Młody mężczyzna wtargnął do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Złotoryi i groził, że zabije jednego z pracowników socjalnych. Zanim oddalił się z placówki, nagrała go kamera monitoringu wewnętrznego. W ciągu kilku minut został zatrzymany przez policję. Usłyszał już zarzuty.
Zdarzenie miało miejsce w środę 6 listopada. Około godz. 14 do pokoju pracowników socjalnych na I piętrze budynku przy ul. Chrobrego wszedł dwudziestokilkuletni mężczyzna. Zaczął się awanturować, zachowywał się przy tym bardzo głośno, wulgarnie i agresywnie, m.in. kopał w drzwi i rzucał kubłem na śmieci. Jak relacjonuje personel MOPS-u, krzyczał, że przyszedł zabić jednego z pracowników socjalnych, groził mu też innymi nieprzyjemnymi czynnościami na literę „z”.
Pracownicy natychmiast wezwali na pomoc policję. – Dyżurny poważnie potraktował nasze zgłoszenie i dosłownie po kilku minutach na miejsce przyjechali funkcjonariusze. W tym czasie mężczyzna oddalił się pospiesznie z ośrodka, kierując się w stronę miasta, gdyż pracownika socjalnego, którego szukał, akurat nie było na terenie placówki. Podaliśmy policji rysopis napastnika. To nie była osoba korzystająca z naszych świadczeń, w 100 proc. sprawdził się jednak monitoring zainstalowany w ośrodku, więc dosyć szybko udało się ustalić, kim jest agresywny mężczyzna – mówi Iwona Pawlus, dyrektorka MOPS-u.
Chwilę później napastnik został zatrzymany przez funkcjonariuszy na terenie miasta. – 23-latek trafił do Komendy Powiatowej Policji w Złotoryi, gdzie wykonano z jego udziałem dalsze czynności procesowe. Mężczyzna usłyszał zarzut kierowania gróźb karalnych wobec pracownika MOPS-u. Został objęty policyjnym dozorem i ma zakaz zbliżania się oraz kontaktowania z pokrzywdzonym. O jego dalszym losie będzie decydował już sąd. Za popełnione przestępstwo grozi mu kara do 2 lat pozbawienia wolności – tłumaczy st. sierż. Dominika Kwakszys, oficer prasowy KPP Złotoryja.
Świadkowie zdarzenia opowiadają, że mężczyzna zachowywał się jak w amoku. Podejrzewają, że był na środkach odurzających bądź ma zaburzenia psychiczne. – Pracownicy naprawdę byli roztrzęsieni po tej „wizycie”. Szczęście, że tego, którego szukał mężczyzna, nie było w tym czasie na terenie ośrodka, bo mogłoby dojść do dramatu. Naszym zdaniem to była realna groźba pozbawienia życia – dodaje Iwona Pawlus.
Policja nie podaje motywów działania napastnika. Pracownicy MOPS-u mają jednak swoją teorię. Uważają, że zachowanie mężczyzny może mieć związek z wydarzeniami sprzed ok. 3 tygodni. Wtedy z inicjatywy pracownika socjalnego, wobec którego kierowane były w środę groźby, na oddział paliatywny trafiła babcia agresywnego mężczyzny. – To kobieta w podeszłym wieku, w bardzo złym stanie zdrowia, w tym przypadku usługi opiekuńcze nie dawały gwarancji, że będzie miała zapewnioną opiekę w wymaganym zakresie. Napastnik zamieszkiwał z nią, naszym zdaniem nie zapewniał jej jednak należytej opieki. Niewykluczone, że jego frustracja urosła, gdy w domu zaczęło brakować pieniędzy pobieranych wcześniej przez babcię – usłyszeliśmy w MOPS-ie.
Ta sytuacja pokazuje, na jakie niebezpieczeństwa bywają narażeni pracownicy socjalni. – To praca syzyfowa i niewdzięczna, przynosząca coraz mniej satysfakcji, ale przecież jednocześnie konieczna, bo problemy rodzin są coraz bardziej złożone. Coraz trudniejsze jest też środowisko, w które trafiają pracownicy. Mnożą się sytuacje, gdy prosimy o asystę policji w terenie, gdyż nie jesteśmy w stanie zdiagnozować, czy klient nie jest pod wpływem środków odurzających. Tego nie czuć tak jak alkoholu, a zachowanie może się nagle zmienić o 180 stopni – dodaje pani dyrektor, podkreślając, że na takie zachowania jak w środę nie będzie w MOPS-ie absolutnie żadnego przyzwolenia.
21 listopada pracownicy socjalni mają swoje święto. Życzymy im przede wszystkim spokoju w pracy, by przynosiła pożądaną satysfakcję i była zawsze bezpieczna. I jak najmniej takich sytuacji jak w środę.