Straż miejska bierze się za kierowców wjeżdżających bezprawnie na deptak w centrum Złotoryi. Przez dwa dni strażnicy tylko upominali i pouczali łamiących przepisy ruchu drogowego. W przyszłym tygodniu sięgną po bloczki mandatowe.
W środę i piątek strażnicy miejscy prowadzili działania prewencyjne na deptaku. Zatrzymywali kierowców na wylocie ul. Basztowej, spisywali ich i przypominali o obowiązujących w tym miejscach zasadach. Ogromna większość z nich popełniła wykroczenia, które tym razem zostały im jeszcze darowane. Po niedzieli jednak nie będzie zmiłuj.
– Otrzymujemy coraz więcej sygnałów od mieszkańców o łamaniu przepisów ruchu drogowego na ulicach Piłsudskiego, Rynek i Basztowej oraz na zapleczu Basztowej, w Zaułku. Chodzi przede wszystkim o zakaz ruchu i przekraczanie dozwolonej prędkości wynoszącej w tym miejscu 20 km/h – tłumaczył nam w piątek Jan Pomykała, komendant złotoryjskiej straży miejskiej. – Dziś jedynie pouczamy. Na początku przyszłego tygodnia jeszcze raz zrobimy taką akcję edukacyjną, przypominając o przepisach. Ale w kolejnych dniach zaczniemy karać mandatami. Wykroczenia będziemy oczywiście dokumentowali zapisem monitoringu miejskiego.
A dwa dni akcji pokazały, że karać prawdopodobnie będzie kogo. Skala wykroczeń jest niepokojąco duża. W środę przez ok. 3 godziny straż miejska zatrzymała na Basztowej i pouczyła 33 kierowców, w piątek – 31. Wśród nich wielu było takich, którzy łamali zakaz wjazdu w Zaułek i wykorzystywali go jako skrót przez miasto – wjeżdżali od al. Miłej, przejeżdżali przez plac 800-lecia i wyjeżdżali na Basztowej, przy pawilonie delikatesów Centrum. To złotoryjanie, więc można założyć, że naruszyli przepisy z premedytacją.
Co ciekawe, straż miejska pouczyła też 6 obcych kierowców, spoza Złotoryi, którzy co prawda złamali zakaz ruchu i wjechali w Piłsudskiego, ale trudno im zarzucić taką premedytację jak w przypadku miejscowych. Przez deptak na złotoryjskiej starówce poprowadziła ich bowiem… nawigacja samochodowa.