Punkt widokowy na wieży kościoła Mariackiego jest po dłuższej przerwie znowu otwarty. Chętnych, by wejść na górę i nacieszyć oczy zapierającą dech w piersi panoramą Złotoryi i okolic – także tych dalszych, z Karkonoszami w tle – nie brakuje. Zwłaszcza że można to zrobić całkowicie za darmo, a na zwiedzających czekają dodatkowe atrakcje, m.in. szkielety w lochu głodowym i dobiegające z podziemi jęki nieszczęśników.
W pierwszym tygodniu, od 10 do 16 lipca, na wieżę weszło 180 osób, w tym 60 złotoryjan. Turyści byli m.in. z Warszawy, Kielc, Poznania, Łodzi, Bielska-Białej, Gliwic i Rudy Śląskiej, a także z Niemiec i Belgii. Ci, z którymi rozmawialiśmy, byli wieżą zachwyceni. – Bardzo ładny widok z góry, warto było wejść – podkreślali Piotr i Paweł, nastolatkowie z Żywca, którzy przyjechali na wakacje do babci do Złotoryi. – Super było na górze. Przydałyby się krzesełka, żeby posiedzieć i spokojnie się pozachwycać widokami – usłyszeliśmy od kolejnego turysty spoza Złotoryi. – Piękne widoki. Tu powinny walić tłumy, ta wieża to szansa dla miasta. Warto tu przyjść o każdej porze roku – zachwala starszy pan, który przyjechał aż z Pomorza.
Decyzja o otwarciu na sezon wakacyjny wieży kościelnej, najwyższego punktu widokowego w mieście, to inicjatywa pracowników Urzędu Miejskiego w Złotoryi. Zapadła po sukcesie frekwencyjnym, jakim było jej próbne uruchomienie podczas tegorocznych Dni Złotoryi. Przez 3 dni punkt widokowy odwiedziło bezpłatnie aż 529 osób, choć była czynna tylko przez 3 godziny dziennie. Byli wśród nich turyści z Niemiec, Austrii czy Holandii.
– Wieża należy do parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Przez 2 lata stała zamknięta. Szkoda nam było takiej atrakcji, bo to obok kopalni Aurelia najważniejszy punkt na mapie turystycznej miasta. Spotkaliśmy się więc z proboszczem, ks. Tomaszem Czernikiem, żeby namówić go na ponowne udostępnienie obiektu. Zgodził się na jego nieodpłatne użyczenie miastu do 15 października tego roku. Zakasaliśmy więc rękawy i posprzątaliśmy własnymi siłami wnętrze. Było przy tym mnóstwo pracy, ale warto było, biorąc pod uwagę skalę zainteresowania punktem widokowym – cieszy się Katarzyna Iwińska, naczelniczka Wydziału Funduszy Zewnętrznych UM. – W przygotowaniu obiektu do zwiedzania bardzo nam pomógł również kościelny, pan Ryszard Raczko, oraz Towarzystwo Miłośników Ziemi Złotoryjskiej. Wieża przeszła przegląd techniczny pod kątem działania urządzeń i dróg ewakuacyjnych.
Wieża jest otwarta przez półtorej godziny dziennie (10:00-11:30), od poniedziałku do piątku, a także przez 2 godziny w niedzielę (od 12 do 14). To krótko, ale na panewce spaliła próba pozyskania pracownika sezonowego, który zająłby się obsługą i dozorowaniem obiektu (co jest konieczne ze względu m.in. na eksponaty wewnątrz). Aby więc wieża nie była w wakacje zamknięta na cztery spusty, stanęło na tym, że choć na chwilę będą ją otwierać w godzinach swojej pracy urzędniczki z UM.
– Ma to plusy, bo możemy porozmawiać z ludźmi przyjeżdżającymi do Złotoryi i wykorzystać te informacje w pracy nad ofertą turystyczną w przyszłości. Tworzymy w ten sposób profil turysty odwiedzającego miasto. Pytamy zwiedzających, skąd przyjechali, gdzie dowiedzieli się o Złotoryi, w tym o otwarciu wieży, czy przyjeżdżają specjalnie do Złotoryi czy raczej są przejazdem, ile zamierzają poświęcić czasu na zwiedzanie miasta, co im się u nas podoba, czy zamierzają wrócić czy też jak wypadamy na tle innych miejscowości – tłumaczy pani Katarzyna.
Pierwsze doświadczenia z tych rozmów potwierdzają to, co można było przypuszczać od dawna: Złotoryja nie jest celem wycieczek sama w sobie. – Jesteśmy miastem tranzytowym, w którym zatrzymują się na godzinę lub trochę dłużej turyści jadący w Karkonosze czy Góry Izerskie. Ze względu na układ sieci drogowej są to głównie ludzie z zachodniej ściany Polski: województwa lubuskiego czy zachodniopomorskiego, ale także z Wielkopolski, których przyciąga w nasz region duże nagromadzenie zabytków. Na wieżę przychodzą najczęściej z polecenia Centrum Informacji Turystycznej, na bazie informacji z mediów społecznościowych. Są i tacy, których przyciągnął tzw. marketing szeptany, czyli to co usłyszeli od znajomych – dodaje Iwińska.
Co ciekawe, część turystów jest zaskoczona tym, co zastają na wieży. Pozytywnie oczywiście. Chodzi o sale tematyczne (m.in. bibliotekę łańcuchową, loch głodowy, pracownia budowlana), w których można odsapnąć w drodze na taras widokowy i które przybliżają historię samej wieży, jak i miasta. Jedną z dodatkowych atrakcji jest chociażby dzwonnica czy mechanizm ogromnego zegara górującego nad złotoryjską starówką, które zwiedzający mają niemal na wyciągnięcie ręki.
– Mieliśmy nawet sytuację, że jeden z turystów przyszedł kwadrans przed zamknięciem, zakładając, że ten czas starczy mu na wejście i zejście z punktu widokowego. Potem był trochę rozczarowany, że tak późno przyjechał, bo nie spodziewał się, że po drodze na szczyt jest tyle ciekawych rzeczy do obejrzenia i że czasu trzeba znacznie więcej – opowiada Natalia Widomska z WFZ-u.
Ratusz przygotowuje ulotkę, która ma pokazać turystom przyjeżdżającym na wieżę widokową, co jeszcze ciekawego można zobaczyć w Złotoryi i okolicy. Ma się ukazać lada dzień. Są też inne pomysły na to, aby nasze miasto przestało być tylko atrakcją tranzytową. Jeszcze tego lata ma być gotowa mapa zatytułowana „Złotoryja poleca” z propozycjami konkretnych jednodniowych wycieczek dla całych rodzin po okolicach Złotoryi i mieście. Znajdą się na niej m.in. Zamek Grodziec, ekomuzeum w Chrośnicy czy Perła Żeliszowa.
– Grodziec odwiedziło w ubiegłym roku 50 tys. turystów, zamek w Bolkowie jeszcze więcej, bo 70 tys. To najchętniej odwiedzane obiekty w Krainie Wygasłych Wulkanów. Chcemy choć część z tych osób przekierować do Złotoryi, żeby odwiedzili też nasze miasto, jeśli przyjechali już na sąsiedni Grodziec – tłumaczy Iwińska.
Dalsza perspektywa to Szlak Tajemniczych Podziemi Dolnego Śląska, do którego aspiruje nasze miasto. To projekt Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej. Jednak aby Złotoryja znalazła się z kopalnią Aurelia na szlaku, trzeba dobrze przygotować ofertę, która musi spełniać określone kryteria. Złotoryjski magistrat zrobił już w pierwszy krok w tym kierunku, wchodząc we współpracę ze Złotym Stokiem – oba miasta promują się w DOT jako „złote miasta Dolnego Śląska”.