Kiedy to się wreszcie skończy? – to podstawowe pytanie do urzędników, z którym mieszkańcy Słonecznej, Wojska Polskiego i Henryka Pobożnego przyszli wczoraj na spotkanie poświęcone rewitalizacji ich podwórek. Pojawiło się na nim dwukrotnie więcej osób niż na konsultacjach rok temu, gdy zapadały decyzje o kierunku przebudowy. Dyskusji poniewczasie o tym, „kto mądry” wpadł na taki czy siaki pomysł, nie brakowało.
Trudno nie dostrzec przy ul. Słonecznej zmian na lepsze. Diabeł tkwi jednak jak zwykle w szczegółach. – Ogólnie ładnie jest, dużo lepiej niż było, już nie tak „komunistycznie”. Tylko że to wykonanie takie niedbałe trochę – usłyszeliśmy od starszego mężczyzny na mniejszym z podwórek. – Wszystko jest ok, naprawdę nam się podoba: te pergole, te ławeczki, ta schludna wiata śmietnikowa, jest wreszcie gdzie zaparkować... Brakuje jedynie tego smaczku, porządnego wykończenia – powiedział nam na większym jeden z mieszkańców ul. Wojska Polskiego.
„Niuanse” są mniejsze i większe. Te pierwsze to m.in. nierówno położona kostka czy krawężniki, za wysokie progi przy wejściach do budynku, popękane pojedyncze płyty na parkingach czy latarnie, których światło nie jest skierowane na najbardziej uczęszczane fragmenty podwórza. Mieszkańcy zwracali się też uwagę, że miejsca parkingowe są za wąskie – albo za szerokie, w zależności od podwórka (choć na obu są takich samych rozmiarów) czy że żywopłot jest zasadzony „zbyt blisko parkingu”. – Nie ma jak odśnieżyć auta czy wyciągnąć torby z bagażnika – skarżyła się jedna z mieszkanek. – Miejsce postojowe ma prawie 6 m długości, nie trzeba dojeżdżać do samego krawężnika i najeżdżać zderzakiem na żywopłot – tłumaczyli nie bez racji urzędnicy magistratu.
Ale są też bardziej uciążliwe niedociągnięcia. Jak choćby ziemia zalegająca od wielu tygodni na parkingach, której nie chce zmyć żaden deszcz. Miała wypełnić płyty ażurowe i je ustabilizować, ale coś prawdopodobnie poszło nie tak. Mieszkańcy nie kryją, że mają dosyć tej „gliny”. – Teraz jest sucho, ale jak popada, to jest błoto po kostki, ciągle dywaniki w samochodach trzeba czyścić – tłumaczyli.
Rewitalizacją podwórka zajmuje się firma Jagielski. Prawdopodobnie mieszkańcy nie wystawią jej po zakończeniu inwestycji najlepszych referencji. Pierwsze prace zaczęły się tu jeszcze we wrześniu ubiegłego roku. – Dlaczego tak długo to trwa? – dopytywali ludzie, nie kryjąc irytacji. – Tak to jest, jak się tysiąc budów naraz zaczyna (ta sama firma zajmuje się rewitalizacją podwórka na Złotej oraz przebudową skrzyżowania Wojska Polskiego z Jerzmanicką, wygrała także przetarg na wybudowanie ronda koło targowiska miejskiego, składając najtańszą ofertę – dop. red.). To nie w porządku wobec mieszkańców – strofowała jedna z kobiet.
Uwag krytycznych wobec wykonawcy (którego przedstawiciel był na spotkaniu) jest więcej. Złotoryjanie z jednej ze wspólnot mieszkaniowych przy Wojska Polskiego mają żal, że składował na ich terenie materiał budowlany i ustawił przenośną toaletę, wyłączając z użytkowania na wiele miesięcy parking przydomowy. – Nawet nie zapytał, czy może to zrobić. Będziemy się starali o to, żeby zapłacił nam za to. I jak najszybciej zabrał stąd wreszcie ten wychodek, który stoi pod naszymi oknami – podkreślali.
Wykonawca ma jeszcze szansę, by to nie najlepsze wrażenie nieco poprawić bardziej dynamicznym i starannym finałem przebudowy. Ten ma mieć miejsce jeszcze przed Wielkanocą. Do tego czasu Jagielski ma nie tylko uprzątnąć cały teren, w tym parkingi, z błota, ale także wysypać humus i zasiać trawę, zająć się nowymi nasadzeniami, wkopać studnię chłonną czy położyć nawierzchnię na alejkach spacerowych. Na wczorajszym spotkaniu pojawił się także mały katalog dodatkowych prac, których chcieliby mieszkańcy, m.in. dosadzenie żywopłotów na zakrętach, by samochody nie zajeżdżały krawężników, ustawienie kolejnych latarni, by podwórka były równomiernie doświetlone, czy zamontowanie barierki zabezpieczającej przy jednym z parkingów, gdzie po przebudowie powstała kilkudziesięciocentymetrowej wysokości różnica terenu i ludzie boją się, że ktoś uszkodzi w tym miejscu samochód.
Urzędnicy mają się też zastanowić, czy na niewielkim placu zabaw, okrojonym przez dodatkowe miejsca parkingowe, które mieszkańcy forsowali w fazie koncepcji, uda się zmieścić jakieś dodatkowe urządzenie. – Teraz dzieci nie mają co robić na tym placu – zwracały uwagę mamy.
Nie wiadomo też, co czeka altanę rekreacyjną, która pojawiła na podwórzu po rewitalizacji. Rok temu, podczas konsultacji, zgodzili się na nią mieszkańcy. Teraz zaczyna im jednak przeszkadzać, ponieważ stała się miejscem spotkań młodzieży, która w jej cieniu nie tylko spożywa alkohol, ale ma się też dopuszczać innych „czynów nieobyczajnych”.
Złotoryjanie, którzy mieszkają przy podwórkach, w styczniu zeszłego roku postulowali także, by po rewitalizacji parkingi w jego obrębie były dostępne tylko dla nich. To stało się impulsem dla magistratu do opracowania systemu kart parkingowych dla mieszkańców. Co ciekawe jednak, część uczestników wczorajszego spotkania zaczęła… podważać sens takiego rozwiązania, tłumacząc, że to ograniczy możliwość parkowania ich rodzinom czy znajomym, którzy przyjadą w odwiedziny.
Przypomnijmy, że prace przeprowadzone na podwórkach na Słonecznej to część większego projektu rewitalizacyjnego złotoryjskiego ratusza, który jest wart ponad 7 mln zł i który ma przywrócić funkcjonalność zdegradowanym przestrzeniom miejskim. Na nowo jest zagospodarowywanych 8 podwórzy, na których większych remontów nie było przez ostatnich kilkadziesiąt lat. Te działania mają poprawić ich estetykę, a przede wszystkim uczynić jej wygodniejszymi w użytkowaniu przez mieszkańców. Inwestycja jest realizowana przy wsparciu środków rządowych z Polskiego Ładu.