Małą zadyszkę złapali piłkarze złotoryjskiego Górnika. Dziś przegrali drugi mecz w sezonie. Pierwszy u siebie. Niestety, bardzo wysoko, bo aż 1:5.
ZKS zagrał w sobotę z Apisem Jędrzychowice, sąsiadem w ligowej tabeli. Zagrał nie najlepiej. Jeszcze w trakcie meczu z trybun dało się słyszeć niewybredne okrzyki wyrażające dezaprobatę kibiców dla poczynań górników. Część widzów, widząc wynik na tablicy i niemoc złotoryjskich piłkarzy, zaczęła opuszczać stadion przed ostatnim gwizdkiem sędziego. – Słabo. Bardzo słabo – wzdychali z rozczarowaniem ci, którzy wytrwali do końca.
– Nie pamiętam, kiedy tak wysoko przegraliśmy – przyznał zaraz po meczu Rafał Franczak, prezes Górnika. – Mieliśmy dziś jednak w drużynie szpital. W powodu urazów zabrakło w składzie aż 6 podstawowych graczy, m.in. Adriana Krzeszowca, który do tej pory czyścił wszystko pięknie w środku pola. I to było widać na boisku, zwłaszcza na tle zespołu Apisu, w którym gra kilku byłych piłkarzy Miedzi Legnica – tłumaczył swoich piłkarzy.
Górnik prowadził nawet w tym spotkaniu, bo jako pierwszy w 17. minucie bramkę dla Złotoryi strzelił Kamil Zieliński. To były jednak miłe złego początki. Apis zaledwie po minucie wyrównał, a później poszedł za ciosem i strzelił nam jeszcze 4 bramki, ostatnią na kwadrans przed końcem. Rywal miał wyraźną przewagę fizyczną. Szybcy napastnicy z Jędrzychowic sprawiali bardzo dużo problemów naszym obrońcom. A Górnikowi brakowało pewności gry.
ZKS nadal zajmuje 3. miejsce w tabeli, ale po dwóch porażkach z rzędu rywale zbliżyli się do naszej drużyny. Następny mecz nasi piłkarze zagrają na wyjeździe. W sobotę 20 października zmierzą się ze Stalą Chocianów, która ma tylko 3 punkty mniej od Górnika.