Na co dzień ratują ludzkie życie, walczą z czasem i podejmują niełatwe decyzje. Ich praca wymaga nie tylko ogromnej wiedzy, ale i opanowania oraz odporności na stres. Ratownicy medyczni, bo o nich mowa, swoje umiejętności sprawdzali w piątek w Złotoryi, gdzie po raz pierwszy zorganizowano IX Mistrzostwa w Ratownictwie Medycznym Regionu Legnickiego. Najlepsza okazała się załoga z Legnicy.
Siedem 3-osobowych zespołów i siedem zadań, w tym sześć praktycznych i test wiedzy. Ograniczony do 10 minut czas na rozpoznanie i udzielenie pomocy poszkodowanym. Porozrzucane w różnych miejscach Złotoryi punkty oraz zadania, symulujące sytuacje, z którymi ratownicy spotykają się na co dzień w swojej pracy.
– To nie są przypadki z kosmosu. One miały już miejsce, dlatego też postanowiliśmy upozorować takie zdarzenia, z jakimi mamy styczność w pracy – mówi Marek Zielonka, organizator mistrzostw, który tłumaczy, dlaczego zawody w tym roku odbywały się w naszym mieście. – W pierwszych latach było tak, że drużyna ze zwycięskiego miasta miała być gospodarzem mistrzostw w roku następnym. Po trzech latach doszliśmy jednak do wniosku, że chcemy odwiedzić wszystkie miasta regionu i w tym roku padło na Złotoryję – mówi.
W tym roku zmieniono także lekko formę zawodów. O ile co roku zawodnicy do poszczególnych punktów docierali za pomocą karetek, w tym roku – z wykorzystaniem mapki – musieli pieszo przemierzać złotoryjskie uliczki. – Z tego tytułu, że Złotoryja jest bardzo pięknym miastem, chcieliśmy punkty zorganizować w centrum, aby jak najwięcej osób mogło przyjść i zobaczyć, jak pracujemy – mówi Zielonka.
Zatrzymanie krążenia, przemoc domowa, ukąszenie owada i zatrucie grzybami to przypadki, jakie na poszczególnych punktach napotykały wszystkie drużyny. – Mamy np. kobietę w ciąży i przy tym zadaniu należy wykazać się nie tylko wiedzą, ale i spostrzegawczością. Tutaj chodzi głównie o przemoc w rodzinie i ważne jest to, czy ratownicy zauważą siniaki na brzuchu i inne ukryte dolegliwości. Zespół musi dowiedzieć się, skąd się one wzięły i czy są faktycznie spowodowane tym, co mówi mąż kobiety. W naszej pracy czasami trzeba głębiej pokopać, aby postawić odpowiednią diagnozę – mówi Zielonka.
Nie tylko akcje ratownicze przeprowadzane przez ratowników, ale i doskonale zagrane przez pozorantów scenki wzbudzały wielkie poruszenie u przechodniów. Część osób trzeba było uspokajać i tłumaczyć, że to, co widzą, nie dzieje się naprawdę. – W pierwszej chwili przeraziłam się i myślałam, że stało się coś poważnego. Dopiero ktoś mi powiedział, że to na niby i trwają jakieś zawody – powiedziała przejęta tocząca się pod Basztą Kowalską sceną pani Danuta.
Na ręce startującym zawodnikom patrzyli nie tylko przechodnie, ale i jurorzy, którzy oceniali każdy ich krok. Najważniejsze kryteria brane przez sędziów pod uwagę to m.in. postawienie odpowiedniej diagnozy, postępowanie ratownicze zgodnie z obowiązującymi standardami, zachowanie zespołu czy stosunek do pacjenta. – Wszystkie drużyny, które brały do tej pory udział w mistrzostwach, były na jednakowym poziome. Są tutaj najlepsi z najlepszych, a zawody możemy traktować jak kolejne szkolenie i doskonalenie swoich umiejętności – mówi Zielonka.
W zawodach wystartowały drużyny z Legnicy, Złotoryi, Lubina, Głogowa, Jawora, Chojnowa oraz Polkowic. Najlepsi okazali się legniczanie: Szymon Dorowski, Krzysztof Krysa i Kamil Nowak. Drugie miejsce wywalczyła ekipa z Chojnowa, w składzie: Piotr Kopciński, Mariusz Ratman i Daniel Aleksandrowicz. Trzecie zaś załoga z Lubina, czyli Maciej Krzyszczuk, Bartosz Janduła i Maciej Janus. Złotoryję na zawodach reprezentowali: Artur Grądek, Jacek Chmielowski i Marcin Zielewski.
Tego dnia na Rynku przeprowadzano także badania ciśnienia i poziomu cukru we krwi. Dużym powodzeniem cieszyła się nauka udzielania pierwszej pomocy.