Nonszalancka postawa mieszkańców wobec segregacji śmieci jest głównym problemem systemu gospodarowania odpadami komunalnymi w Złotoryi – tak wynika z raportu Instytutu Spraw Publicznych w Warszawie. I nie jest to opinia jego autorów, tylko samych złotoryjan, którzy wzięli udział w badaniu ankietowym. Jeśli to podejście szybko się nie zmieni, czeka nas wzrost opłat – przez kary, które przyjdzie zapłacić miastu za zbyt dużą ilość odpadów niepoddanych recyklingowi. Czasu na podniesienie świadomości, edukację i naprawienie błędów jest niestety coraz mniej.
W 2035 r. kraje Unii Europejskiej, a więc również i Polska, będą musiały poddać ponownemu użyciu i recyklingowi aż 65 proc. odpadów komunalnych (w tym co najmniej 70 proc. odpadów opakowaniowych już w 2030 r.). Ten poziom ma być wprawdzie osiągany stopniowo (tempo prezentujemy na grafice obok), ale już w tym roku gminy powinny dojść do 35 proc., a przyszłym – do 45.
– To gigantyczne wyzwanie dla każdego samorządu gminnego w Polsce – podkreśla Paweł Głuszyński, jeden z autorów raportu i ekspert Instytutu Spraw Publicznych w Warszawie (ISP), który przze ponad rok analizował złotoryjską gospodarkę odpadową. – Przez mniej więcej 20 lat, gdy funkcjonuje u nas system gospodarowania odpadami, dotarliśmy w okolice 20 proc. recyklingu. I teraz mamy zrobić w krótkim okresie czasu dwa razy tyle.
Dane z Urzędu Miejskiego w Złotoryi pokazują, że nasze miasto jest daleko od tego celu. Poziom recyklingu odpadów komunalnych w 2021 r. wyniósł u nas 19,37 proc., a rok temu – tylko 20,35 proc. (choć powinien osiągnąć 25 proc.).
Od lat na bardzo niskim poziomie utrzymuje się w Złotoryi segregacja u źródła (czyli prowadzona przez mieszkańców). W roku 2021 prawie 69 proc. odpadów komunalnych zostało zebranych jako zmieszane. W 2022 ilość śmieci wprawdzie się zmniejszyła, ale masa odpadów ze zbiórki nieselektywnej wzrosła niestety do poziomu 74 proc.!
„Aby zrealizować wymagany poziom recyklingu, konieczne będzie odwrócenie proporcji odpadów zbieranych selektywnie do zmieszanych, a tym samym zwiększy się strumień surowcowy. Ilość odpadów segregowanych musi wzrosnąć powyżej 60 proc. całego wolumenu odpadów komunalnych, i to już w 2025 r., gdy obowiązkowy poziom recyklingu osiągnie 55 proc.” – czytamy w raporcie.
– W Złotoryi zdecydowanie musi się poprawić selektywna zbiórka u źródła, z którą jest ogromny problem. Jej poziom powinien szybować znacząco w górę, a spada. Chodziliśmy po złotoryjskich altanach, zaglądaliśmy do kontenerów, dlatego z pełną odpowiedzialnością możemy stwierdzić, że jest zbyt duża ilość odpadów zmieszanych, a segregacja jest bardzo zła. Nie jest to tylko problem urzędu miasta, ale wszystkich mieszkańców – podkreśla Głuszyński, który podczas prezentacji raportu w ratuszu apelował do pracowników magistratu, RPK, RPK Partner, spółdzielni mieszkaniowej oraz seniorów o „edukowanie rodaków”. – Musicie państwo uświadamiać ludziom, że prawidłowa segregacja to ich podstawowy obowiązek, że to ma sens ekonomiczny, bo im więcej odpadów trafi do recyklingu, im mniej będą oddawać odpadów zmieszanych, tym niższe będą koszty całego systemu. Jeśli nie będą się przykładać do segregacji, stawki comiesięcznej opłaty będą stale rosnąć – tłumaczył.
Wszystko jest więc w rękach złotoryjan. Mobilizowanie ich do większego zaangażowania w segregowanie odpadów powinno być priorytetem dla władz miasta i magistratu w najbliższych latach. Potrzebne są zarówno działania edukacyjne, jak i kontrolne. Bo jeśli nie osiągniemy wymaganych wskaźników recyklingu, na Złotoryję zostaną nałożone kary sięgające setek tysięcy złotych, które zapłacą mieszkańcy w opłacie za śmieci. W 2026 r. kara może przekroczyć nawet pół miliona. To aż 10 proc. obecnych kosztów funkcjonowania gospodarki odpadami.
Raport nie ogranicza się jednak do samej diagnozy. Eksperci z ISP dają wskazówki, co należy w Złotoryi zrobić lub poprawić w kwestii segregacji odpadów. Zwracają przede wszystkim uwagę na konieczność permanentnej edukacji mieszkańców z wykorzystaniem wszelkich dostępnych kanałów: lokalnych mediów, mediów społecznościowych, stron internetowych, imprez plenerowych i innych publicznych wydarzeń.
Autorzy raportu uważają też, że bezwzględnie należy poprawić stan wizualny i sanitarny miejsc gromadzenia odpadów komunalnych w zabudowie wielorodzinnej. Mają zachęcać, a nie zniechęcać do segregacji – piszą. Rekomendują ponadto wdrożenie indywidualnego systemu segregacji odpadów – takiego, jaki ratusz wprowadza właśnie na osiedlu Hoża-Słowackiego. Przypomnijmy, że celem takiego systemu będzie monitorowanie poziomu selektywnej zbiórki za pomocą umieszczonych na workach etykiet z kodem kreskowym otwierającym wrzutnie w altanie śmietnikowej i przypisującym odpady do konkretnego gospodarstwa domowego. Wrzutnie mają zapobiegać wybieraniu odpadów przez zbieraczy surowców, a w efekcie także minimalizować poziom zaśmiecenia wokół wiat (pisaliśmy o tym TUTAJ).
Jednak kluczem do poprawy jakości odpadów zbieranych selektywnie oraz zwiększenia skuteczności odzysku surowców z odpadów zmieszanych – a w efekcie do zmniejszenia wysokości kary – są bioodpady. Eksperci tłumaczą, że jak najwięcej z nich powinno trafiać do kompostowania: na kompostowniki w budynkach jednorodzinnych lub do brązowych kubłów w zabudowie wielorodzinnej – oczywiście bez worków, które dyskwalifikują odpady jako „bio”. Niezbędne jest promowanie zakładania kompostowników przydomowych, których w takim mieście jak Złotoryja powinno być ok. 1 tys., a więc trzykrotnie więcej niż obecnie. Dlatego autorzy raportu krytycznie odnoszą się do obniżenia przez władze miasta w 2022 r. ulgi dla gospodarstw domowych kompostujących odpady. To działanie przeciwstawne, które zniechęca do kompostowania – piszą wprost.
Tymczasem, jak wynika z badań przeprowadzonych przez ISP wśród złotoryjan (w ankiecie internetowej na przełomie marca i kwietnia tego roku wzięło udział 184 mieszkańców, zrealizowano też pogłębiony wywiad grupowy w grupie 8 dobranych pod względem kryteriów płci, wieku i miejsca zamieszkania osób), to właśnie bioodpady, w tym resztki kuchenne, przysparzają nam największych problemów wśród odpadów segregowanych w gospodarstwach domowych. Z ich segregacji rezygnujemy najczęściej – aż jedna trzecia badanych osób zadeklarowała, że śmieci organiczne umieszcza po prostu w pojemniku na odpady zmieszane.
Co ciekawe, w badaniu dość krytycznie oceniono poziom dyscypliny złotoryjan w odniesieniu do segregacji odpadów. Aż 56 proc. ankietowanych wyraziło przekonanie, że spora grupa mieszkańców (albo nawet ich większość) nie przejmuje się selektywną zbiórką. To, zdaniem osób badanych, największym problem systemu gospodarowania odpadami w Złotoryi.
Badanie daje też odpowiedź na pytanie, dlaczego złotoryjanie tak słabo segregują śmieci. Otóż czynnikiem, który najbardziej zniechęca mieszkańców do prawidłowych zachowań, jest tzw. mit jednej śmieciarki. – Mają utrwalone przekonanie o tym, że ich wysiłek idzie na marne, bo różne frakcje odpadów są mieszane w transporcie. Uważa tak ponad 52 proc. ankietowanych osób. Ten mit trzeba aktywnie zwalczać, bo jest bardzo demotywujący. Zresztą on nie jest problemem tylko w Złotoryi – podkreśla Aleksandra Kobylińska z ISP, współautorka raportu (na zdjęciu obok pierwsza od lewej, koło niej Paweł Głuszyński).
Do segregacji mają też zniechęcać złotoryjan: techniczne trudności związane z małą przestrzenią w mieszkaniu, brak świadomości co do sensu i korzyści tej praktyki, demotywująca postawa współmieszkańców oraz – uwaga – brak realnych sankcji za niesegregowanie odpadów.
Mieszkańcy wskazali ponadto w ankiecie i badaniu fokusowym na konieczność: wprowadzenia bardziej skutecznego systemu kontroli – np. poprzez wspomniane kody kreskowe na workach i pojemnikach, prowadzenia bardziej systematycznych działań edukacyjnych oraz grodzenia i zamykania miejsc gromadzenia odpadów na osiedlach.
Pojawił się też temat wysokości opłat za wywóz odpadów. – Jak wszędzie, tak i w Złotoryi uznawane są one za wysokie. Ludzie nie dostrzegają niestety bezpośredniej zależności pomiędzy tym, jak segregują, i tym, ile płacą. A im większy poziom dyscypliny, tym mniejsze koszty systemu, już nie mówiąc o korzyściach ekologicznych – dodaje Kobylińska.
ISP to niezależny ośrodek analityczny, który działa na rynku od 28 lat. Raport, który stworzył, powstał we współpracy z Urzędem Miejskim w Złotoryi w ramach projektu „Gospodarka odpadami w gminach. Diagnoza i wsparcie”. To inicjatywa finansowana przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z funduszy EOG poprzez program grantowy Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny. Złotoryja zakwalifikowała się do niego jako jedna z zaledwie czterech gmin, spośród 33, które się o to starały. Udział w projekcie był dla miasta całkowicie bezpłatny.
Dodajmy, że rekomendacje z raportu ISP stanowią dla UM podstawę do planowania własnych działań na najbliższe lata, które mają zwiększyć świadomość mieszkańców w sprawie segregacji odpadów i poprawić jej efektywność.