Śmiertelny wypadek, do którego doszło przy górze Świątek w Twardocicach ma swój dalszy ciąg w prokuraturze.
Przypomnijmy, że 7-osobowa grupa młodych mężczyzn postanowiła rozpalić ognisko. Na jednego z nich spadł konar drzewa. Poszkodowany stracił przytomność i doznał poważnych obrażeń głowy. Konieczne było więc przewiezienie go karetką pogotowia na stadion miejski w Złotoryi, skąd Lotnicze Pogotowie Ratunkowe przetransportowało go do specjalistycznego szpitala we Wrocławiu. Niestety po kilku dniach chłopak zmarł.
Jak doszło do tej tragedii?
Na początku młodzi mężczyźni zeznawali, że silny wiatr spowodował złamanie konaru, który uderzył jednego z nich w głowę. Jednak po przeprowadzeniu czynności wyjaśniających przez złotoryjskich policjantów okazało się, że drzewo było wcześniej rąbane siekierami przez grupę nastolatków, która chciała zdobyć w ten sposób drewno na ognisko. Wynik policyjnego dochodzenia potwierdza oficer prasowa KPP w Złotoryi, sierż. szt. Dominika Kwakszys.
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Złotoryi. – Prowadzimy postępowanie w kierunku narażenia nastolatka na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i nieumyślnego spowodowania śmierci. Postępowanie dotyczy kilku nastolatków. Jeżeli okaże się, że ich działanie mogło wyczerpać znamiona czynów karalnych, wtedy sprawa trafi do sądu rodzinnego i dla nieletnich – mówi szef złotoryjskiej prokuratury Tomasz Pisarski.
fot. Michał Kowalski/Złotoryja 112