Od jutra w Złotoryi wznawiają działalność miejskie przedszkola. Na razie oczywiście przy ograniczonej liczbie dzieci. Dla złotoryjskich przedszkolaków nie będzie to łatwy powrót do placówek – czekają na nich opustoszałe sale bez dywanów i większości zabawek. Zostały tylko te, które można łatwo zdezynfekować.
– Od poniedziałku mamy mieć w przedszkolu 11 dzieci. Ale sytuacja jest bardzo dynamiczna. Niektórzy rodzice najpierw zgłosili, że przyprowadzą swoje pociechy, a po kilku dniach informowali nas, że jednak jeszcze nie teraz, bo mogą posiedzieć tydzień czy dwa dłużej w domu na pracy zdalnej. Jesteśmy jednak przygotowani, że w najbliższym czasie dzieci w placówce będzie przybywać. Z powodu obostrzeń związanych z epidemią nie możemy ich przyjąć pod opiekę więcej niż 30 – zaznacza Iwona Wodniak, dyrektorka Przedszkola Miejskiego nr 1 w Złotoryi.
W przedszkolu na ul. Górniczej do piątku rodzicie zgłosili przyjście 24 dzieci, przy czym 5 ma uczęszczać na zajęcia dopiero od 1 czerwca. Tutaj także liczą się z tym, że przedszkolaków może być coraz więcej. Biorąc pod uwagę reżimy sanitarne, m.in. obowiązkowe 4 m kw. powierzchni na jedno dziecko, placówka może przyjąć maksymalnie 50 maluchów (normalnie uczęszcza ich tutaj 125). Co jednak w sytuacji, gdy chętnych w kolejnych dniach będzie przybywać?
Jak czytamy na stronie internetowej Przedszkola Miejskiego nr 2, pierwszeństwo będą miały dzieci pracowników systemu ochrony zdrowia, służb mundurowych, pracowników handlu i przedsiębiorstw produkcyjnych realizujących zadania związane z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 oraz z utrzymaniem miasta. Dopiero w drugiej kolejności przyjmowane będą te, których rodzice przedstawią oświadczenie o konieczności powrotu do pracy wystawione przez pracodawcę.
Rodzice bez wstępu
Dzieci wrócą do placówek, ale na razie to nie będą te same przedszkola co przed epidemią. W salach nie ma kolorowych dywanów, a na półkach zostało puste miejsce po lalkach i maskotkach, do których zwykły się przytulać maluchy. Brakuje też książek czy gier planszowych. Słowem – wszystkiego, czego nie można skutecznie zdezynfekować. – Zostało tylko trochę klocków, więc sale są opustoszałe. To przykry widok – mówi Iwona Wodniak. To samo dotyczy drugiego z miejskich przedszkoli.
Nie tak wszyscy zapewne wyobrażali sobie powrót po długich tygodniach rozłąki. Dla rodziców to również może być trudny czas, bo nie będą wpuszczani na teren miejskich przedszkoli. – Dzieci będą przekazywane i odbierane przez rodziców przy drzwiach. Nie mogą ze sobą nic wnosić do przedszkola: ani zabawek, ani bidonów z piciem, ani nic do jedzenia – dodaje dyrektorka PM nr 1.
W przedszkolu przy ul. Górniczej w poniedziałek rodzice muszą przyjść z dziećmi pod główne wejście, gdzie zostaną poinstruowani, jak mają je odprowadzać w kolejnych dniach. – Będziemy na razie pracowali z dziećmi w 3 grupach. Od wtorku każda będzie wchodziła do przedszkola osobno, przez taras przy swojej sali. Dzieci będą musiały oddać rodzicom przed wejściem rękawiczki i maseczki (w pomieszczeniach przedszkolnych nie ma obowiązku zasłaniania twarzy – dop. red.) oraz wszystkie zabawki, z którymi przyszły – tłumaczy Jolanta Smolińska, dyrektorka PM nr 2.
Placówka została wysprzątana i wydezynfekowana pod nadzorem sanepidu, a pracownicy są zaopatrzeni w przyłbice i rękawiczki. Na stronie internetowej dyrekcja udostępniła szereg procedur (dostępne TUTAJ), z którymi powinni się zapoznać rodzice. Jest też oświadczenie, które będą musieli podpisać przed oddaniem dzieci do przedszkola. Mowa w nim m.in. o tym, że rodzice są świadomi możliwości zarażenia się koronawirusem w placówce i biorą na siebie całą odpowiedzialność za swoją decyzję związaną z przyprowadzeniem dziecka do przedszkola. A także że godzą się na mierzenie temperatury dziecku przy każdym przyjęciu do placówki.
Na dwór po dezynfekcji
Podobne oświadczenie trzeba będzie podpisać w drugim miejskim przedszkolu. Choć Iwona Wodniak zapewnia, że placówka robi wszystko, aby zminimalizować ryzyko zakażenia.
– Wyznaczyliśmy salę izolacyjną, gdyby ktoś po przyjściu do przedszkola wykazywał objawy COVID-19. Raz w tygodniu będziemy podgrzewać wodę, którą dzieci myją ręce, do 60 st. C. Zamierzamy wyprowadzać dzieci na plac zabaw przy przedszkolu, który będzie oczywiście regularnie dezynfekowany. Kupiliśmy specjalnie do tego celu opryskiwacz ogrodowy, a z urzędu miasta otrzymaliśmy środek odkażający – wylicza pani dyrektor.
W obu miejskich przedszkolach do pracy z dziećmi przystąpi zdecydowana większość personelu. – Martwimy się tą całą sytuacją. Ale na 21 pracowników tylko dwie osoby, które znajdują się w grupie wysokiego ryzyka powikłań przy ewentualnym zakażeniu koronawirusem, zdecydowały się pójść na urlop – podkreśla Jolanta Smolińska.
– Jestem po rozmowie z nauczycielkami. Zapowiedziały, że podejmą się z dziećmi zajęć dydaktycznych, a nie tylko opiekuńczych. Będą też nadal prowadzić pracę zdalną z tymi dziećmi, które zostaną nadal w domach. Wszyscy się boimy. Ale wiemy, że musimy się nauczyć żyć w nowych realiach – dodaje Iwona Wodniak.
Co ze żłobkiem miejskim? Decyzją burmistrza pozostanie zamknięty do 31 maja. To samo dotyczy funkcjonujących w budynku przy ul. Letniej grup przedszkolnych. O odwieszeniu działalności placówki będziemy informować.