Praca burmistrza? W przyszłości czemu nie, bardzo mi się podobało – mówi 13-letni Maciej Bieniek, który we wtorek zastąpił Roberta Pawłowskiego i na jeden dzień został burmistrzem Złotoryi. A stało się tak dzięki licytacji, którą wygrał podczas ostatniego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Maciej to uczeń klasy siódmej Szkoły Podstawowej nr 1 w Złotoryi. Jak już pisaliśmy, pojawił się we wtorek z samego rana w ratuszu na naradzie kierownictwa. Elegancko ubrany, w koszuli i marynarce, jak przystało na najważniejszego urzędnika w mieście. Kalendarz na ten wyjątkowy dzień miał bardzo napięty.
Zaraz po odprawie udał się z wizytą do szpitala przy ul. Hożej, która – jak się później okazało – była dla niego największym przeżyciem w jednodniowym burmistrzowaniu. Zależało mu na niej, bo chciał zobaczyć miejsce, w którym się urodził, a także w którym przez wiele lat pracował (jako kierownik fizykoterapii) jego dziadek. Wprawdzie na salę porodową nie udało się wejść, ale do pokoju, w którym spędził pierwsze dni po przyjściu na świat – już tak. Spotkał się nawet z pielęgniarkami, które się nim wówczas opiekowały. – Pamiętały nas z porodu. Nie wierzyły, że Maciek już tak wyrósł – opowiada Katarzyna Bieniek, mama siódmoklasisty, która mu towarzyszyła przez cały dzień.
Po szpitalu i wizytacji przychodni miejskiej (gdzie zapoznał się z tym, jak wygląda droga pacjenta od wejścia do placówki do porady u lekarza) jednodniowy burmistrz pojawił się w… swojej szkole, z której wziął sobie tego dnia wolne. Oczywiście do „jedynki” poszedł tym razem nie w roli ucznia. Spotkał się m.in. z dyrektorką placówki Izabelą Stemplowską. W jej gabinecie załatwił jedną ważną sprawę, która leżała mu na sercu – poprosił mianowicie, żeby dyrekcja ustawiła punktualnie szkolny dzwonek, który ma w tej chwili pewne problemy z odliczaniem czasu. Pani dyrektor obiecała nowemu burmistrzowi, że pochyli się nad tematem. Przedstawiła go również w nowej roli kolegom i koleżankom z klasy. Maciej przywitał się z nimi, przybijając z każdym piątkę. Dla niektórych była to ponoć niespodzianka, bo nie wszyscy wiedzieli, że wybiera się do ratusza.
Maciek obejrzał też ul. Łąkową po przebudowie, której jeszcze w nowej odsłonie nie miał okazji widzieć. Zapoznał się na miejscu z tym, jak ma przebiegać tzw. mała obwodnica Złotoryi. Odwiedził też budowę PSZOK-u, gdzie z kolei mógł porobić dronem zdjęcia coraz bardziej zaawansowanego obiektu miejskiego. Towarzyszył też Robertowi Pawłowskiemu w wizycie w Przedszkolu Miejskim nr 2, w którym tego dnia złotoryjscy seniorzy kończyli zielony zakątek dla przedszkolaków. Ani jedni, ani drudzy nie spodziewali się, że odwiedzi ich aż dwóch burmistrzów.
To był dzień pełen wrażeń i wydarzeń, które są chlebem powszednim dla burmistrza miasta, a dla Maćka stanowiły zupełnie nowe doświadczenie. Cenne, jak zapewnia. Czy chciałby zostać kiedyś prawdziwym burmistrzem? – Jak najbardziej – odpowiada z pewnością siebie chłopiec. – Podoba mi się ta praca – dodaje. Jak zdradza nam pani Katarzyna, syn ma zacięcie do działalności społecznej. Był już przewodniczącym klasy, teraz jest zastępcą, starał się o wejście do samorządu uczniowskiego, ale zabrakło mu jednego głosu. W klasie jest znany z tego, że lubi pomagać innym.
– Jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni tym, jaki przebieg miał ten dzień. Pani Marta Kusiak, która to wszystko zorganizowała, i pan burmistrz stanęli na wysokości zadania, dali odczuć Maćkowi, że jest tego dnia ważny, a syn mógł się naprawdę poczuć jak burmistrz – cieszy się mama 13-latka. – We wszystkich miejscach, w których byliśmy, zostaliśmy przyjęci bardzo miło, nikt nie dał nam odczuć, że przeszkadzamy. To było naprawdę ciekawe przeżycie, bardzo nam się podobało.
Voucher pn. „Zostań burmistrzem na jeden dzień” Maciek wylicytował w styczniu za 800 zł. Podczas kolejnego finału WOŚP-u, który odbędzie się już za niespełna 3 miesiące, również zamierza się pojawić na aukcji. – Co roku na nią chodzimy. Tym razem jednak damy już szansę komu innemu na burmistrzowanie – uśmiecha się pani Kasia.
Po obiedzie kończącym dzień w ratuszu młody burmistrz dostał podarunki od urzędu: mapy i książki historyczne, które bardzo sobie ceni, ale także gadżety na rower, na którym lubi jeździć. Odwdzięczył się swoim przewodnikom po mieście kwiatami i czekoladkami.