UNESCO, których realizacja byłaby zagrożona. Podczas naszych spotkań podkreślaliśmy, że jesteśmy przygotowani, aby na przełomie maja i czerwca tego roku pisać raport do UNESCO. Teraz jednak wracamy do punktu wyjścia z czerwca zeszłego roku. A mamy już rok już, gdy powinniśmy kończyć cały proces certyfikacji.
Burmistrz dodaje, że podstawowym postulatem dotyczącym utworzenia geoparku pod auspicjami UNESCO było i jest stworzenie czytelnej oraz stabilnej finansowo struktury organizacyjnej. – Problem jest o tyle istotny, że podczas audytu przeprowadzonego w 2021 r. ewaluatorzy UNESCO zostali okłamani co do zasad funkcjonowania geoparku, a następnie odkryli prawdę – mówi. – Ja też się czuję oszukany przez Stowarzyszenie Kaczawskie, bo wcześniej słyszałem, że nie ma pieniędzy na finansowanie projektu, a w poniedziałek dowiedziałem się, że pieniądze jednak są. Pytanie więc: w którym momencie Stowarzyszenie chciało nam powiedzieć, że wspomoże ten projekt, który my ciągniemy?
Wczoraj w Złotoryi odbyło się spotkanie przedstawicieli 14 gmin. Sielicka zaprezentowała na nim, co udało się jej do tej pory zrobić. Opowiadała m.in. o porozumieniach podpisanych ze wszystkimi nadleśnictwami działającymi na terenie geoparku, jego szerokiej promocji w mediach oraz projektach edukacyjnych, nad którymi pracuje, m.in. GEO-Rangers, który ma być realizowany wspólnie z nadleśnictwami i PK Chełmy. Przedstawiła też w pigułkach efekty swoich wizyt w każdej z 14 gmin geoparku.
Co ciekawe, większość obecnych na spotkaniu samorządowców zupełnie inaczej oceniła pracę koordynatorki niż zarząd SK. – Mnóstwo rzeczy zostało przecież przez tych kilka ostatnich miesięcy zrobionych. Pani koordynator pomogła odkryć w naszych gminach rzeczy, których my sami nie widzieliśmy – podkreślał Grzegorz Kucab, burmistrz Bolkowa. Podobnego zdania jest Rafał Plezia, wójt Legnickiego Pola. – Pani koordynator jest jak dotąd jedyną osobą, która przyjechała do nas i wysłuchała, jakie mamy jako gmina potrzeby w aspekcie geoparku – zaznaczył.
Samorządowcy mieli również okazję zapoznać się z tym, co napisało SK do burmistrza Pawłowskiego. – Jestem w szoku po przeczytaniu tego pisma, zwłaszcza że burmistrz Złotoryi postawił wszystko na jedną kartę i podjął się czegoś, czego nikt z nas podjąć się nie chciał. Nikt z nas nie chciałby być tak potraktowany ani zapewne by się pod takim pismem nie podpisał – nie owijał w bawełnę Plezia.
Katarzyna Sielicka twierdzi, że w całym tym zamieszaniu tak naprawdę nie chodzi o to, że za mało zrobiła przez ostatnie 4 miesiące, ale że zrobiła zbyt wiele. A konkretnie – że za szeroko promowała w mediach podmioty działające na terenie geoparku, a na wspomnianą już Radę Programową na Grodźcu zaprosiła przedstawicieli Kaczawskiej Sieci Współpracy, organizacji niezależnej od SK. – Usłyszałam wtedy w kuluarach od osób ze Stowarzyszenia, że popełniłam niewybaczalny błąd. To jest moim zdaniem punkt zapalny: że piszemy, że mówimy o Kaczawskiej Sieci – twierdzi.
Kaczawska Sieć Współpracy (KSW) skupia ok. 30 niezależnych artystów, edukatorów, geologów oraz pasjonatów regionu mieszkających w Górach i na Pogórzu Kaczawskim, która oferuje różnego rodzaju warsztaty artystyczne, geologiczne czy rzemieślnicze. Są wśród nich także właściciele agroturystyk i restauracji. Większość z nich jeszcze kilka lat temu współdziałała z SK i Sudecką Zagrodą Edukacyjną. Nie odpowiadały im jednak zasady współpracy i w 2020 r. stworzyli klaster – nieformalną grupę przedsiębiorców, którzy wspólnie się promują, przyciągając coraz większe zainteresowanie turystów, jak i kolejne lokalne podmioty działające w branży turystycznej.
– Funkcjonujemy dość dobrze w obszarze promowania usług turystycznych z naszego regionu, dużo robimy w tym kierunku i mamy coraz większe zasięgi – mówi Maciej Zawierucha, właściciel gospodarstwa Zielony Wulkan w Rzeszówku, które wchodzi w skład KSW. – To prawda, że próbuje się nas wykluczyć z grona interesariuszy geoparku, ale nadal jesteśmy otwarci na współpracę. Zależy nam na tym, żeby wszyscy, niezależnie kim są, mieli dostęp do promocji w ramach obszaru Krainy Wygasłych Wulkanów.
Burmistrz Złotoryi twierdzi, że już podczas spotkania na Grodźcu po raz pierwszy doszło do wyraźnego zaakcentowania przez zarząd SK, że z dalszych prac należałoby wykluczyć niektóre podmioty z obszaru geoparku. – Kwestia nieakceptowania współpracy głównie z Kaczawską Siecią została też mocno podkreślona w styczniu podczas spotkania z zarządami Stowarzyszenia Kaczawskiego i LGD Partnerstwo Kaczawskie w Sudeckiej Zagrodzie w Dobkowie oraz podczas mojego spotkania Mariuszem Forysiem (wójt Mściwojowa, jeden z założycieli SK – dop. red.) i Eweliną Rozpędowską – mówi wprost Pawłowski.
I dodaje: – Jako burmistrz miasta Złotoryja nie dopuszczam możliwości wykluczenia jakiejkolwiek grupy społecznej z prac nad projektem geoparku pod auspicjami UNESCO. Gminy opłacają składki na rzecz SK i LGD (siostrzane stowarzyszenie, zajmujące się również promocją KWW – dop. red.) po to, aby te stowarzyszenia działały na rzecz wszystkich naszych mieszkańców, a nie tylko grup wybranych na podstawie subiektywnych odczuć. Geopark nie jest dla kilku wybranych podmiotów, lecz ma służyć dobru wszystkich – podkreśla Pawłowski. (Podobnie uważa koordynatorka, która wczoraj powiedziała głośno, że nie wyrażała i nie wyraża zgody na to, co próbowano jej narzucić.)
Sielickiej działacze SK wprost zresztą zarzucają, że nie utożsamia się z ich Stowarzyszeniem, „które de facto powinna wspierać”. „Sama podkreśla, że nie reprezentuje Stowarzyszenia Kaczawskiego jako organizacji kierującej działaniami na rzecz włączenia Geoparku Kraina Wygasłych Wulkanów do Światowej Sieci Geoparków UNESCO, co stoi w sprzeczności z utworzeniem tego stanowiska. Pomimo zapewnień o poprawie relacji i komunikacji, nadal nie przestrzega zasad wynikających ze struktury zarządzania, wg której na czele Geoparku stoi jego dyrektor – prezes Stowarzyszenia Kaczawskiego. Niezgodnie z zaleceniami UNESCO próbuje tworzyć drugi ośrodek zarządzania Geoparkiem nieskomunikowany i niewspółpracujący ze Stowarzyszeniem Kaczawskim” – czytamy we wspominanym już piśmie.
– To jest akurat prawda: koordynator jest zatrudniony przez Urząd Miejski w Złotoryi i zajmuje się li tylko sprawami certyfikacji geoparku – kwituje burmistrz Pawłowski.
Z zażenowaniem całej tej sytuacji przygląda się świerzawski samorząd. To właśnie na terenie gminy Świerzawa działają liderzy obu organizacji: SK i KSW.
– To przykre, ale ten konflikt, który zrodził się u nas w gminie, to największe zagrożenie dla trwałości geoparku. Stworzyły się dwa obozy. I co dalej, utworzymy dwa geoparki? – pytała na wczorajszym spotkaniu Magdalena Figa, dyrektorka Centrum Kultury Sportu i Turystyki w Świerzawie, która reprezentowała burmistrza Pawła Kisowskiego. – Jeśli chcemy stworzyć ten geopark, to przy takim podejściu daleko nie zajedziemy. Powinniśmy integrować różne podmioty przy tym projekcie. Nie wyobrażam sobie, żeby geopark nie wspierał wszystkich na swoim terenie chcących pracować dla jego rozwoju. To nie ma być geopark dla wybranych. A przy takim rozłamie nie ma mowy o geoparku, ten projekt wisi na włosku – dodała.
Samorządowcy podczas wczorajszego spotkania mimo wszystko zapewniali gremialnie, że każdemu z nich zależy, aby geopark pod auspicjami UNESCO powstał. Podkreślali jednak, że pismo SK do burmistrza Złotoryi pokazuje po raz kolejny głębszy problem: zasad współpracy samorządów z SK, które nie wszystkim wójtom i burmistrzom się podobają. Chodzi o sposób podejmowania decyzji w SK i brak wpływu na to ze strony gmin, które są jedynie członkami wspierającymi i nie mają prawa głosu. A płacą składki. Pawłowski lubi zresztą głośno powtarzać, że nie wszyscy samorządowcy kochają Stowarzyszenie. – Nie chcemy być tylko płatnikiem. Chcemy mieć wpływ na zarządzanie marką Geopark Kraina Wygasłych Wulkanów, którą będziemy mogli „sprzedać” – podkreślał wczoraj wójt Plezia. Finanse SK i geoparku to największych punkt zapalny w obecnej sytuacji. Część samorządowców nie chce ponosić dodatkowych kosztów na funkcjonowanie KWW, skoro płacą składki na SK i LGD (razem 10 tys. zł). I mówią o tym wprost.
Przedstawiciele SK byli zaproszeni na spotkanie. Nie pojawili się. Próbowaliśmy się dziś porozmawiać z prezeską Agatą Rudnicką i zapytać ją m.in. o to, czy to prawda, że jej Stowarzyszeniu nie zależy na współpracy ze wszystkimi podmiotami na terenie Krainy Wygasłych Wulkanów i jak SK zamierza sfinansować przygotowania do certyfikacji, ale nie odpowiedziała naszą prośbę o kontakt.