Co nas wkurza w Złotoryi, czego się wstydzimy, co chcielibyśmy w niej zmienić, a za co nasze miasto kochamy – o tym wszystkim można było napisać podczas Dni Złotoryi na specjalnych planszach umieszczonych przy dawnej lodziarni na ul. Basztowej. Stowarzyszenie Nasze Rio zainaugurowało tam w weekend swój nowy projekt pn. „KochaMY Złotoryję”.
W sobotę i niedzielę na ulicach miasta można było spotkać ludzi, którzy na przedramionach nosili charakterystyczne czerwone pieczątki z napisem „KochaMY Złotoryję”. To ci, którzy nie ominęli obojętnie happeningu na ul. Basztowej, zorganizowanego przez Nasze Rio. Wolontariusze stowarzyszenia mieli ambicję, by opieczętować lub okleić tylu przechodniów, ilu się da. Tylko w sobotę rozdali ponad tysiąc naklejek z logo projektu.
Inicjatywa, realizowana w ramach programu „Równać szanse”, ma być panaceum na nienawistne komentarze na forach internetowych dotyczących Złotoryi. – Chcemy przypomnieć ludziom, gdy tak dużo wokół jest hejtowania, że są rzeczy, za które można kochać Złotoryję, że to miasto ma mnóstwo potencjału i zdolnych ludzi, odbywają się w nim różne eventy, wiążą się z nim piękne wspomnienia – tłumaczy Barbara Zwierzyńska, prezes Naszego Rio.
Projekt nieprzypadkowo wystartował w ostatnią sobotę. Święto miasta było doskonałą okazją do wypromowania hasła „KochaMY Złotoryję”. Poza tym część działań projektowych będzie się skupiać wokół zagadnień regionalnych. Dlatego Nasze Rio przygotowało stoisko na ul. Basztowej, w lokalu udostępnionym przez ratusz, tuż przy scenie głównej, gdzie kręciło się najwięcej osób. Były na nim różne animacje skierowane głównie do dzieci i młodzieży, którym towarzyszyła zbiórka na realizację celów statutowych stowarzyszenia. Chętni mogli skorzystać z fotobudki, ramek do zdjęć, malowania twarzy czy plecenia warkoczyków.
Jednak najciekawszą częścią stoiska było kilkanaście plansz z przyklejanymi karteczkami, które stworzyły swoiste forum do wypowiadania poglądów. Każdy, kto chciał, mógł na nich napisać na temat miasta to, co chce. – Jak w Hyde Parku w Londynie – żartowali przechodnie. Każda z tablic miała inny nagłówek, m.in. „Brakuje mi…”, „Wstydzę się…”, „Polecam”, „Za 10 lat chciał(a)bym…”, „Wkurza mnie”, „Podziwiam”, „Wspominam, że w naszym mieście…”, była też „Ściana płaczu”. Charakterystyczne dla tego „minibarometru nastrojów społecznych” było to, że niemal na każdej planszy w różnych konfiguracjach pojawiał się temat basenu: za basenem tęsknimy, wspominamy miło, gdy był, chcielibyśmy, by powstał, wkurza nas, że go nie ma itd.
– Nasz projekt otrzymał grant w konkursie Polskiej Fundacji Dzieci i Młodzieży ogłoszonym z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości. Będziemy go realizowali przez najbliższe miesiące. Skierowany jest do młodzieży, która ma opracować cykl działań animacyjnych dla mieszkańców. Nie wiemy do końca jeszcze, co to będzie, ale jak zwykle w tego typu projektach najważniejszy jest sam proces tworzenia, który uczy młodych ludzi nowych doświadczeń – dodaje Barbara Zwierzyńska.