W „trójce” trwa walka z czasem. Na niespełna dwa tygodnie przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego placówka wygląda jak wielki plac budowy, na którym ktoś zakrzyknął „wszystkie ręce na pokład”. Wykonawca termomodernizacji i pracownicy szkoły uwijają się jak mrówki, by zdążyć z pracami instalacyjnymi wewnątrz obu budynków do 1 września.
Gdyby się posłużyć terminologią kolarską, można by przyrównać to, co dzieje się obecnie w szkole przy ul. Wilczej, do morderczego klasyku gdzieś na belgijskich brukach. Klasyku z „lotnym finiszem” w połowie dystansu. W poniedziałek 1 sierpnia, czyli na półmetku termomodernizacji, placówka musiała otworzyć grupy przedszkolne. Pomieszczenia zerówek znajdują się w budynku B, czyli dawnym gimnazjum, w którym zakres prowadzonych prac jest szerszy niż w budynku A (czyli w tzw. tysiąclatce). Jeszcze na tydzień przed zakładanym terminem wydawało się, że maluchy wrócą z wakacji i zamiast swoich pań przedszkolanek zastaną w klasach panów z pędzlami. W ciągu kilku dni jednak budowlańcom udało się wymienić okna i pomalować wszystkie sale, a pracownikom szkoły je posprzątać. Wszyscy odetchnęli z ulgą.
Danuta Boroch, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 3 im. Henryka Brodatego w Złotoryi (na zdjęciu obok), liczy, że z 1 września będzie tak samo i gdy zadzwoni pierwszy dzwonek, wszystkie prace instalacyjne w klasach będą już skończone. – Mam duszę na ramieniu, bo czasu jest naprawdę mało – nie ukrywa pani dyrektor – ale mam też nadzieję, że wykonawca się spręży. Taką mam zresztą obietnicę od kierownika budowy, że 1 września będziemy mogli rozpocząć rok szkolny. Panowie naprawdę pracują w pocie czoła, przed oddaniem przedszkola działali w szkole do późnych godzin wieczornych, więc widać, że podchodzą poważnie do tematu, o to jestem spokojna. Oczywiście, że po wakacjach nadal będą trwały prace wykończeniowe, ale nie pozwolę, by przeszkadzały uczniom w lekcjach.
Przed weekendem pracownicy firmy GK Investbud, który wykonuje termomodernizację, w ekspresowym tempie kończyli piony grzewcze i montaż grzejników w budynku B. W czwartek uporali się z I piętrem, w piątek mieli skończyć kolejne. Panie z obsługi technicznej od razu przystąpiły do sprzątania korytarzy i klas oraz rozstawiania w nich stolików i krzeseł. Wszyscy pracownicy szkoły poza nauczycielami są już w zasadzie po urlopach, gotowi na przedwrześniowy maraton. A sprzątania będzie naprawdę mnóstwo, bo cały czas trwają prace instalatorskie przy centralnym ogrzewaniu w budynku A, gdzie wszystko jest jeszcze rozgrzebane, a na dachu montowane są panele fotowoltaiczne. Tu jednak przynajmniej skończył się już remont elewacji (która została oczyszczona i zabezpieczona przed uszkodzeniami mikrobiologicznymi, a następnie od nowa pomalowana). No, prawie się skończył, bo nie dojechały jeszcze drzwi wejściowe, które trzeba wymienić, więc mur przy wejściu czeka na przemalowanie.
Rusztowania postoją natomiast jeszcze przez kilka tygodni przy budynku B. Co prawda instalacja centralnego ogrzewania jest w nim już prawie gotowa, podobnie jak LED-owe oświetlenie, ale obiekt dawnego gimnazjum przeszedł wymianę wszystkich wypaczonych okien, które pamiętały jeszcze czasy jego budowy, a także drzwi wejściowych. Teraz elewację trzeba będzie obłożyć styropianem, by ograniczyć do minimum utratę ciepła.
Termomodernizacja SP3, za którą miasto zapłaci 5,5 mln zł (z czego 1,7 mln zł pochodzi z funduszy UE), to wynik audytu energetycznego. Wskazał on, co trzeba zrobić, by zmniejszyć energochłonność gmachu szkoły oraz emisję pyłów, podnieść komfort cieplny pomieszczeń użytkowych, a także powstrzymać dalszą destrukcję elewacji. Jak po inwestycji zmniejszy się zapotrzebowanie na energię, widać gołym okiem po rozmiarze grzejników montowanych na ścianach – te nowe są w wielu przypadkach dużo mniejsze od poprzedników, przez co konieczne są poprawki malarskie.
Po wakacjach na uczniów „trójki” czekać będą nie tylko szczelne okna i cieplejsze mury, a także łazienki z ekologiczną, bo wyprodukowaną dzięki energii słonecznej ciepłą wodą, ale także stosunkowo nowy „gość” w szkole, czyli… książę Henryk Brodaty, patron placówki. A właściwie jego popiersie ufundowane przez Urząd Miejski w Złotoryi. Zostało odsłonięte pod koniec poprzedniego roku szkolnego. Stoi w korytarzu na parterze, zaraz przy wejściu do budynku A, czekając m.in. na pierwszaków, dla których będzie jednym z pierwszych szkolnych obrazków.
A uczniów klas pierwszych i przedszkolaków z zerówek będzie w tym roku dużo więcej niż dyrekcja placówki mogła zakładać choćby na podstawie danych z Wydziału Spraw Obywatelskich UM. – Rekrutacja zakończyła się dużym sukcesem, jestem bardzo zadowolona z tego, że praca nad dobrym wizerunkiem naszej szkoły, choćby przez podnoszenie wyników egzaminów, przynosi taki efekt. Choć oczywiście trzeba zaznaczyć, że większy nabór do zerówek wynika w dużym stopniu z tego, że zamknięty został oddział dla sześciolatków w SP nr 1 – tłumaczy Danuta Boroch.
„Trójka” zamierzała utworzyć od września 3 klasy pierwsze, bo dane mówiły, że w obwodzie SP3 jest ok. 50 dzieci 7-letnich. Ale uruchomi 4, bo ma zapisanych aż 83 pierwszaków. Jest wśród nich dwoje dzieci z Ukrainy. Z kolei do czterech oddziałów przedszkolnych pójdzie 82 dzieci (rok temu było ich 61 po naborze, utworzono wtedy 3 oddziały).
Niestety, w tej beczce miodu jest łyżka dziegciu. W „trójce” pojawił się spory problem z placem zabaw na dziedzińcu szkoły. W wakacje ze względów bezpieczeństwa dyrekcja musiała go zamknąć do odwołania, mocno bowiem odkształciły się na nim stare płyty amortyzujące, którymi wyłożone było podłoże. Z placu korzystały przede wszystkim dzieci z zerówek. – Wymiana płyt na nowe płyty ma kosztować 120-140 tys. zł, dużo taniej byłoby wysypać piasek, ale to także wydatek rzędu 50 tys. zł. Nie mamy na razie na to środków – tłumaczy pani dyrektor.