Po 17 latach spędzonych w naszym mieście sieć hotelarska Qubus mówi „stop” nieprzynoszącemu spodziewanych dochodów obiektowi i szuka pilnie kupca na 7-piętrowy budynek przy pl. Reymonta. Ma być zamknięty w połowie grudnia. Dopuścić do tego nie chce złotoryjski ratusz, który ma plan awaryjny, gdyby Qubusowi sprzedać hotelu tak szybko się jednak nie udało.
– Przez wiele lat nie zdołaliśmy osiągnąć w Złotoryi satysfakcjonującego nas wyniku finansowego. Jako sieć ewoluujemy, jesteśmy w coraz większej liczbie miast, mamy jednak problem z odpowiednią efektywnością w mniejszych ośrodkach miejskich. W dużych miastach łatwiej jest uzyskać większą stopę zwrotu. Chcemy się skupić właśnie na nich, ze względu na ograniczone środki – tak powody decyzji o zamknięciu złotoryjskiego hotelu wyjaśnia Artur Hajduk, prezes Qubusa.
Sieć hotelarska wywodząca się z Norwegii już 4 lata temu zaczęła się po raz pierwszy przymierzać do sprzedaży hotelu w Złotoryi. Wtedy z prezesem Hajdukiem spotkał się burmistrz Robert Pawłowski i zarysował mu korzyści, jaki może odnieść Qubus ze spodziewanego rozwoju gospodarczego naszego miasta. hotelarze podjęli więc decyzję, że na razie zostają. – Qubus był już bliski wycofania ze Złotoryi, ale obiecałem, że obroty hotelu w najbliższych latach wzrosną. I obietnicy dotrzymałem – podkreśla Pawłowski.
Artur Hajduk potwierdza to, co mówi burmistrz. – Hotel był niedochodowy już 4 lata temu. Braliśmy wtedy pod uwagę wystąpienie do władz miasta o pomoc publiczną i złożenie wniosku o zwolnienie z podatku od nieruchomości. Ostatecznie jednak nie zdecydowaliśmy się na to, bo były to takie pieniądze, które i tak nie odwiodłyby nas od zamknięcia działalności. Ale postanowiliśmy jeszcze trochę powalczyć, żeby było w złotoryjskim hotelu lepiej. Obroty rzeczywiście wzrosły w ostatnich latach, szacuję, że o jakieś 20-30 proc. Widzę, że Złotoryja się rozwija, że miasto ma perspektywy, a współpraca z samorządem jest na bardzo dobrym poziomie. Tyle że nasze koszty rosną jeszcze szybciej od obrotów i nie możemy sobie dłużej pozwolić na utrzymywanie mniej dochodowego hotelu niż pozostałe hotele naszej sieci – tłumaczy prezes.
Qubus zaczął już intensywnie szukać kupca na złotoryjski obiekt. Cena to 3,5 mln zł, netto. Marka ma zniknąć z hotelu 15 grudnia. Wtedy zostanie zamknięty i przestanie przyjmować gości. Chyba że do tego czasu zainteresuje się nim ktoś inny z branży. Czy może to być konkurencyjna sieć hotelarska?
– Wątpię. To raczej propozycja dla mniejszego, lokalnego przedsiębiorcy, który ma niższe koszty od takiej sieci jak nasza. Najlepiej dla Złotoryi i dla tego obiektu byłoby, żeby przejął go na tak zwanym biegu, czyli zanim wygasimy w nim działalność i dotychczasowa załoga znajdzie prace gdzie indziej – uważa Artur Hajduk, który podkreśla, że Złotoryja powinna mimo wszystko mieć tej kategorii hotel, aby nie stracić na znaczeniu. Już w tej chwili w Legnicy, która znajduje się przy węźle ważnych dróg międzynarodowych A4 i S3, jest coraz większe zainteresowanie miejscami noclegowymi w hotelach, a tamtejszy Qubus nie narzeka na brak gości. A Złotoryja jest naturalnym zapleczem hotelowym dla tego byłego miasta wojewódzkiego.
I dlatego władzom miasta bardzo zależy, aby hotel funkcjonował dalej, nie tylko do 15 grudnia. – Będziemy rozmawiali z zarządem Qubusa o warunkach, na jakich chce go sprzedać. Bierzemy pod uwagę różne warianty. Jeden z nich jest taki, że miasto odkupuje obiekt, przejmuje pracowników i prowadzi hotel do czasu znalezienia nowego operatora. Jest to jednak zbyt poważna decyzja, żeby ją podejmować teraz, w okresie wyborczym – zaznacza burmistrz Pawłowski.
O decyzji Qubusa wczoraj zostali oficjalnie poinformowani pracownicy złotoryjskiego hotelu. – Otrzymali propozycję przejścia do pracy w innych naszych obiektach. Część z niej skorzystała. Ci, którzy wybrali inną drogę, otrzymają należne im świadczenia. Gwarantujemy w 100 proc. prawa pracownicze wszystkim, których zatrudnialiśmy w Złotoryi – zapewnia prezes Hajduk.