Policjanci złotoryjskiej drogówki od wczesnych godzin porannych prowadzili na terenie powiatu działania pn. „Trzeźwy poranek”. Niestety kilku kierowców nie zdołało wytrzeźwieć po niedzielnych przygodach.
Złotoryjscy policjanci cyklicznie prowadzą działania na drogach naszego powiatu m.in. w ramach akcji podobnych do dzisiejszej. – Tego typu działania mają na celu wyeliminowanie z dalszej jazdy tych kierowców, którzy decydują się wsiąść za kierownicę będąc pod wpływem alkoholu. Poniedziałkowy poranek niestety nie dla wszystkich okazał się trzeźwy – mówi sierż. Dominika Kwakszys, rzecznik prasowy złotoryjskiej policji.
Około godziny 5.30 policjanci zatrzymali do kontroli motorower, którego kierującym okazał się 27-letni złotoryjanin. Mężczyzna został przebadany na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu z wynikiem 0,28 promila. Kilkanaście minut później, policjanci dokonali kontroli stanu trzeźwości 40-letniego kierowcy samochodu osobowego. Badanie wykazało 0,24 promila alkoholu w jego organizmie. Podczas kolejnej kontroli policjanci zatrzymali osobowego forda. Kierujący nim, 53-letni mieszkaniec Złotoryi wydmuchał 0,89 promila. Tuż po godzinie 7, policjanci postanowili sprawdzić trzeźwość kolejnego motorowerzysty. 57-letni mieszkaniec gminy Złotoryja znajdował się w stanie nietrzeźwości. Badanie alkomatem wykazało prawie 0,90 promila. Wszyscy mężczyźni za swoje nieodpowiedzialne zachowanie odpowiedzą teraz przed sądem.
- Pamiętajmy, że alkohol w organizmie może utrzymywać się wiele godzin po jego konsumpcji, czasem nawet następnego dnia rano. Niestety nie ma to nic wspólnego z wrażeniem, że jesteśmy już trzeźwi. Dlatego tak ważne jest odczekanie odpowiedniej ilości czasu, adekwatnej dla naszego organizmu, a gdy już jesteśmy pewni warto skontrolować jeszcze stan trzeźwości w najbliższej jednostce policji lub wykorzystać certyfikowany alkotest przeznaczony do jednorazowego użytku. Pamiętajmy, że przedwczesne ruszenie w podróż, brak zdolności przewidywania i pewności siebie za kierownicą auta może zakończyć się tragedią – ostrzega sierż. Dominika Kwakszys.