Piłkarze Górnika Złotoryja pojechali do Oławy w sporym osłabieniu (bez Franczaka i Kłosa). Niestety to osłabienie zdecydowało o wyniku 7:3 dla gospodarzy.
Zaczęło się dobrze. Przez chwilę, po golu Daniela Ziółkowskiego prowadziliśmy 1:0. Gospodarze szybko doprowadzili do wyrównania, a następnie do przewagi 2:1. Kolejne wyrównanie nastąpiło dzięki bramce zdobytej przez Mateusza Popardę. Jednak długo nie cieszyliśmy się remisem i do szatni piłkarze schodzili przy wyniku 4:2 dla gospodarzy.
W drugiej połowie Moto-Jelcz zdobył jeszcze 3 bramki, a Górnik 1 (Jakub Tycel).
Przegrana spowodowała spadek naszej drużyny o 1 oczko w tabeli 4. ligi dolnośląskiej.
– Wysoka porażka, z której nie robimy tragedii, ponieważ graliśmy z czołową drużyną 4 ligi, która w swoim składzie ma świetnych zawodników, bazę treningową i 5-krotnie wyższy budżet. Dodatkowo graliśmy bez Franczaka (lidera obrony) i Kłosa, który jest w świetnej formie. Mieliśmy dobre momenty, ponieważ prowadziliśmy 1:0. Później wyrównaliśmy 2:2. Niestety przy 3 golach dla Oławy sędzia podjął kontrowersyjne decyzje. Natomiast martwi mnie fakt, że gdzie nie pojedziemy to 90 procent klubów ma oświetlone boiska treningowe, sztuczne płyty, siłownie itp., a w Złotoryi nie ma żadnych planów w tej kwestii. Wsparcie finansowe jest na bardzo niskim poziomie, a i tak udało nam sie zbudować silną drużynę, która potrafi walczyć z każdym, ale na dłuższą metę będzie bardzo ciężko funkcjonować w tej lidze – mówi trener Krzysztof Kaliciak.
fot. poglądowe Tomasz Gilowski/tabela 90minut.pl