Ćwierć setki ślubów udzielił w ciągu czterech lat Robert Pawłowski. Mało kto wie, że jest pierwszym burmistrzem miasta, który wprowadził tę sympatyczną praktykę w złotoryjskim Urzędzie Stanu Cywilnego na taką skalę.
Burmistrz jest z mocy prawa kierownikiem USC, ale do bieżącego kierowania tym wydziałem ratusza może zatrudnić kierownika. Taka jest praktyka w naszym mieście. To kierownik zazwyczaj łączy węzłem małżeńskim. W Złotoryi miało to miejsce przez kilkadziesiąt ostatnich lat. Aż do listopada 2015 r., gdy burmistrz Pawłowski przystał na prośbę przyszłych małżonków, spełnił ich życzenie i udzielił im ślubu.
– Wcześniej żaden z burmistrzów Złotoryi nie stosował tej praktyki. To nowość w naszym mieście. Ale przez małżonków przyjmowana jest w większości przypadków bardzo pozytywnie – mówi Bożena Szczepaniak, kierownik złotoryjskiego USC.
W kolejnym roku, 2016, burmistrz udzielił już dwóch ślubów. Była to forma niespodzianki dla państwa młodych. – Między tymi uroczystościami były dłuższe przerwy, więc brakowało mi wprawy, a że na początku dochodziła do tego jeszcze trema, więc ustaliłem z panią kierownik, że będę przychodził raz w miesiącu, by udzielić ślubu, tak dla nabrania praktyki – uśmiecha się Robert Pawłowski.
Efekt tych „ślubnych praktyk” jest widoczny w statystykach. W 2017 r. burmistrz połączył węzłem małżeńskim już 12 par, a w tym – 10, przy czym dwóch ślubów udzielił poza lokalem USC: jeden w hotelu Qubus, drugi w restauracji Przy Miłej.
– Czasem to sami młodzi, załatwiając formalności w urzędzie, pytają, czy ślubu mógłby udzielić im burmistrz miasta. Zdarzyła się też w ubiegłym roku taka sytuacja, że po jednym ze ślubów udzielanych przez pana burmistrza podeszli do niego świadkowie, którzy mieli ustaloną datę własnej uroczystości ślubnej na tydzień później. Poprosili burmistrza, aby również i im udzielił ślubu – dodaje Bożena Szczepaniak.
Robert Pawłowski tę ostatnią sytuację wspomina do dziś. – To była dla mnie bardzo miła prośba. Nie mogłem odmówić. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych osób osobisty udział burmistrza w ceremonii podnosi jej rangę – uważa. – Z drugiej strony jestem przecież od tego, żeby być blisko ludzi w ważnych dla nich chwilach, uczestniczyć w takich uroczystościach. A ślub to bez wątpienia jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu. Czuję te emocje, które temu towarzyszą. Wiele osób jest spiętych. Staram się nie usztywniać dodatkowo atmosfery, lecz wtrącić jakiś żart, oczywiście w granicach przyzwoitości. Cieszę się, że w ten sposób mogę im pomóc przejść te stresujące chwile – dodaje z uśmiechem.