W Zagrodnie kierowca samochodu osobowego uderzył w przydrożne drzewo. Siła była tak duża, że silnik auta i jego cały przód zostały na jezdni, a pozostała część wylądowała kilkadziesiąt metrów dalej.
Dyżurny z Komendy Powiatowej Policji w Złotoryi otrzymał informację od przejeżdżającego kierowcy, który na jezdni zauważył silnik i przód samochodu, a kilkadziesiąt metrów dalej jego karoserię. Zadysponowany na miejsce patrol nie zastał na miejscu kierowcy ani innych osób, które mogłyby nim podróżować. Policjanci wspólnie ze strażakami rozpoczęli sprawdzanie przyległego terenu w poszukiwaniu osób, które podróżowały autem, a w wyniku odniesionych obrażeń mogły udać się po pomoc lub po prostu oddalić się z miejsca.
- W trakcie wykonywanych czynności policjanci ustalili właściciela auta, za którym udali się do jego miejsca zamieszkania. Mężczyzna wrócił do domu po blisko 2 godzinach od zdarzenia. Jego zachowanie świadczyło, że znajduje się pod wyraźnym działaniem alkoholu. Badanie alkomatem wskazało ponad 2 promile w wydychanym powietrzu. Jak się później okazało, na łuku drogi stracił panowanie nad prowadzonym pojazdem i uderzył w przydrożne drzewo. Siła uderzenia była tak duża, że auto rozpadło się na kawałki. 30-latek podróżował sam, a wyniku zdarzenia nie odniósł obrażeń i nie była konieczna pomoc medyczna – informuje st. sierż. Dominika Kwakszys, oficer prasowy KPP w Złotoryi.
Z jednej strony 30-latek może mówić o dużym szczęściu, ale z drugiej grozi mu kara do 2 lat pozbawienia wolności i sądowy zakaz prowadzenia pojazdów.
fot. policja Złotoryja