Pokonali ponad 3 tysiące kilometrów, by zobaczyć w Złotoryi, jak działają inteligentne wiaty śmietnikowe oraz nowoczesny punkt selektywnej zbiórki odpadów. Armeńczycy chcą się na nas wzorować, wdrażając system segregacji u siebie.
Goście przybyli z Goris, 20-tysięcznego miasta na południu Armenii, w prowincji Sjunik. Trafili do Złotoryi w ramach projektu, który realizują u siebie przy wsparciu Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności w ramach programu RITA – Przemiany w regionie. Chodzi o budowę efektywnego systemu gospodarowania odpadami w samym Goris, jak i w całej prowincji graniczącej z Iranem i Azerbejdżanem.
– Są dopiero na początku drogi – tłumaczy Romuald Burczyk, prezes Fundacji Większe Mniejsze, która jest partnerem Goris po polskiej stronie. – W Armenii segregacja odpadów jest w powijakach, z masy śmieci odzyskiwane są tylko butelki PET, na których można zarobić, bo są surowcem używanym do dalszej produkcji.
Armeńczycy pojawili się na wizycie studyjnej w Polsce już po raz drugi. W składzie delegacji byli m.in. Irine Yolyan, zastępczyni burmistrza Goris zajmująca się sprawami komunalnymi, oraz Hayk Karakhanyan z biura gubernatora prowincji odpowiedzialny za wdrożenie projektu gospodarki odpadowej w Sjunik. Do Złotoryi przyjechali także przedstawiciele dwóch organizacji pozarządowych zajmujących się ochroną środowiska oraz wspieraniem rozwoju społeczeństwa obywatelskiego: Makur Goris i Goris Youth Center.
– Goris chce być pionierem na terenie Armenii, jeśli chodzi o nowoczesną gospodarkę odpadami. Planują wdrożyć u siebie, a następnie w całej prowincji coś, czego w tym kraju jeszcze nie ma, m.in. w oparciu o polskie doświadczenia, żeby uniknąć błędów. Ktoś musi być pierwszy i tym kimś zamierzają być oni. To ambitni ludzie, którzy chcą zrobić coś więcej dla swoich mieszkańców – dodaje z uśmiechem prezes Burczyk.
Lepiej trafić nie mogli, bo Złotoryja jest także pionierem w kwestii podejścia do segregacji odpadów, tyle że w Polsce. Chodzi o nowatorskie wiaty śmietnikowe z elektronicznym systemem obsługi, z których od kilku miesięcy korzystają mieszkańcy osiedla Cztery Pory Roku.
– Stworzyliśmy w Złotoryi jedyny taki system w Polsce, który rzeczywiście funkcjonuje. To ewenement na skalę ogólnopolską i rozwiązanie, z którego będą za chwilę korzystali inni – podkreśla Eugeniusz Drapacz, prezes firmy EDZ, która wdrożyła projekt nowoczesnych wiat w naszym mieście. EDZ współpracuje z Fundacją Większe Mniejsze, szef przedsiębiorstwa z Mysłowic towarzyszył delegacji armeńskiej.
– Cieszę się, że rozwiązania szyte na miarę Złotoryi mogą wkrótce trafić w inne części Europy. Jesteśmy najstarszym miastem w Polsce, ale jestem dumny z tego, że stajemy się jednym z nowocześniejszych, jeśli chodzi o wykorzystanie technologii cyfrowych w codziennym życiu mieszkańców – zaznaczył burmistrz Paweł Kulig, który przywitał delegację z Kaukazu na PSZOK-u. – Ten system trapią jeszcze choroby wieku dziecięcego, ale wspólnie z wykonawcą staramy się je eliminować, żeby obsługa wiat była jak najbardziej intuicyjna i dostosowana do oczekiwań mieszkańców.
Burmistrz tłumaczył, że PSZOK i inteligentne wiaty mają pomóc Złotoryi w osiągnięciu wymaganego poziomu odpadów przeznaczonych do recyklingu. W tym roku ten współczynnik wynosi 45 proc., ale w przyszłym już 55 proc. Goście z Armenii byli mocno zaskoczeni, słysząc o tak dużych liczbach. Poprosili o ich powtórzenie.
– Zgadzam się, to ogromne wyzwanie, ale jako miasto lubimy wyzwania, nie poddamy się zanim nie osiągniemy celu. Do tego potrzebna jest jednak edukacja mieszkańców, na którą teraz stawiamy. Jeśli mieszkańcy nie będą chcieli sami z siebie korzystać z rozwiązań systemu, nie przyjmą, że wprowadzamy je w ich dobrze pojętym interesie, to cała inwestycja nie przyniesie zakładanych rezultatów – wyjaśniał Kulig z rozmowie z Armeńczykami.
Gościom z Kaukazu zademonstrowano na złotoryjskim osiedlu, jak w praktyce działają elektroniczne wiaty. Z jeszcze większym zainteresowaniem Armeńczycy podeszli do prezentacji PSZOK-u. Ciekawiło się bardzo, jak przebiega po kolei cały proces przekazywania odpadów przez mieszkańców przyjeżdżających na PSZOK samochodami. Robili dużo zdjęć, nagrywali filmiki i mieli sporo pytań. Obiekt przy pl. Sprzymierzeńców wyraźnie zrobił na nich wrażenie, zwłaszcza „Przydasiowo”, czyli punkt ponownego użycia przedmiotów. Byli nieco zaskoczeni, jakie rzeczy mieszkańcy w nim zostawiają. – Wielka sprawa, świetna robota – komentowała jedna z Armenek, z uznaniem kiwając głową.