Volkswageny dwa na sobie
(Sędziszowa, 6 grudnia) – Na drodze wojewódzkiej zderzyły się 2 volkswageny: sharan i passat. Samochodami podróżowało łącznie 5 osób, wszystkie opuściły pojazdy o własnych siłach. Trzy z nich, matkę i dwójkę dzieci, pogotowie ratunkowe zabrało do szpitala na szczegółowe badania medyczne. Miejsce kraksy zabezpieczyli strażacy ze Złotoryi, Świerzawy i Sokołowca, którzy odłączyli akumulatory i zneutralizowali wyciek płynów eksploatacyjnych. Ruch podczas akcji ratowniczej odbywał się wahadłowo. Straty zostały oszacowane na 4 tys. zł.
Nowa Ziemia – nowy wypadek
(Nowa Ziemia, 9 grudnia) – Po południu na drodze wojewódzkiej rozbił się nissan almera. Auto zablokowało jeden pas jezdni. Pojazdem podróżowały 2 osoby, które nie odniosły poważniejszych obrażeń. Na miejscu zajęło się nimi pogotowie ratunkowe. Zablokowany odcinek drogi zabezpieczyli strażacy ze Złotoryi i Pielgrzymki.
Ogień nad głową
(Pielgrzymka, 9 grudnia) – Najprawdopodobniej w wyniku zwarcia instalacji elektrycznej w jednym z budynków mieszkalnych zaczęło się palić późnym popołudniem poddasze. Pierwsi na miejscu byli strażacy z miejscowej jednostki OSP, którzy weszli w aparatach powietrznych do budynku i skierowali na ogień strumień wody. Dzięki ich szybkiej reakcji udało się zapobiec rozprzestrzenieniu się pożaru. W akcji gaśniczej wzięły też udział zastępy ze Złotoryi, Twardocic, Sokołowca, Zagrodna i Jednostki Poszukiwawczo-Ratowniczej. Strażacy wycięli nadpalone krokwie i całą noc dozorowali budynek, w obawie przed ukrytymi zarzewiami ognia. Dodatkowych zagrożeń jednak nie było.
Głupi żart?
(Złotoryja, 9 grudnia) – Mieszkańcy budynku wielorodzinnego na os. Nad Zalewem zaalarmowali dyżurnego PSP o drażniącym zapachu na klatce schodowej. Strażacy przeprowadzili pomiary w obiekcie, ale nie wykryli przekroczenia norm substancji trujących. Przyczyną alarmu było najprawdopodobniej rozpylenie przez nieustaloną osobę gazu pieprzowego. Na miejsce została wezwana policja. Kilka dni później straż pożarna została ponownie wezwana do budynku z tego samego powodu. I w tym przypadku nie wykryto konkretnego źródła drażniącego zapachu.
Panda na plecach
(Jadwisin, 10 grudnia) – Na autostradzie A4 do rowu wpadł fiat panda. Auto dachowało. Na miejscu była policja i pogotowie ratunkowe, które udzieliło pomocy kierowcy. Zabezpieczeniem miejsca kolizji zajęli się strażacy, którzy odłączyli akumulator w rozbitym samochodzie. Straty – 4 tys. zł.
Łomem w maskę
(Kozów, 12 grudnia) – Na drodze wojewódzkiej wypadł poza jezdnię ford focus C-max. Auto przewróciło się na bok. Do zdarzenia doszło przed południem. Miejsce kraksy zabezpieczyli strażacy ze złotoryjskiej PSP i prusickiej OSP. Aby dostać się do akumulatora, musieli wyważyć przy pomocy podręcznego sprzętu burzącego maskę pojazdu. Dwie osoby podróżujące fordem opatrzył na miejscu zespół pogotowia ratunkowego. Straty zostały ocenione na 40 tys. zł.
Hop na dach
(Wojcieszów, 12 grudnia) – Na śliskiej, lekko zaśnieżonej jezdni ul. Chrobrego wpadł w poślizg i dachował daewoo matiz. Kierowca o własnych siłach opuścił pojazd. Miejsce kraksy zabezpieczyli strażacy z PSP ze Złotoryi i Jeleniej Góry. Straty oszacowano na 2 tys. zł.
Blachy czerwone od ognia
(Wojciechów, 13 grudnia) – W godzinach popołudniowych wybuchł pożar w blaszanym garażu, w którym przechowywane były 2 samochody osobowe. Ogień pojawił się najprawdopodobniej w wyniku zwarcia instalacji elektrycznej podczas prac naprawczych w jednym z pojazdów. Z płomieniami, które zagrażały stojącemu w pobliżu budynkowi mieszkalnemu, walczyło 5 zastępów strażaków ze Złotoryi, Chojnowa, Zagrodna i miejscowej jednostki OSP. Ratownicy, aby dostać się do źródła pożaru, musieli przy pomocy narzędzi hydraulicznych częściowo pociąć konstrukcję garażu. Ogień stłumili strumieniami piany ciężkiej i wody. Samochodów nie udało się uratować przed spaleniem. Straty oszacowano na 33 tys. zł.
A dym z powrotem
(Złotoryja, 14 grudnia) – W mieszkaniu w budynku wielorodzinnym przy ul. Garbarskiej doszło do zadymienia. Najprawdopodobniej dym cofnął się z komina w wyniku różnicy ciśnień. W lokalu pojawiła się niewielka ilość tlenku węgla, w stężeniu 8 ppm. Straż pożarna wygasiła w piecu podłączonym do przewodu kominowego i przewietrzyła lokal. Zagrożenie ustąpiło.
Przysnął w toalecie?
(Złotoryja, 15 grudnia) – Dyżurny PSP otrzymał wieczorem zgłoszenie, że w toalecie w lokalu gastronomicznym przy pl. Lotników Polskich przebywa osoba, z którą nie ma kontaktu. Drzwi do pomieszczenia były zamknięte od środka. Na miejsce przyjechał zastęp PSP. Strażakom udało się nawiązać kontakt słowny z osobą w toalecie i nakłonić do otwarcia drzwi. Nie wymagała pomocy medycznej.
Zagapił się przy gotowaniu
(Złotoryja, 16 grudnia) – Mieszkańcy budynku wielorodzinnego przy ul. Wojska Polskiego zgłosili straży pożarnej o zapachu spalenizny wyczuwalnym na klatce schodowej i niewielkim zadymieniu. Interweniował zastęp PSP. Przyczyną alarmu okazał się garnek z jedzeniem pozostawiony na kuchence gazowej przez jednego z lokatorów, który zażegnał niebezpieczeństwo jeszcze przed przyjazdem strażaków. Ratownicy przewietrzyli mieszkanie i sprawdzili, czy nie doszło do emisji gazów trujących. Dodatkowych zagrożeń nie wykryli.
Szukał pożaru
(Pow. złotoryjski, 5-14 grudnia) – Na przestrzeni kilkunastu dni straż pożarna gasiła 6 pożarów sadzy w kominie: w Prusicach, Brochocinie, Pielgrzymce, Starej Kraśnicy i Rząśniku. Paliło się też w kamienicy przy ul. Chopina w Złotoryi. Strażacy bez problemu zażegnali zagrożenie, ale w jednym z lokali ujawnili nieprawidłowo składowany opał, który leżał zbyt blisko pieca kaflowego i groził zapaleniem. O tej sytuacji został poinformowany zarządca budynku.
Na podst. inf. mł. kpt.
Marcina Grubczyńskiego oprac. (as)