Dobra wiadomość dla tych, którzy czekają na powrót pociągów pasażerskich do Świerzawy. Samorząd województwa dolnośląskiego wpisał modernizację zdewastowanej i zarośniętej linii kolejowej, która prowadzi przez miasteczko, do swoich planów inwestycyjnych. Otwarta jest też droga do przywrócenia połączenia ze Złotoryi przez Lwówek Śląski do Jeleniej Góry, a lada dzień powinna być podpisana umowa o wartości ponad 210 mln złotych na rewitalizację szlaku przez nasze miasto. – Zgodnie z zapowiedziami sprzed kilku lat przejmujemy kolejne linie, by rozbudowywać mapę kolejową Dolnego Śląska – mówi radny sejmiku Piotr Karwan.
Na ostatniej sesji sejmik dolnośląski podjął uchwałę, która wprowadziła do wieloletniej prognozy finansowej m.in. kwotę 27,6 mln zł. To środki na rewitalizację linii kolejowej nr 312 z Jerzmanic-Zdroju do Wojcieszowa Górnego. – To ważny dokument, który pokazuje kierunki rozwoju naszego województwa i inwestycje w następnych latach. Niewątpliwie więc jest to świetna informacja dla mieszkańców dwóch miast położonych w powiecie złotoryjskim, Świerzawy i Wojcieszowa, które tak jak Złotoryja mają szansę wkrótce wrócić na mapę połączeń kolejowych Dolnego Śląska – uważa Piotr Karwan, radny sejmiku, który od kilku lat w urzędach we Wrocławiu i Warszawie wydeptuje drogę dla przywrócenia pociągów pasażerskich na ziemi złotoryjskiej.
Linia 312 jest jednotorowa i w zdecydowanej większości niezelektryfikowana, a przy tym bardzo malownicza, biegnie bowiem doliną Kaczawą. Łączy Jerzmanice z Marciszowem, przez który prowadzi główny szlak kolejowy z Wrocławia do Jeleniej Góry. Ostatnie regularne połączenie pasażerskie do Świerzawy (na zdjęciu na dole) miało miejsce w 1995 r., 3 lata później pojechał ostatni pociąg wycieczkowy z parowozem na czele. W tej chwili linia używana jest na odcinku z Wojcieszowa Górnego do Marciszowa, ale tylko w ruchu towarowym.
Kiedy pojedziemy pociągiem przez Świerzawę? – Trzy lata ma trwać inwestycja, w wyniku której samorząd województwa reaktywuje połączenia osobowe z Legnicy do Złotoryi i Jerzmanic-Zdroju. To jest właśnie ta perspektywa czasu, w której powinna wrócić kolej pasażerska w kierunku Wojcieszowa – zapowiada Piotr Karwan.
Tymczasem w ubiegłym tygodniu wiceminister Andrzej Bittel podpisał dokument przekazujący do rewitalizacji Urzędowi Marszałkowskiemu Województwa Dolnośląskiego linię nr 283 z Lwówka do Jeleniej Góry. Przypomnijmy, że już wcześniej UMWD przejął odcinek z Jerzmanic do Lwówka (fragment linii nr 284 biegnącej z Legnicy).
– Obie te linie, do Marciszowa i z Lwówka do Jeleniej Góry, to odnogi linii z Legnicy do Jerzmanic, która ma być realizowana z programu Kolej+ i to pod nią wszystko jest podporządkowane. Ona stanowi szkielet i jest najważniejsza w harmonogramie inwestycyjnym. Pozostałe inwestycje będą ściśle zsynchronizowane właśnie z tym zadaniem – tłumaczy Karwan.
I dodaje: – Dla regionu złotoryjskiego, a także dalej, dla lwóweckiego i jeleniogórskiego, bardzo dużo dobrego się wydarzyło w tej kadencji samorządowej. Przygotowaliśmy w sejmiku dobrą bazę do realizacji w przyszłej kadencji zadań, które umożliwią przywracanie w tej części województwa, w okolicach Złotoryi, połączeń pasażerskich. Dlatego przy każdej okazji dziękuję najważniejszym osobom, które się do tego przyczyniły: marszałek Elżbiecie Witek, ministrowi Andrzejowi Adamczykowi oraz Tymoteuszowi Myrdzie, który w zarządzie województwa odpowiada za infrastrukturę i mocno się angażuje w walkę z wykluczeniem komunikacyjnym na Dolnym Śląsku. Staram się to wszystko koordynować z poziomu radnego. Potrzeba jednak dalszej determinacji, żeby tego wszystkiego na bieżąco dopilnować, zarówno z poziomu samorządu terytorialnego, jak i z poziomu centralnego, bo tę najważniejszą inwestycję będzie robić PKP PLK.
Rewitalizacja linii z Legnicy przez Złotoryję do Jerzmanic to priorytet, pytamy zatem radnego, czy została już podpisana umowa z wykonawcą, którego ofertę jako najkorzystniejszą wskazało PKP PLK. – Procedura przetargowa nieco się przedłużyła, ponieważ w ostatnim dniu przed zakończeniem wyboru ofert jedna z firm, które startowały w przetargu, złożyła protest – odpowiada Karwan. – Mam jednak informację, że w tym tygodniu Krajowa Izba Odwoławcza oddaliła skargę. Jestem więc dobrej myśli i nie widzę już teraz żadnych zagrożeń dla tego projektu. Od przyszłego miesiąca ta długo oczekiwana inwestycja powinna wystartować. Mi też zależy na tym, żeby postawić kropkę jeszcze na koniec tej kadencji parlamentu, bo robimy ten projekt wspólnie z rządem, który daje 85 proc. środków. To ogromne pieniądze, dawno tak dużej inwestycji nie było w naszym regionie.
Karwan, który jest przewodniczącym klubu radnych PiS w dolnośląskim sejmiku, zaznacza jednocześnie, że podczas niedawnego forum ekonomicznego w Karpaczu rozmawiał z prezesem PKP o przeniesieniu złotoryjskiego dworca kolejowego z rezerwowej listy obiektów przeznaczonych do remontu na listę główną. – Ten dworzec jest przy linii, gdzie praktycznie już ruszają prace modernizacyjne. Prezes Golubiewski zapewnił mnie, że jesteśmy w dobrej pozycji, aby dokonać tej zmiany – dodaje.
Nie wszyscy mieszkańcy Złotoryi i okolic wierzą jednak w realność tych zapewnień. Część traktuje zapowiedzi powrotu pociągów pasażerskich jako „przedwyborczy teatr”. Takie opinie pojawiają się również w komentarzach na naszym portalu. Oto jeden z nich: „Umowa zostanie podpisana tuż przed wyborami... No to wszystko jasne. Co trzeba mieć w głowie żeby wierzyć w te bzdury?”. Niektórzy złotoryjanie przypominają o obwodnicy, która mimo wielu podobnych zapewnień – ba, a nawet rozstrzygnięcia przetargu i podpisania umowy z wykonawcą – nie powstała do tej pory i jest daleko w polu.
– Obwodnica to inwestycja, która rzeczywiście nie miała szczęścia. Z koleją jest jednak łatwiej niż z budową obwodnicy, bo inwestycja kolejowa dotyczy wytyczonego, istniejącego już szlaku. To po pierwsze. Po drugie, rewitalizacji linii kolejowej nikt nie blokuje, a obwodnica była blokowana od wewnątrz, przez mieszkających tu ludzi – tłumaczy radny sejmiku.
Podkreśla przy tym, że patrząc przez pryzmat obwodnicy, nie dziwi się, że mieszkańcy mogą nie dowierzać w powrót kolei po tylu latach. – Powiem więcej: ludzie w Złotoryi mogą się czuć grubo oszukani. Przez wiele lat politycy różnych opcji politycznych, głównie z PO, którzy w poprzednich kadencjach sprawowali władzę w samorządzie województwa, przyjeżdżali tutaj i co wybory obiecywali różne rzeczy, tak jak w przypadku obwodnicy, z których nic nie wychodziło – krytykuje Karwan (na zdjęciu obok). – Nie chcę tego komentować, mogę tylko zapewnić, że swoje obietnice odnośnie kolei traktuję i traktowałem zawsze bardzo poważnie. Koalicja Prawo i Sprawiedliwość-Bezpartyjni Samorządowcy, która rządzi na poziomie województwa, obiecywała, że będzie przejmować nieużytkowane linie kolejowe i je rewitalizować, i nikt nie może nam zarzucić, że tej obietnicy nie realizujemy. Parę lat temu mówiłem o przywróceniu połączeń kolejowych do Złotoryi i te pociągi za chwilę będą. Starałem się w sposób uporządkowany pracować na to przez całą kadencję. I wierzę bardzo mocno, że ta praca przyniesie pożądany skutek, zresztą mam to podparte dokumentami. Przecież nie robiłbym tego wszystkiego, nie chodził koło tematu kolei, gdybym nie wierzył, że to się uda, prawda? Od 20 lat zawodowo zajmuję się inwestycjami i nie widzę żadnych problemów natury formalnej, które mogłyby zahamować pociągi pasażerskie do Złotoryi.
Karwan, w kontekście dużych inwestycji infrastrukturalnych, takich jak kolej czy obwodnica, wskazuje też na znany od lat problem: – Złotoryja nigdy nie miała swojego reprezentanta, który na poziomie ponadpowiatowym potrafiłby zadbać o ściąganie środków na duże projekty infrastrukturalne. Może zabrzmi to nieskromnie, ale twierdzę, że to się zmieniło dopiero w ostatnich 5 latach, gdy jako radny sejmiku zająłem się sprawami kolei do Złotoryi. Było to możliwe dzięki sprzyjającym okolicznościom w postaci ogromnego wsparcia rządu Zjednoczonej Prawicy i utworzeniu koalicji PiS-BS na Dolnym Śląsku. Dopiero teraz Złotoryja budzi realne zainteresowanie ludzi, którzy pełnią władzę, czy to w sejmiku czy to w Warszawie. Wcześniej traktowana była wyłącznie jako rezerwuar głosów wyborczych. Mieliśmy najazd co 4 lata różnych polityków, nawet z Wrocławia, którzy przyjeżdżali tutaj, naobiecywali, zabierali głosy, odjeżdżali, ale nic z tego później nie wychodziło, nie było żadnej konsekwencji w realizacji projektów zewnętrznych. Chciałbym, żeby to się zmieniło w najbliższych latach i dlatego uważam, że mieszkańcy Złotoryi powinni rozsądnie zaangażować swoje głosy, na osobę, która konsekwentnie będzie reprezentowała ich interesy poza powiatem – dodaje Piotr Karwan, który w nadchodzących wyborach kandyduje w naszym okręgu na posła do sejmu. – Już raz, w wyborach do sejmiku, otrzymałem mandat zaufania poparty ogromną liczbą głosów od mieszkańców ziemi złotoryjskiej, za co jestem ogromnie wdzięczny. Myślę, że dobrze dotąd reprezentowałem Złotoryję i cały nasz subregion, nie tylko we Wrocławiu. I zamierzam dalej dbać o sprawy złotoryjskie.