Niewiele brakowało, aby małżeństwo ze Złotoryi straciło 1,5 tys. zł. Na szczęście nie dali się nabrać wyłudzaczowi.
Pomysłowość oszustów nie zna granic. Próbują metod „na wnuczka” i „na policjanta”, a ostatnio wymyślili metodę „na książkę”.
W niedzielę późnym wieczorem do małżeństwa złotoryjan zadzwonił telefon. Głos w słuchawce poinformował, że ich syn ma karę za przetrzymywanie książek w Miejskiej Bibliotece Publicznej wynoszącą 1,5 tys. zł.
Na szczęście po rozmowie z synem okazało się, że żadne zaległości nie istnieją. Okazało się także, że ich syn był kiedyś użytkownikiem MBP i regularnie wypożyczał książki. Teraz jednak mieszka za granicą, a przed wyjazdem uregulował wszelkie zobowiązania w bibliotece.
Prawdopodobnie była to pierwsza w naszym mieście próba wyłudzenia pieniędzy taką metodą. A przynajmniej, zdaniem policji, nikt takiej sytuacji nie zgłaszał.