Wjechał w latarnię, po czym uciekł i zadzwonił na numer alarmowy, informując o zmyślonej kradzieży pojazdu. Na dodatek był pijany i prowadził auto bez uprawnień. Nie ujdzie mu to na sucho – policjanci nie dali się nabrać i zatrzymali nieodpowiedzialnego kierowcę.
Oficer dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Złotoryi otrzymał informację o zdarzeniu drogowym w Wilkowie. Wysłał na miejsce patrol, który ustalił, że kierujący samochodem volkswagenem golfem wjechał w przydrożną latarnię, po czym uciekł z miejsca zdarzenia.
Kilkanaście minut później na numer alarmowy zatelefonował mężczyzna, który poinformował o kradzieży samochodu będącego jego własnością. – Mężczyzna ten stawił się do złotoryjskiej jednostki policji celem złożenia zawiadomienia o kradzieży pojazdu. Podczas rozmowy okazało się, że zawiadamiający nie był w stanie podać numeru rejestracyjnego oraz bliższych danych identyfikacyjnych pojazdu. Nie posiadał przy sobie dokumentów samochodu i nie był w stanie wskazać miejsca, gdzie mogą się one znajdować. Ponadto co chwilę zmieniał wersję wydarzeń, jego wypowiedzi były niespójne i nielogiczne. Badanie alkomatem wykazało prawie 2 promile alkoholu w jego organizmie – tłumaczy st. post. Dominika Kwakszys, oficer prasowy KPP w Złotoryi.
Funkcjonariusze nie uwierzyli jednak w zmyśloną historię, zatrzymali 25-latka i osadzili go w policyjnym areszcie. – Z analizy zebranych materiałów oraz przeprowadzonych ustaleń wynikało, że zawiadamiającym był ten sam mężczyzna, który chwilę wcześniej wjechał w latarnię. Po wytrzeźwieniu został przesłuchany, a następnie postawiono mu zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości, do którego się przyznał. Podczas czynności okazało się również, że mężczyzna ten nie posiada uprawnień do kierowania pojazdami. Tłumaczył, że historię o kradzieży pojazdu wymyślił, ponieważ obawiał się konsekwencji prawnych – dodaje pani rzecznik.
Przestępstwo kierowania samochodem osobowym w stanie nietrzeźwości jest zagrożone karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.