Dwa spalone samochody, jeden na dachu poza drogą, do tego pożar koparki i stodoły z traktorem oraz... pies na dachu – złotoryjscy strażacy nie zaliczą ostatnich godzin starego roku do spokojnych.
Noc sylwestrowa upłynęła co prawda bez „fajerwerków”, ale w interwencje obfitowała wcześniejsza, z niedzieli na poniedziałek. Zaczęło się kilka minut po godz. 21, gdy z Leszczyny nadeszło zgłoszenie o psie, który utknął na krawędzi dachu budynku mieszkalnego. Najprawdopodobniej wystraszył się huku petard i wyszedł oknem dachowym. Zagubionego psa z drabiny asekurował właściciel, nie był jednak w stanie samodzielnie ściągnąć go na ziemię. Z ratunkiem pospieszyli ratownicy z OSP Prusice i PSP Złotoryja, którzy przystawili do budynku drugą drabinę. Jeden z nich wszedł na górę i pomógł właścicielowi sprowadzić psa bezpiecznie na dół.
Dwie godziny później w Proboszczowie z nieustalonych przyczyn zaczęła się palić jabłoń. Pień starego drzewa ugasili strażacy z miejscowej OSP i złotoryjskiej PSP. Pożar tak mocno nadwyrężył jabłoń, że straż zdecydował o jej wycięciu, gdyż groziła przewróceniem.
Już po północy dyżurny PSP odebrał zgłoszenie o tym, że w Nowej Wsi Złotoryjskiej na placu postojowym pali się koparko-ładowarka. W akcji gaśniczej wzięły udział 2 zastępy strażaków ze Złotoryi. Zabezpieczeni w aparaty ochrony dróg oddechowych, stłumili płomienie przy pomocy dwóch strumieni piany ciężkiej. Na miejscu pojawiła się też policja, która ustali przyczyny pożaru.
W sylwestrowy poniedziałek o godz. 2:30 miał miejsce kolejny alarm. Tym razem w Lubiechowej paliła się stodoła. A dokładnie pomieszczenia przy stodole, w którym znajdował się ciągnik rolniczy. Z ogniem walczyło 5 zastępów straży pożarnej ze Złotoryi, Sokołowca i Świerzawy, które skierowały dwa strumienie wody na płonący pojazd oraz poszycie dachu. Interweniowało też pogotowie energetyczne, które odłączyło prąd w pomieszczeniach gospodarczych. Osób poszkodowanych w zdarzeniu nie było.
Po zaledwie kilku godzinach względnego spokoju straż pożarna otrzymała znowu wezwanie do pożaru. W sylwestra kilka minut po 13 jednostki ze Złotoryi i Zagrodno wyruszyły na sygnałach do opla corsy, który palił się na drodze w Nowej Wsi Złotoryjskiej. Gdy dojechali na miejsce, samochód był już w znacznej części objęty pożarem. Ratownicy wstrzymali ruch na drodze oraz skierowali na pojazd 2 prądy piany ciężkiej i wody, tłumiąc płomienie. Na miejsce przybyła również policja, która przeprowadziła czynności śledcze.
Opel, tyle że astra, cztery godziny później spalił się również w Radziechowie, na terenie gminy Zagrodno. Pierwsze wezwanie mówiło o krzakach płonących w pobliżu zabudowań. Gdy strażacy ze złotoryjskiej PSP i zagrodzieńskiej OSP zrobili rozpoznanie, okazało się, że w zaroślach pali się samochód osobowy, zaparkowany na nieużytkach. Straż ugasiła płomienie wodą. W tym przypadku na miejsce również wezwano policję, w celu ustalenia przyczyn pożaru.
Nie tylko pożary spędzały strażakom sen z powiek w ciągu ostatnich 48 godzin. W niedzielę ok. godz. 13 na „czarnym punkcie” na trasie do Legnicy doszło do groźnego wypadku samochodowego. Na wysokości zjazdu do Wysocka z drogi wypadło renault laguna. Auto dachowało. Dwie podróżujące nim osoby opuściły rozbity pojazd o własnych siłach. Zajęło się nimi pogotowie ratunkowe, które jako pierwsze pojawiło się na miejscu zdarzenia. Strażacy z PSP wstrzymali ruch na drodze wojewódzkiej 364 (do czasu zakończenia czynności dochodzeniowych przez policję), a następnie ustawili renault na kołach i odłączyli w nim akumulator, w celu zabezpieczenia przed pożarem.
Jeszcze tego samego dnia straż pożarna została zaalarmowana o plamie oleju na ul. Mickiewicza w Złotoryi. Zabrudzenie z oleju napędowego ciągnęło się na odcinku ok. 300 m. Wyciek nie stwarzał zagrożenia chemiczno-ekologicznego, więc działania strażaków ograniczyły się do wstrzymania ruchu na drodze do czasu przyjazdu jej zarządcy, który usunął zagrożenie.
fot. zlotoryja112/Damian Zajdel