Monitorujemy Kaczawę, na razie płynie poniżej stanów ostrzegawczych, ale trzeba pamiętać, że to rzeka górska, która gwałtownie przybiera – mówi Zdzisław Iwiński, który odpowiada w Urzędzie Miejskim w Złotoryi za zarządzanie kryzysowe. Meteorolodzy spodziewają się w ten weekend intensywnych, kilkudniowych opadów deszczu. I ostrzegają mieszkańców.
Kaczawa na razie nie stwarza zagrożenia podtopieniami. W korycie jest jeszcze dużo miejsca na wodę z opadów. Deszczu jednak będzie w najbliższych dniach coraz więcej. Synoptycy zapowiadają, że padać ma do poniedziałku, a ulewy mogą być rekordowe. Wszystko przez tzw. niż genueński. Najgorzej zapowiadają się piątek i sobota – miejscami w ciągu doby może spaść nawet 150 mm deszczu na 1 m kw.
W złotoryjski magistracie nie powołano na razie sztabu kryzysowego, ale urzędnicy zapewniają, że trzymają rękę na pulsie. – Jeśli sytuacja się pogorszy, a rzeka będzie groziła wylaniem, wszyscy są w pogotowiu i pod telefonami – zapewnia Zdzisław Iwiński. – Jesteśmy przygotowani sprzętowo. Worki i piasek czekają w magazynie, mamy też zapewnienia od straży pożarnej, że pompy są sprawne i gotowe do pracy, gdyby pojawiła się taka potrzeba.
Jeśli deszczu w weekend spadnie rzeczywiście tyle, co zapowiadają synoptycy, to magistrat spodziewa się lokalnych podtopień na terenach przy rzece, m.in. na ul. Rzecznej (gdzie 2 domy mieszkalne stoją w strefie zalewowej) czy na polach przy wylocie na Legnicę. Zwykle zalewało też łąkę pod koroną zalewu, ale 2 lata temu, podczas budowy płuczni, ten teren został wyniesiony w górę o ponad metr.
Zalane mogą być też fragmenty ulic. – Przy nawalnych opadach żadna kanalizacja deszczowa nie poradzi sobie z nadmiarem wody – słyszymy w ratuszu.
fot. ilustracyjne