Marcin Zawiła, wspólny kandydat partii opozycyjnych na senatora w naszym okręgu wyborczym, odwiedził w tym tygodniu Złotoryję. Był m.in. w fabryce Vitbis, gdzie rozmawiał z pracownikami zakładu. W niedzielę powalczy o głosy złotoryjan podczas wyborów parlamentarnych, w których głównym jego przeciwnikiem będzie Krzysztof Mróz z PiS-u. Skomentował dla nas zamieszanie z nazwami komitetów na karcie do głosowania w wyborach do senatu.
Marcin Zawiła to radny sejmiku dolnośląskiego z ramienia PO. W przeszłości przez 12 lat był prezydentem Jeleniej Góry, przez 3 kadencje zasiadał również w sejmie. W Złotoryi nie jest osobą szerzej znaną, co nie znaczy, że on sam Złotoryi nie zna. – Mam tutaj wielu dobrych znajomych, bywałem tu wielokrotnie, także w Vitbisie. Zaglądam tu co jakiś czas, bo jestem zapalonym kolekcjonerem bombek choinkowych. Nie takich zwykłych okrągłych, tylko w formie figurek: aniołków, mikołajków, postaci z bajek. Kolekcja, z której najbardziej cieszy się moja wnuczka, liczy już ok. 600 egzemplarzy. Co roku wieszamy to wszystko w święta na dwie choinki – uśmiecha się były poseł.
Złotoryja budzi jego zainteresowanie także z innego względu – jako historyka z wykształcenia. – Bardzo mi imponuje, że Złotoryja jest najstarszym udokumentowanym lokowanym miastem w Polsce – podkreśla Zawiła, który jest dyrektorem Książnicy Karkonoskiej w Jeleniej Górze. – To moje ukochane miejsce. Mamy tam duży dział regionalny, łącznie ze Złotoryją, staramy się zbierać wszystko, co jest wydawane na ten temat.
Ze Złotoryją ma kilka ciekawych wspomnień, w tym to z lat 90. ubiegłego wieku, gdy był w naszym mieście razem z premierem Tadeuszem Mazowieckim na mistrzostwach w płukaniu złota. – Tadeusz Mazowiecki był wtedy przyjmowany w poczet bractwa kopaczy złota. Wstrząsnął mną moment, gdy bardzo poważny Mazowiecki wypinał zadek i go w ten zadek czymś tam, chyba łopatą, tłukli – wspomina z wyraźnym rozbawieniem były poseł. – Premier podszedł do tego z poczuciem humoru, którego mu nie brakowało.
A co kandydat na senatora ze Złotoryi ma do powiedzenia na temat przyszłości miasta i okolic? – Gdy odwiedzam miejscowości powiatu złotoryjskiego, powtarza się temat wykluczenia komunikacyjnego. Pewna młoda osoba ze Świerzawy powiedziała mi, że chodzi do szkoły w Jeleniej Górze. Gdyby nie komunikacja organizowana przez rodziców czy podwózki ze strony sąsiadów, to miałaby ogromny problem z dotarciem do szkoły. Dlatego uważam, że wsparcie komunikacji pasażerskiej to bardzo ważna rzecz w przypadku Złotoryi i powiatu. Zdaję sobie sprawę, że senator nie ma mocy sprawczej takiej jak poseł, może jednak lobbować na poziomie parlamentu, rządu i w regionie – tłumaczy.
Zawiła (na zdjęciu obok) jest też zwolennikiem rozbudowy autostrady A4 między Legnicą a Wrocławiem w nowym śladzie. – Jako samorządowiec jestem w kontakcie z prezydentami dużych dolnośląskich miast, którzy forsują takie rozwiązanie. Uważam, że mają rację, bo rozszerzanie A4 w obecnym przebiegu przyblokowałoby ją jeszcze bardziej na czas remontu, a to musiałoby potrwać. Biorąc pod uwagę natężenie ruchu, racjonalniejsze wydaje się wytycznie nowego śladu. Dla mnie wyjazd do Wrocławia to w tej chwili gra w ruletkę: przejadę lub nie przejadę – podkreśla.
Marcin Zawiła kandyduje do senatu w ramach paktu senackiego zawiązanego przez ugrupowania opozycyjne. Poza Koalicją Obywatelską popierają go również Trzecia Droga (czyli Polska 2050 Szymona Hołowni oraz PSL kierowane przez Władysława Kosiniaka-Kamysza) oraz Nowa Lewica (czy porozumienie formacji lewicowych związanych z Włodzimierzem Czarzastym, Robertem Biedroniem czy Adrianem Zandbergiem). Pakt to rozwiązanie, które ma skupić rozproszone głosy wyborców opozycji na jednym kandydacie i zwiększyć jego szanse w pojedynku z reprezentantem obozu rządowego.
Najpoważniejszym rywalem Zawiły w niedzielnych wyborach będzie Krzysztof Mróz z Prawa i Sprawiedliwości, sprawujący obecnie mandat senatora z naszego okręgu. Ale na karcie do głosowania znajdziemy jeszcze kandydatów z czterech innych komitetów wyborczych. Dwa z nich mają nazwy łudząco podobne do nazw komitetów opozycyjnych, które poparły Zawiłę w ramach paktu senackiego, a które swoich kandydatów do senatu nie wystawiały. Chodzi o KW Nasza Lewica (startuje z niego Damian Misztela) i KW Polska 2050 (reprezentuje go Robert Pawelczyk). Podkreślmy to wyraźnie: nie mają one nic wspólnego z Nową Lewicą Czarzastego ani Polską 2050 Hołowni (więcej pisaliśmy o tym TUTAJ).
Jak kandydat Koalicji Obywatelskiej komentuje tę sprawę?
– To chamska zagrywka. Robiłem konferencje prasowe z Trzecią Drogą i SLD, żeby to jakoś wyjaśniać, ale z różnym skutkiem – przyznaje były poseł. – Jak mnie o to pytają, to zawsze odpowiadam, że jednoznacznie negatywna ocenę społeczną uzyskują próby wyłudzenia pieniędzy na tzw. wnuczka. Dla mnie ta próba rejestrowania komitetów bliźniaczo podobnych i w barwie, i w nazwie do komitetów już istniejących jest takim wyłudzaniem głosów przypominającym metodę „na wnuczka”. Dla mnie to skandal i niepoważne traktowanie ludzi. Nie powinno być wątpliwości, kto jest kandydatem paktu senackiego – dodaje.
Nie jest to pierwsza tego typu sytuacja w naszym okręgu wyborczym. Cztery lata temu w ramach paktu senackiego startował do senatu inny kandydat KO, Jerzy Pokój, były przewodniczący sejmiku dolnośląskiego i twórca miasteczka Western City pod Karpaczem. Reprezentował w wyborach także ugrupowania lewicowe. Mandat senatorski przegrał wtedy niewielką liczbą głosów. Opozycja uważa, że do senatu nie wszedł przez Kazimierza Klimka z komitetu pod nazwą Polska Lewica, z zawodu instalatora urządzeń sanitarnych, który zgarnął ponad 27 tys. głosów. Portal naTemat pisał w październiku 2019 r., że na kartach do głosowania Klimek został przedstawiony jako kandydat Lewicy, choć nim nie był (nie miał poparcia SLD). Protesty wyborcze KO nic nie dały.
Na tym zamieszaniu najbardziej skorzystał wtedy Mróz, który dostał się do senatu, zdobywając 1168 głosów więcej niż Pokój (wszystkich głosujących było 126 tys.). Czy tym razem komitety podszywające się pod opozycję również wpłyną na wynik wyborów na senatora z naszego okręgu? Przekonamy się o tym w niedzielę po zamknięciu lokali wyborczych.