W lesie koło Gozdna rowerzysta trafił na pocisk artyleryjski z czasów II wojny światowej. Natychmiast zawiadomił o niewybuchu policję. „Zardzewiałą śmierć” na poligon wywieźli saperzy z Bolesławca.
We wtorek rano mężczyzna jeżdżący rowerem po lesie w okolicy Gozdna zauważył ponadpółmetrowej długości pocisk, mocno nadgryziony zębem czasu. Niewybuch leżał na ziemi w pewnej odległości od drogi. Rowerzysta o znalezisku poinformował dyżurnego Komendy Powiatowej Policji w Złotoryi, który wysłał na miejsce funkcjonariuszy posterunku w pobliskiej Świerzawie.
Policja zabezpieczyła teren do czasu przyjazdu saperów z jednostki wojskowej w Bolesławcu. Patrol rozminowania przewiózł niewybuch na poligon, gdzie został zneutralizowany. Radziecki pocisk artyleryjski o kalibrze 76 mm pochodził z czasów II wojny światowej.
– Słoneczna pogoda sprzyja spacerom, podczas których możemy mieć styczność z podobną sytuacją. Dlatego też przypominamy, że materiały wybuchowe stosowane w technice wojskowej w praktyce są całkowicie odporne na działanie warunków atmosferycznych i niezależnie od daty produkcji zachowują swe właściwości wybuchowe. Kategorycznie nie wolno znalezionych niewybuchów dotykać, podnosić, odkopywać, przenosić, a także wrzucać ich do ognia. W przypadku znalezienia jakichkolwiek przedmiotów przypominających niewybuchy trzeba zachować szczególne środki ostrożności. Miejsce takiego znaleziska należy w sposób wyraźny oznaczyć, zabezpieczyć przed dostępem osób postronnych i niezwłocznie poinformować o niewybuchu policję bądź inne służby – apeluje st. sierż. Dominika Kwakszys, oficer prasowy KPP w Złotoryi.
Lasy wokół Gozdna zyskały na popularności wśród rowerzystów po wybudowaniu tam w ostatnich miesiącach singletracków, czyli jednokierunkowych ścieżek rowerowych. Nie udało nam się ustalić, czy do znalezienia niewybuchu doszło w sąsiedztwie któregoś z singletracków. Jacek Kramarz, złotoryjski nadleśniczy, zapewnia jednak, że lasy w okolicach Gozdna uchodzą za bezpieczne i rzadko znajdowane są tam pamiątki artyleryjskie po ostatniej wojnie. – Wiemy, w których miejscach toczyły się walki i gdzie mogą zalegać pociski, systematycznie oczyszczamy nasze lasy z tego typu zagrożeń – podkreśla szef Nadleśnictwa Złotoryja.