Ponad 350 zawodników ukończyło wczorajszy wyścig szosowy rozgrywany w ramach cyklu VeloBank Via Dolny Śląsk.
Złota Wstęga Kaczawy, oprócz wspaniałych widoków, które uwydatniły się jeszcze bardziej, dzięki pięknej pogodzie, posiada także dosyć nietypowy walor. – Ten ból, który pojawia się na końcu, jest piękny. Na podziwianie widoków niestety nie było czasu. Trasa jest zróżnicowana, ani typowo dla górali, ani dla sprinterów. Są podjazdy i zjazdy, jest wiatr. Czyli wszystko co potrzeba, żeby się udał dobry wyścig. Za rok także tutaj wystartuję – powiedział minutę po dotarciu do mety Hubert Olczyk (Eroe Racing Club), obrońca złotego medalu z ubiegłego roku, startujący w kategorii M20, na trasie FUN.
– Ta trasa należy do jednych z najpiękniejszych w Polsce. Dodatkowo jest bardzo urozmaicona i obfitująca w wiele zakrętów, podjazdów, zjazdów. Tereny są piękne, więc nic dziwnego, że właśnie tutaj mamy wyścig, który jest jednym z ulubionych wyścigów dla zawodników startujących w naszym cyklu. Najbardziej górską trasę ma szosowy klasyk w Szklarskiej Porębie, ale tutaj także mamy jak najbardziej prawdziwy górski wyścig. Kolarzom, którzy za chwilę wystartują życzę „niech noga podaje” i aby nie było żadnych przykrych sytuacji na trasie – powiedział w rozmowie z nami, przed pierwszym startem, Bolesław Kozłowicz z firmy Grabek Promotion.
– Witam wszystkich w stolicy Krainy Wygasłych Wulkanów i mam nadzieję, że te wygasłe wulkany będą tam na horyzoncie pokazywać takie punkty pośrednie, wokół których będziecie przejeżdżać. Życzę wszystkim żebyście ukończyli wyścig w zdrowiu. Wszystkiego dobrego na trasie – powiedział podczas oficjalnego rozpoczęcia Wstęgi burmistrz Robert Pawłowski.
– To jest najstarszy wyścig w Polsce, jeśli chodzi o wyścigi amatorów. Myślę, że powinniście mieć tę presję, że ścigacie się w jednym z najlepszych wyścigów amatorskich w kraju, ale ta presja powinna was uspokajać trochę w kontakcie z przyrodą i malowniczymi terenami – dodał wójt Jan Tymczyszyn.
W kilku setkach startujących z całej Polski, pojawili się także mieszkańcy Złotoryi i okolic. Wśród nich znalazł się Tomasz Harkawy, który ledwo co zdołał odpocząć po sobotnim zwycięstwie w Bike Maratonie rozgrywanym w Wilkowie-Osiedlu (pisaliśmy o tym TUTAJ).
Harkawy w swojej kategorii wiekowej (M45) dojechał do mety jako 6., a w klasyfikacji generalnej FUN był 51. Dobry wynik pozwolił mu zostać najlepszym zawodnikiem powiatu złotoryjskiego.
Kolejny złotoryjanin na trasie Wstęgi to Dariusz Spychała, który dosyć krytycznie ocenił swój start. – Od początku czułem, że nie jedzie mi się najlepiej. Po zapaleniu oskrzeli można się było tego spodziewać. Jechałem zapobiegawczo. Po pierwszym ciężkim odcinku za Świerzawą, do drogi pomiędzy Lubiechową, a Sokołowcem już czułem, że po prostu nie jest to mój dzień do końca. Ogólnie jestem zadowolony, ale mogło być lepiej. Nie wiem, które miejsce zająłem, 5, 4, 3 – mówił Spychała. Na szczęście ta ostatnia wymieniona przez niego cyfra okazała się prawdziwa i złotoryjanin stanął na 3. miejscu podium w kategorii M55, na trasie FUN.
Na tej samej trasie, w kategorii M80 nie mogło zabraknąć Mariana Mroza z Rzymówki, który pomimo (jak sam nam wspomniał) kilku poważnych chorób, pokazał, że chcieć znaczy móc. – Byłem trzeci w swojej kategorii wiekowej – powiedział po przejechaniu linii mety. – Na trzech zawodników – dodał żartobliwie.
Trasą FUN pojechało ponad 210 zawodników, a na trudniejszą PRO zdecydowało się ponad 140. Czym one się różniły od siebie? Głównie dystansem. Krótsza trasa liczyła sobie 53,7 km, a dłuższa 75,1 km.
Wszyscy kolarze wystartowali ze złotoryjskiego Rynku. Po drodze mijali m.in. Nowy Kościół, Sędziszową i Świerzawę. Następnie, ci którzy wybrali FUN skręcili w prawo, w kierunku Sokołowca, a pozostali w lewo, w kierunku Lubiechowej (po przejechaniu przez Janówek i Rząśnik, także dotarli do Sokołowca. Do mety, zlokalizowanej w złotoryjskim Rynku, jechali już tą samą trasą co FUN, mijając m.in. Proboszczów, Pielgrzymkę, Wojcieszyn i Zagrodno).
Wszystkie wyniki można zobaczyć TUTAJ.