Pożar jęczmienia razy dwa
(Jastrzębnik, 3 lipca) – 8 zastępów straży pożarnej gasiło pożar zboża na pniu, który wybuchł najprawdopodobniej w wyniku zwarcia w komorze sieczkarni kombajnu pracującego na polu. Ogień próbowali stłumić gaśnicami pracownicy rolni, ale bezskutecznie. Żywioł szalał na powierzchni 3 ha. Strażacy opanowali go przy pomocy 4 strumieni wody, które skierowali również w obronie pobliskiego lasu. Pojedyncze zarzewia dogasili tłumicami. Spalił się jęczmień o wartości 15 tys. zł. 5 godzin później w tej samej miejscowości znowu zapaliło się pole jęczmienia, i znowu od koszącego kombajnu. Tym razem z dymem poszło 15 ha upraw o wartości 75 tys. zł. Strażacy musieli rozwinąć aż 6 linii gaśniczych, by opanować pożar. Udało im się uratować 25 ha zboża.
Leżał bez sił, ale do szpitala nie chciał
(Złotoryja, 4 lipca) – Straż pożarna, na prośbę pracowników pogotowia ratunkowego, pomagała w otwarciu drzwi do jednego z mieszkań na IV piętrze w budynku wielorodzinnym przy ul. Letniej. Po udostępnieniu lokalu okazało się, że osoba poszkodowana leży na podłodze – przytomna, bez obrażeń. Odmówiła przewiezienia do szpitala. Pracownicy pogotowia udzielili jej pomocy medycznej na miejscu.
Łazienka czadu pełna
(Złotoryja, 5 lipca) – W jednym z mieszkań w kamienicy przy pl. Orląt Lwowskich włączył się czujnik tlenku węgla. Strażacy ewakuowali mieszkańców i weszli do środka w aparatach ochrony dróg oddechowych, by zrobić pomiar detektorem wielogazowym. Na czad w stężeniu 60 ppm trafili w łazience. Ratownicy wyłączyli piecyk gazowy i przewietrzyli lokal. W innych mieszkaniach nie wykryto tlenku węgla. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe, które przebadało 2 osoby przebywające w lokalu podczas alarmu – nie miały objawów zatrucia.
Przestój przez deszcze
(Złotoryja, 10 lipca) – Wieczorem w jednym z zakładów produkcyjnych przy ul. Chojnowskiej, po ulewnych opadach, zostały zalane pomieszczenia gospodarcze. Wypompowaniem wody przy użyciu pomp szlamowych zajęli się strażacy z PSP.
Wypatrywał grzybów?
(Czaple, 12 lipca) – Na drodze wojewódzkiej samochód osobowy wjechał do rowu. Kierowcy nic się nie stało, nie wymagał pomocy medycznej. Zabezpieczeniem miejsca kraksy poprzez odłączenie akumulatora w rozbitym pojeździe zajęli się strażacy z PSP w Złotoryi i Lwówku Śl. Straty wyniosły 3 tys. zł.
Niepotrzebna fatyga
(Wojcieszów i Świerzawa, 14 i 18 lipca) – Strażacy dwukrotnie pomagali policji w otwarciu drzwi do mieszkań. Najpierw w Wojcieszowie w budynku wielorodzinnym przy ul. Słowackiego, gdzie zachodziło podejrzenie, że w środku może się znajdować osoba potrzebująca pomocy medycznej. Po udostępnieniu lokalu policji okazało się, że wewnątrz przebywa… mężczyzna w stanie upojenia alkoholowego, bez zagrożenia życia. Kilka dni później policja została zaalarmowana, że w Świerzawie w kamienicy przy pl. Wolności może przebywać w jednym z mieszkań dziecko bez opieki osoby dorosłej. Zanim wezwana na miejsce straż przystąpiła do wyważenia drzwi, znalazł się lokator, który udostępnił mieszkanie. W środku nie było nikogo.
Groźnie na tamie
(Pow. złotoryjski) – Przez załamania pogody, które miały miejsce w ostatnich tygodniach, strażacy PSP i jednostek OSP wielokrotnie musieli używać pił i podręcznego sprzętu burzącego do usuwania nadłamanych konarów i całych drzew powalonych na ziemię. Jedna z takich akcji została przeprowadzona 13 lipca w Wojcieszowie przy tamie na Kaczawie. Do zbiornika wpadło tam drzewo, które mogło doprowadzić do spiętrzenia wody podczas intensywniejszych opadów deszczu. Dzień później w Sokołowcu drzewo wyrwane z korzeniami oparło się na sąsiednich i zagrażało upadkiem na drogę powiatową. 17 lipca konar spadł na drogę gminną w Brochocinie. Jego fragmenty blokowały przejazd. Nazajutrz przewrócone drzewo całkowicie zablokowało ruch na drodze gminnej w Lubiechowej. Tego samego dnia, tyle że w Uniejowicach, drzewo legło wzdłuż drogi gminnej stwarzając zagrożenie dla przejeżdżających samochodów.
Żniwa w niedzielę nieudane
(Pow. złotoryjski, 21-22 lipca) – Aż 5 pożarów na polach w ciągu 2 dni gasiła straż pożarna. W sobotę zboże na pniu zapaliło się w Proboszczowie. Płomienie objęły powierzchnię pół hektara. W akcji gaśniczej brało udział 6 zastępów, które poradziły sobie z ogniem przy pomocy wody i tłumic. Straty oszacowano na 2 tys. zł. Gorzej było w niedzielę – najpierw w Kozowie, podczas koszenia przez kombajn, zapaliło się pole pszenicy. Do pożaru doszło w wyniku zwarcia instalacji elektrycznej w pojeździe rolniczym. Rolnicy próbowali stłumić ogień gaśnicami proszkowymi, ale bezskutecznie. Z płomieniami walczyły 4 zastępy PSP i OSP, jeden ze strumieni wody skierowano w obronie sąsiednich upraw. Straty ocenia się na 5 tys. zł. Tego samego dnia podczas prac polowych zapalił się kombajn zbożowy w Pielgrzymce. Jeszcze przed przybyciem strażaków pracownicy żniwni próbowali zażegnać pożar w komorze silnika gaśnicami proszkowymi, co się jednak nie udało. Istniało duże zagrożenie, że zapaleniu ulegną zbiorniki z paliwem, dlatego ratownicy z 5 zastępów pokryli komorę silnika warstwą piany ciężkiej, tłumiąc płomienie. Straty szacuje się na kwotę 50 tys. zł. Kilka godzin później strażacy wrócili do Kozowa, gdzie na powierzchni pół hektara zapaliło się ściernisko. Do ugaszenia pożaru wystarczył jeden zastęp PSP i strumień wody. Niespokojna niedziela zakończyła się pożarem kombajnu Bizon i pola ze zbożem w Zagrodnie. Tu w akcji gaśniczej wzięło udział 5 zastępów straży, w tym jednostki z Chojnowa. Pszenica zajęła się najprawdopodobniej od iskry z komory sieczkarni. Próby opanowania płomieni przy pomocy gaśnic proszkowych spełzły na niczym. Z pożarem poradzili sobie dopiero strażacy, który użyli 4 strumieni wody, w tym jednego w obronie sąsiednich upraw. Z dymem poszły 4 hektary zboża o wartości 40 tys. zł oraz kombajn – tutaj straty wyniosły 30 tys. zł.
Do ognia zamiast do PSZOK-a
(Złotoryja, 22 lipca) – Przy ul. Miarki nieustalona osoba rozpaliła ognisko podsycane śmieciami, gałęziami i płytami OSB. Pożar ugasili strażacy ze złotoryjskiej PSP. Na miejscu był patrol policji.
Skąd ten ogień na siedzeniu?
(Złotoryja, 23 lipca) – Na ul. Stromej zapaliła się kabina autolawety. Pojazd stał zaparkowany na parkingu, w środku nikogo nie było, a drzwi samochodu były zamknięte. Na miejsce wezwano straż pożarną, która zalała tlący się fotel wodą, dusząc płomienie. Straty ocenia się na 2 tys. zł.
Na podst. inf. mł. ogn. Mateusza Wodzyńskiego oprac. (as)