Deszcz? Złotoryjanom niestraszny. Mimo że w piątek przed godz. 17 z nieba zaczęło kapać, dziarsko i z uśmiechami na twarzy, a niektórzy także parasolami w rękach, ruszyli korowodem przez miasto. Jeśli wziąć pod uwagę kapryśną aurę, przemarsz był imponujący.
Tegoroczny korowód nie był może największy w historii, ale najdłuższy już chyba tak. Szedł z Rynku na pl. Matejki i z powrotem. Na wysokości starego ratusza obie części pochodu, ta przednia i ta tylna, minęły się w odległości kilkudziesięciu metrów. To rzecz rzadko spotykana. Liczne były zwłaszcza reprezentacje placówek oświatowych, nie zawiodły złotoryjskie przedszkola. Naliczyliśmy ok. 30 grup reprezentujących zakłady pracy, kluby sportowe i stowarzyszenia. – Magia nowego burmistrza działa – żartował jeden z dziennikarzy obserwujących pochód. Atmosfera w korowodzie była odwrotnie proporcjonalna do aury, co widać na naszych zdjęciach.
W drodze nad zalew korowód pokonał 5 km. Im bliżej sceny, tym mniej parasoli było potrzebnych. Na Złotej Arenie wreszcie się rozpogodziło. Mieszkańców i gości powitał tam – po raz pierwszy w roli gospodarza najstarszego miasta w Polsce i stolicy polskiego złota – burmistrz Paweł Kulig, który skorzystał z okazji i jeszcze raz podziękował złotoryjanom za zaufanie.
A wśród gości pojawiło się m.in. trzech posłów: Iwona Krawczyk, wiceminister sportu Piotr Borys i Bogdan Zdrojewski, były minister kultury, a także dwójka radnych sejmiku dolnośląskiego: Marcin Borys i Piotr Karwan, starostowie złotoryjski i jaworski, Rafał Miara i Michał Bander, burmistrz Jawora Emilian Bera, wójtowie Zagrodna i Złotoryi Piotr Janczyszyn i Jan Tymczyszyn, Barbara Zwierzyńska-Doskocz, wiceprezeska Związku Pracodawców Polska Miedź, oraz Waldemar Wilczyński, szef złotoryjskiej rady miejskiej. Burmistrz witał ich po kolei, gdy wchodzili na scenę.
– Wasza obecność jest świadectwem tego, że Złotoryja jest bliska waszemu sercu, dlatego zapraszam wszystkich do współpracy na rzecz rozwoju naszego miasta. Cieszę się niezmiernie, że jesteście tu dziś z nami – powiedział do gości.
Paweł Kulig przypomniał, że Dni Złotoryi to święto wszystkich mieszkańców. – To nie tylko czas wspólnej zabawy, ale również okazja do przypomnienia sobie, jak bogata jest historia naszego miasta, jak wiele osiągnęliśmy i jak wiele mamy do zaoferowania. To moment, w którym możemy wspólnie cieszyć się kulturą, tradycjami i wyjątkowym duchem Złotoryi. Jednakże największym skarbem Złotoryi są jej mieszkańcy. To właśnie dzięki wam, szanowni złotoryjanie, nasze miasto tętni życiem, rozwija się i zachowuje swoją autentyczną atmosferę. To dzięki wam gościnność, życzliwość i wspólnotowość są w Złotoryi na pierwszym miejscu. Dziś znów łączymy się we wspólnym działaniu – tym razem na rzecz Piotrusia, Antosia i Nadii. To nasi mali złotoryjscy bohaterowie, którzy nie poddają się w swojej ciężkiej chorobie. To im dedykujemy tegoroczne dni miasta, podczas których będziemy mogli ich wesprzeć w walce o zdrowie i życie – zapowiedział złotoryjski samorządowiec, życząc wszystkim wspaniałej zabawy, niezapomnianych przeżyć i mnóstwa uśmiechu.
Piotr Borys, który zabrał głos po burmistrzu, mówił o „wielkiej, wspaniałej marce”, którą ma Złotoryja i jej wielkim potencjale związanym z historią. – Poprzez takie produkty jak święto Złotoryi, płuczki złota, możemy wypromować nasze piękne miasta dla turystów – stwierdził wiceminister.
Z kolei Bogdan Zdrojewski zapewniał, że w marszu nie marnował czasu, jeśli chodzi o interesy Złotoryi. – Rozmawialiśmy o starym młynie i o koniecznym basenie. Podziwiałem tę grupę żłobkową, przedszkolną i harcerzy, i muszę powiedzieć, że za każdym razem, gdy wracam do Złotoryi, pozostawiam w swojej głowie konieczne wsparcia na rozmaite projekty. Tym razem też tak będzie – zapewniał poseł i były prezydent Wrocławia.
O chęci współpracy zapewniał też ze sceny Emilian Bera: – Mamy dużo do zrobienia z nowym burmistrzem, i to nie jest tylko ta rozchrzaniona droga pomiędzy Złotoryją i Jaworem. Ale mamy też wiele ambitnych i pięknych zadań turystycznych związanych z całą Krainą Wygasłych Wulkanów.
Tradycji stało się zadość i podczas ceremonii otwarcia Dni Złotoryi przyjęto do Bractwa nowego członka. Jest nim Tomasz Krupa, który w ramach wtajemniczenia wypił eliksir o niezdradzanej nikomu recepturze, a także otrzymał od wielkiego mistrza, Zbigniewa Soi, klapsa miską w tylną część ciała. – Pamięta, że to był ostatni raz, gdy odwróciłeś się do mistrza tyłem – żartowała starszyzna.
Soja podziękował mieszkańcom za bardzo liczny udział w korowodzie. – Gdy szliśmy, zauważyłem, że mało osób obserwuje przemarsz. Myślałem, że to przez deszcz, ale okazało się, że chyba wszyscy szli z nami i po prostu nie miał kto oglądać – powiedział pół żartem, pół serio.
Wielki mistrz przypomniał ze sceny, że w tym roku mija 30 lat od zorganizowania pierwszych mistrzostw Polski w płukaniu złota. – To 30 lat ciężkiej pracy, ale chyba się opłaciło. Nie zatrzymujemy się, rozwijamy się. Dzięki temu po prawie 50 latach siedziba światowej federacji płukaczy złota, która od momentu powstania mieściła się w Finlandii, zostanie przeniesiona do Polski, do Złotoryi – zapowiedział.
– To najwyższe uznanie wysiłków, które tutaj realizowane przez nasze Bractwo. To prorokuje kolejne duże imprezy rangi mistrzostw Europy, a może i świata – dodał Jarosław Dutkiewicz, wiceprezydent światowej federacji.
Wydarzenia sprzed 30 lat przypomniał Norbert Mąkowski, kanclerz PBKZ. – 30 lat temu spotkaliśmy się przy tym spuście z zalewu. Tam próbowaliśmy sobie przepłukiwać. Dopiero po 5 latach się dowiedziałem, że nie płukaliśmy złota, tylko to były opiłki miedzi – opowiadał. – To była ściśle strzeżona tajemnica. To się zdarzyło wtedy po raz pierwszy i ostatni, od tej pory płuczemy na 100-proc. złocie pozyskanym własnoręcznie przez różnych zawodników z różnych części świata. Złoto, którego używamy w Złotoryi, nie pochodzi stąd, jest to złoto przywiezione z innych krajów, po to, żeby można było odróżnić to złoto zawodnicze od złota naszego, którego jest tutaj wszędzie po pachy. Mieliśmy kiedyś taki problem, na pierwszych mistrzostwach, że zawodnicy zaczęli znajdować nam więcej złota niż wrzucaliśmy. Od tej pory piach przywozimy z dalekich zakamarów Polski, nie ze Złotoryi, bo tutaj każdej grudce piachu towarzyszy złoto.
Mistrzostwa na dobre zaczynają się w sobotę o godz. 10 od eliminacji.