Składający się niemal w całości z rodowitych złotoryjan zespół Woda Ski Bla wydał nową płytę pt. „Powroit do źródeł”.
Postanowiliśmy porozmawiać z liderem kapeli Janem Mateckim.
Jak długo pracowaliście nad płytą?
– Prace nad nią trwały trzy lata, ale tak naprawdę jest ona zwieńczeniem naszego dorobku z 20 lat. Niektóre numery, jak np. „Zygmunt” są kawałkami sprzed 20 lat, ale są też i nowości.
Ile utworów można usłyszeć na płycie?
– Skład płyty to 13 utworów, z tym że trzy z nich to właściwie przerywniki, jest to forma podziękowania za wsparcie osób, które nam mocno pomogły popchnąć sprawę nagrania do przodu, a jednocześnie urozmaicenie i sprowadzenie tego do formy kontaktu z publicznością, bo o to chodzi najbardziej w tworzeniu, o pewien przekaz.
„Powroi do źródeł” czyli jaka muza? Mieszanka rocka z reggae? Z domieszką punka? Przynajmniej ja to tak odbieram. Jeśli się mylę, to mnie popraw, tylko delikatnie.
– Tak jak mówisz. „Powroit do źródeł” to taka nasza wewnętrzna umowa, żeby nie iść za daleko od tego czym nasiąkaliśmy jako młodzi ludzie aspirujący do grona artystów oraz w dalszych latach. To są rzeczy, których sami byśmy chcieli słuchać, mając przed sobą jakiś zespół. Zależało nam żeby forma tego była jak najbardziej niezobowiązująca. Łączymy wszelkie style, które nam przynoszą radość grania, a innym słuchani. Jako zespół, ja wolę nazwę „zepsół” zostaliśmy zakwalifikowani do fali debilcore. Jest w tym trochę sensu, bo na przykład inspiruje nas Bloodhound gang i dużo innych, ale ja nie chciałbym być szufladkowany w jakikolwiek sposób, gdyż kto wie czego jesteśmy zdolni jeszcze dokonać, mimo lat.
Kto tworzy kapelę i gdzie mieszkacie?. Widzę, że jesteście porozrzucani po Polsce.
– Zespół tworzy stały niezmienny skład (odkąd przybył do nas gitarzysta Sławek), czyli ja i tamci trzej jeszcze. Rodowici złotoryjanie, ale teraz już mieszkańcy całej Polski. Kuba Regulski, świetny perkusista. Zresztą bębni nie tylko z „Wodą” ale w różnych formacjach, żeby tu wspomnieć Hurt, DDA, Świnkę Halinkę i jest nauczycielem we własnej szkole. Polecam młodym wrocławskim adeptom sztuki grania na perkusji. Jest sie od kogo i czego nauczyć. Mieszko, mój brat, kreator i siła sprawcza wszelkiej dobrej nuty w bandzie. Właściwie większość kompozycji została przez niego obmyślona i skomponowana, tudzież uformowana. Co prawda pracujemy wspólnie nad każdą piosenką, ale to głównie on ma wizję, i wie jak utwór ma wyglądać na koniec pracy nad nim. To aranżer i kompozytor, człowiek orkiestra. Ja tam się chwalić za bardzo nie będę. Słychać i widać mnie, taka moja dola.
Skład wyszedł ze Złotoryi. Już trochę temu, skutkiem czasów w jakich nam przyszło żyć, chłopaki wyemigrowali do większych miast. We Wrocławiu napatoczył się na nas diament, a właściwie to brylant Sławcio. Sposób w jaki on podchodzi do kooperacji między nami, jak wykonuje swoje partie, nie wiem, ma chyba pięćdziesiąt palców u jednej dłoni. To jest to, czego dawno szukaliśmy w gitarzyście, a do tego jest jeszcze na tyle charyzmatyczny, że daje mi czas napić się wody podczas koncertu, bo ściąga na siebie uwagę publiczności i robi to bardzo świadomie, a jednocześnie ma to samo wyluzowane podejście do sprawy jak my. Świetny chłopak. Obecnie warszawianin. Poza tym pokazuje sie to tu to tam Janek Strauss. On to w ogóle z jakiegoś Pajęczna pochodzi, czy cuś, ale potrafi wszędzie wejść i ustawił nam kilka naprawdę fajnych imprez do zagrania, teraz też słyszę że coś gmera, ale na razie nie mogę powiedzieć przy której imprze.
Co jeszcze chciałbyś powiedzieć naszym czytelnikom?
– Mówiąc o wydaniu płyty należy wspomnieć o pomocy zacnych ludzi. Więc pierwsze – Belunio, nieodżałowany frontman Świnki Halinki. Długoletnia przyjaźń z nim powodowała inspirowanie sie nawzajem. Niestety jego odejście sprawiło nam dużo bólu i zamknęło pewną część życia. Na płycie świetnie na trąbce zagrał nam Przemek Klisik. Parę koncertów razem zagraliśmy. Fajne ucho, fajna trąbka. Kręcił nas Gąza z Opla. Danielowi Gasiorowskiemu bardzo dziękujemy za opiekę nad tym arcydziełem. Producencką opieką, co słychać w brzmieniu objął nas SId, gitarzysta DDa, wcześniej wiele lat z grupą Hurt. No i darczyńcy, bez których zespół by nie dal rady udźwignąć finansowo tego przedsięwzięcia: Piotrek Niedźwieć, Krzysztof Jakubczak. Bez nich byłoby niełatwo. Podziękowania dla mojej osobistej impresario, która by mnie wygnała z domu jakbym o niej nie wspomniał.
Płyta jest do kupienia w internecie, na naszych koncertach(mam nadzieję ze postpandemiczna sytuacja nie zmieni możliwości grania takich, jakie były przed wtargnięciem COVID-19 w nasze życie) oraz na popularnych serwisach zakupowych. Słowem, jeśli ktoś chce posłuchać prawdziwej Wody Ski Bla, a nie namiastki w spłuczce, to spokojnie może znaleźć ją w internecie, a także na naszej stronie wodaskibla.pl, facebooku, instagramie (nie wiedziałem nawet ze mamy instagrama). Gwarantuję dobrą zabawę przy przesłuchiwaniu oraz dobre samopoczucie po. a nowe opus może nawet wkrótce.
Pozdrawiam wszystkich, którym na brzmienie nazwy zespołu uśmiecha się gęba. Mordy, pa.
fot. z FB zespołu